Forum Ogrodnicze Oaza

Red Pearl

Pyjama Party

Tosca

muchazezlotym wrote:
Znaczy od Mitiusa ... i że Elvas ... co do zgodności to mam przekonanie graniczące z pewnością, że Mitiusowy Elvas nie okaże się hiacyntem...I to na tyle mojej pewności Nie, żebym coś miała przeciw hiacyntom/Hiacyntom Ale Muchiniowa Królowa zapowiada się pięknie, tylko jeszcze z pięć takich Elvasów i Muchi założy konkurencję baletu Bolszoj

Andrzekju, jeśli możesz potrzymać, to bardzo proszę. Ja też patrzę w prognozy z mieszanymi uczuciami.

Informuję wszem i wobec, iż wątek identyfikacyjny został otwarty :

forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/1...wagi-i-spostrzezenia

Zdecydowałem też, że z wysyłaniem cebul odczekam parę dni na poprawę pogody. Dam znać kiedy wyślę..

Dobrze Andrzejku,jeżeli możesz wstrzymaj wysyłkę bo mrozy nie sprzyjają kwiatuszkom,dzięki.
Elu,Kero aż cieplej się robi patrząc na wasze piękności.
A to moja Aphrodyta-Elvas






Red Pearl






zapowiedzi

Bożenko, pięknie zakwitły obie odmiany. A że zapączkowanych sporo, to nacieszysz się kwitnieniami.

Magda, Tańczących Królowych miałam już 5, ale poszły w ludzi...

kero, Tosca wzorcowa.

Bożenko, mam nadzieję, że moja zamówiona Aphrodyta-Elvas będzie taka sama. Red Pearl jak zawsze cudowna.

Powiedzcie mi, jak szybko rosną Wam pąki rezydentów? Mam wrażenie, że moje niektóre stoją w miejscu. Jak często podlewacie takie zapąkowane cebule? Ja zawsze mam obawy, żeby nie poszły w liście.

Prawdopodobnie AppleBlossom

muchazezlotym wrote:
Tempo wzrostu jest bardzo różne, u mnie dość wolne, bo mam dość chłodne mieszkanie, a hipki zimą wolą te przegrzane mieszkanka (za to u mnie dłużej kwiaty się trzymają ). Ja się nie boję liści u rezydentów, bo każdy liść to fotosynteza i przyrost cebuli. A z resztą moje rezydentki to prawie zawsze najpierw idą w liście, a potem jest pąk. I szczerze mówiąc, to bardziej mi się podoba kwiat otoczony pękiem liści, niż goła pałka z kwiatem stercząca z cebuli.

Z podlewaniem to jest tak, że dopóki nie rosną liście, tylko jest sam pąk, to cebuli się w zasadzie nie podlewa, bo ma zapasy wody właśnie w cebuli. Myślę, że trzeba tu trochę wyczucia. Jeśli mieszkanie bardzo gorące, pęd kwiatowy przyrasta, a wsadzony paluch w ziemię (chyba, że się ma higrometr ) wskazuje, że podłoże suche jak pieprz, to można podlać od dołu na podstawkę.

Bożenko - postawiłam Twój Apple Blossom (dla mnie 100%) na nogi.

Red Pearl rzeczywiście piękna, lubię takie, jakby buchało od niej energią.

Dziewczyny, mnie też się zdaje, że pąki stoją w miejscu, i podobnie jak Jola tłumaczę to sobie niezbyt korzystną dla hippeastrów temperaturą w domu. Jak się mieszka w bloku z miejskim ogrzewaniem, to pewnie jest inaczej - jak się buli rachunki od rzeczywistego zużycia gazu - to oszczędny małżonek ciągle ten gaz skręca. Naprawdę ciepło, jak napalę sobie w kominku (spokojnie, drewno sezonowane dwa lata, dymi tyle, co nic). Ale że nie mam pompy powietrznej - to ciepło w zasadzie w jednym pokoju. Tamże trzymam większość tych, co mają kwitnąć - ale przy samym oknie już takiej Afryki nie ma.
Ja podlewam trochę wszystkie, nawet dopiero co wsadzone cebule. Nie każda kupiona ma korzenie w dobrym stanie. A i te z piwnicy...różnie bywa. Źle robię?
Ubiegłoroczne z reguły najpierw produkują liście - i potem duża niepewność: będzie pąk, czy nie będzie .
Czy to nie jest przypadkiem tak, ze producenci karmią cebule jakimś "turbodoładowaniem", że od razu pokazują nosy pąków? Tak wynika z moich doświadczeń z innej historii, mianowicie te rododendrony sprzedawane w doniczkach, bukiety kwiatów w pierwszym roku - one wręcz odchorowują to szaleńcze natężenie sil i potrafią potem, mimo troskliwej opieki, pauzować rok, dwa, z zawiązywaniem pąków kwiatowych.

