Forum Ogrodnicze Oaza

Marysiu, masz bankowo, w Twoich rękach już jakby kwitły.

Wiesz co, poproszę o adres na PW i postaram się coś uszczknąć.

U mnie kwitną rozmnożone na przedwiośniu z sadzonek i kupione gotowce (w skrzynce), a siane w tym roku dopiero zawiązały pąki.











Stare, bodajże 3-4-letnie angielki dobrze trzymały się zimą w domu, długo kwitły jesienią, a teraz mają paskudne liście i chociaż kwitną, to są mało dekoracyjne. Za to pobrane z nich sadzonki wygladaja ślicznie i wlasnie zaczęły kwitnienie. Czyli trzeba odmładzać.

Te moje jakoś się ciągle trzymają

E no...powinny się trzymać przynajmniej do listopada.

To nie jest stara fota

Właśnie cyknięte

W przyszłym roku chyba będą same angielskie i turki (po waszemu aksamitki)

No nie mam takiego przepychu kwiatów, ale przynajmniej coś prócz liści



Niespodziewanie spora część towarzystwa okazała się być Rose of Bulgaria:

Kilka pejzaży z pelargoniami; część pochodzi z własnej rozsady ( nasion ), a część przezimowałam od zeszłego roku ( roślinki sprezentowane były przez Łatkę ). De facto te przezimowane są ze mną od kilku lat i nieodmiennie zaskakują co roku kondycją i wigorem.

Następnym razem postaram się zrobić zdjęcia pelargoniom różowym i białym, stojącym na innym parapecie.

Pozdrawiam cieplutko

Łatka wrote:
Aniu ładnie ukorzenienia już w doniczkach.

Dziewczyny - Wasze zdjęcia sprawiły mi ogromną radość, prawie jakbym zobaczyła, jak dobrze u Was moim wnuczkom

Okazuje się, że i Rose of Bulgaria dobrze się u mnie rozrosła, służę, jeśli chcecie.

Wreszcie moje schody wyglądają jako tako:





Apple Blossom Rosebud i Rose of Bulgaria nadają ton. Niestety, Australian Pink (na najniższym stopniu) po zalaniu długo dochodzi do formy.

Aniu z tymi schodami, to masz na myśli wyremontowane schody, czy bujne pelargonie?

Alu, stopnie to już zdążyły się po remoncie nieco wychodzić.

Dziewczyny, cuda, cuda pokazujecie Normalnie w kompleksy wpadam.

Tegoroczne siewy poszły mi marnie, bo choć wschody były niezłe, to przy życiu utrzymałam może 20%. W przyszłym sezonie obowiązkowo sieję w perlicie, bo z ziemi choróbska się biorą. I dopiero teraz kwitną, tylko czerwień i róż, chociaż siałam różne.





Lepiej mi idzie z rozsadami. W tym miesiącu trochę porobię, bo to chyba najlepsza pora.
U nas ciągle pada, a pelargonie niekoniecznie kochają byc stale mokre. Zwłaszcza angielkom to się nie podoba.

Ukorzeniona Skarlet Rambler ma pierwszy kwiatuszek

Porobiłam sadzonki z tych, które najbardziej lubię, bo z doświadczenia wiem, że takie młode roślinki z letniego ukorzeniania przechowują się lepiej, niż dorosłe rośliny wymęczone całym sezonem kwitnienia.
Szczepki od Łatki mają się dobrze.
Już myślę o zimowym przechowywaniu starszych roślin, dla których parapetów nie starczy, a wyrzucić szkoda . Na forum wyczytałam o trzymaniu roślin w torfie. A czy w trocinach też można? Bo akurat mam pod dostatkiem i w nich z powodzeniem trzymam różne takie, jak dalie, cebulki, itp. Przypomnijcie, jak przygotować takie rośliny do przechowywania, nie tylko mi się przyda.

Moje wysiane w lutym. Kolory inne niż na opakowaniu.

Nie mam warunków do produkcji własnych pelargonii z siewu, więc tym bardziej podziwiam - śliczne, Ewo!

Towarzyszą mi całe życie, ale zawsze z ubiegłorocznych sadzonek. Jedna z odmian - ta pełna koraloworóżowa początkami sięga chyba półwiecza - pochodzi z rodzinnego domu i stąd darzona dużym sentymentem.
Czerwone pojedyncze dokupione kilka lat temu, też dostarczają rokrocznie sadzonek.

Tylko wiszące na ścianie są dokupione w tym roku wiosną na próbę. Wiejący często od zachodu wiatr, tylko w kąciku ich nie dosięgnie, a są niestety bardziej łamliwe - i bezimienne

-Połowa lipca:






-Parę dni temu - już dużo mniej kwiatów. Szczególnie w misie, nie przewidziałam, że jedna mała sadzonka koleusa tak zdominuje resztę

Co roku sadzę jakieś tam bluszczolistne z nadzieją na burzę kwiatów. Dogadzam, karmię i w porywach mam pędy może ze 40 cm długośi, albo i to nie. Czasem widuję balkony czy donice, z których wylewa się ogromna kaskada kwiatów i zawsze mnie nosi, czemu u mnie tak nie wychodzi. Znacie może tajemne sposoby na takie cuda? Czy to może trzeba mieć stare rośliny, a ja co roku kupuję nowe, bo akurat bluszczolistne to mi najgorzej się przechowują.