Elu,życzę Ci takiej Aphrodytki choć ja bym i tą prawdziwą chciała.
Bożka,to jest Apple Blossom czyli tzw osiołek.
Aniu,w blokach to jest tak jak jest gorąco to gorąco,a jak zimno to i przy plastikowych oknach po latach też już dmuchać,no i zależy jak sąsiedzi ogrzewają,często bywa że ciepło jednych trafia do innych. :funnyface:A płaci się też od ilości jednostek zużytych i to przez cały rok,no i niektórzy też oszczędzają aż zanadto,jak zmusić innych żeby lepiej ogrzewali swoje ściany?Ja się tym aż tak nie przejmuję bo latem to mam od 30 do 40 stopni i kwiaty muszą być non stop podlewane,a teraz może choć troszkę dłużej postoją te pięknoty.

Łatko dzięki za postawienie na nogi mojego kwiatuszka. Nie wiem co się dzieje ale wszystkie fotki mam dobrze przygotowane do wstawiania, a potem już po wysłaniu wiadomości te pionowe układają sie poziomo do snu.

Jolu, moje rezydentki właśnie najpierw pokazują noski pędów kwiatowych, dopiero potem liście. Zawsze świerzbi mi łapka, żeby je podlać, ale nie robię tego, boję się, że kwiaty zaschną. Rosną powoli, ale to pewnie dlatego, że w domu mam obniżenie nocne temperatury do 18 stopni, a przypuszczam, że na parapetach jest wtedy jeszcze mniej.



Mam aktualnie takie 3 delikwentki, które puściły liściory i ani myślą o kwiatach. Cebule są dorodne, więc dostają do podlewania nawóz do pelargonii i co jakiś czas Biohumus. Liczę, że jednak się namyślą.

Aniu, ja rezydentek nie podlewam do momentu, kiedy cała główka pędu kwiatowego wyjdzie z cebuli. Z tym że moje hipki zimują w donicach i podłożu, a po wyniesieniu z piwnicy wędrują na kaloryfery.

Bożenko, Aphroditę już mam, jest naprawdę przepiękna, warto na nią zapolować.

Bożka, piękny Apple Blossom.

Elu,zapolowałam 7 czy 8 raz i nadal nic,chyba będę musiała zamówić na jesień z holenderek.
Super masz te rezydentki.

Widzę że ile osób tyle metod hodowli ja podlewam często praktycznie co drugi dzień ale u mnie temperatura to 23 stopnie,jeżeli cebula nie maiła pąków przy posadzeniu pojawiają się one po tygodniu a liście to różnie raz są a raz nie.
To moje holenderskie cebule mają tydzień Rosy Star miała pąki przy sadzeniu a Daphne nie ale właśnie się pokazały



A to pozostali rezydenci

Elu tylko pozazdrościć takiego zapąkowania. A jak się nie ma co się lubi..., to trzeba się cieszyć chociaż z liści.

Byłam w Biedrze, wzięłam kartoniki hipkowe na czytnik cen i chociaż na cenówce twardo 14,99, na czytniku 9,99 i wyświetla się nazwa odmiany : czerwony - Red Lion, czerwony z białym - Minerva. A co wyrośnie, to już właściwie było pokazywane.

Zbyszku, Elu - gratuluję zdyscyplinowanych cebulek! Piękny widok, podziwiam zwłaszcza te Eline chyba nie aż takie wielkie cebule, a proszę, jak się starają.
18 stopni w nocy? W kuchni mam 16, jak gotuję .
muchazezlotym wrote:
No widzisz - mnie takie rzeczy po prostu nie przychodzą do głowy. Częściowo dlatego, że niektóre cebule przynoszę z piwnicy jako mumijki, muszę zedrzeć dwie, trzy warstwy suchych łusek, by się przekonać, że tli się tam jakieś życie. Inne - zaatakowane latem/wczesną jesienia przez wełnowce, po wymoczeniu w "owadobóju" nie zostały posadzone, leżały w pudełku. Nie bardzo wiedziałam, jak bez podlewania zaindukować ich wzrost.
Dodatkowy problem - oszczędzając parapet posadziłam w tym roku po trzy, a nawet cztery mniejsze cebule do jednej porządnej donicy ( stoją w hm, reprezentacyjnym "salonie", muszą być choć odrobinę "wyględne", takie zwykłe sadzonkowe plastiki odpadają). Skutek taki, że np. jedna cebula śpi, jak zabita, inna - puszcza liście, a ostatnia - już przekwitła
Te, co przekwitły - albo mają spore liście - podlewam roztworem "Magicznej siły", startowej, ma ponad 50% fosforu w składzie (NPK 10+52+10).

A, ponieważ "wdepnęłam" w dostawę rosiczek w Tesco, zainwestowałam 16 zł, w eksperyment przyrodniczy - i postawiłam to:



przy doniczkach z największym pogłowiem ziemiórek. Może co pomoże?

Hm chyba wstąpię też jutro do biedry rano przed pracą zobaczyć na ceny hippeastrów. W sumie dzielnie im "pomagałam" wydostawać się z kartoników na światło dzienne bo bidulki były tłamszone bezwzględnie ale mrozu chyba będzie dużo jak na przewiezienie rośliny. Już jest -10. Co prawda bliziutko ale trochę się boję eksperymentować.

Czy w temacie indukowania kwitnienia próbowaliście jabłek?