Forum Ogrodnicze Oaza

Tudzież ja !

Dzisiaj wraca do domku po długiej przerwie mój małżek. Będę mu dogadzała i zrobiłam dla niego jego ulubioną zupę: zacierkową.

Skąd ja to znam?
Muszę też znależć takie animacje pasujące do mojego avatara.
Czasami tylko tak sobie myślę, że przez tą nienormalność panującą w naszej rzeczywistości, mój Mężczyzna zupełnie zapomni co to domowe obowiązki.I na dobrą sprawę jest to patowa sytuacja
A z drugiej strony, gdy wraca to w domu jest wielkie święto

Tola wrote:
Tolciu, w zasadzie to te animacje to ja znajduję przez przypadek w necie. Ot, takie moje szczęście.

Jeszcze nie tak dawno cieszyłam się z kwitnienia korony cesarskiej, a dziś chce mi się płakać, bo nie wiem co z nią się stało? Nie wiem czy one usychają zaraz po kwitnieniu, czy też to było zamierzone działanie jakiegoś zawistnego człowieka? Cała korona cesarska uschła:



A po obu stronach liliowca rośnie sobie taka roślinka, a ja zapomniałam co to było, czyli jak się nazywa? Może ktoś rozpozna tą roślinkę?

Niedobrze to wygląda, Krysiu
Chociaż, jak poczytałam info w internecie...to może tak wygląda jej proces usychania po przekwitnięciu?

Krysiu ta roślinka o którą pytałaś to liatra kłosowa

Tolciu, takiego sąsiada to ja nie mam. Bo dla mnie dziwnym jest to, że korona cesarska uschła a reszta roślin nie?

Dorotko, ślicznie Ci dziękuję. Coś tam mi się w tej łebetynce kołatało (wygląd roślinki bardzo znajomy, ale...), tylko pamięć mi zaszwankowała.

Uśmiałam się z Ciebie Krysiu korona udaje się w stan spoczynku .Wyrwij delikatnie część naziemną i zaznacz gdzie została cebula .Na przyszły rok znowu Ci zakwitnie.To normalne jej zachowanie.A liatra niedługo będzie kwitła

No i problem rozwiązany ....Wszystko dobre co się dobrze kończy...

Nowinka wrote: No tak, łatwo Ci się śmiać a wiesz jak ja się już bałam, że może ktoś, coś i takie tam domysły! Od razu widać że ja nie ogrodowa jestem


Tolciu, to teraz już mogę odsapnąć: ufffff!

Też rozumiem przerazenie. Właśnie miałam nieco inną sytuację. Zmartwiłam się, że wyraźnie coś mi wlazło na kilka moich hoi. Nic , myślę, najpaskudniejsze paskudztwo pewnie jakieś. A tu tylko tarczniki-odsapnęłam, bo ze wszystkiego złego one chyba najlepsze, najłatwiej się ich pozbędę-nawet zdrapać można. A ja tak nie znoszę chemii do ochrony roślin.

Krysieńko,Nowinka dobrze Ci radzi,koniecznie zaznacz miejsce po koronie.Jesienią możesz nie pamiętać,że tu już coś rośnie i będziesz próbować posadzić inną bylinę.A wiedzę,jak dobrze wiesz,najlepiej zdobywać w praktyce.Jeszcze będzie z Ciebie //ogrodówka// Wyobraż sobie,że dzisiaj zobaczyłam 10-cio cm kirengeszomę dłoniastą.Sądziłam,że straciłam ją po zimie.Bardzo się cieszę. Miłego dnia.

To dobre wiadomości w duecie

Tylko te tarczniki trzeba szybko wytępić

Asiu, weź waciki do demakijażu i denaturat i nimi pościągaj tarczniki. Gdy je pościągasz, spryskaj dodatkowo roślinę Polysectem 005SL i dodatkowo podlej roślinę tym środkiem. Załóż kapturek hoi na łebek przynajmniej na 2 godziny. Powinno pomóc.


Ewciu, dzięki za dobre wieści względem kirengeszomy. Ja też się cieszę.

Bardzo dziękuję Krysiu :)Kurcze, znam metodę z denaturatem ale nie mam go w domu, trza zakupić.

Nie wiem czy już kiedyś pytałam, czy nie-jak Ty Krysiu przy kotach w niedużym mieszkaniu przeprowadzasz zabieg pryskania chemią? Masz gdzie wynieść rośliny czy tak po prostu gdzie stoją to robisz?

Mój współczynnik kota/m2 się drastycznie zwiększył i wynosi ok. 1/10....
A propos kotów- ch...ry idzie dostać : kupiłam transporterek na allegro i przysłali mi całkiem inny model, tylko kolor się zgadza.....

Asieńko, co do transporterka, to zrób fotkę i wyślij sprzedającemu mejlem. Złóż reklamację że przysłano Ci nie ten model za który zapłaciłaś. Mój współczynnik kota na ilość metrów mieszkania też wynosi 1/10,5 bo mam 4 koty na 42m2 mieszkania.
A jeśli chodzi o opryski, to robię je w łazience przy zamkniętych drzwiach lub na dole, w blokowej suszarni.

Krysiu,dziękuję
Tak właśnie zrobiłam z transporterem i napisali, że przyślą kuriera po odbiór i wymienią, bo faktycznie się pomylili.
Właśnie mi się jeden-ten najmłodszy- egzemplarz kota wtrynił sam na kolana i rozmruczał, rozterkotał, roztraktorzył .... On potrafi z absolutnym zachwytem wpatrywać się we mnie i nawet mi twarz udeptuje łapkami, leząc na boczku na mojej szyi... Ech, cuuudownie !!! Natomiast Fiołeczek zerwał sobie pazur, czekam na "małża" żeby pojechać do weterynarza, chyba czeka go niefajny zabieg, bo jeszcze część pazurka dynda i haczy i go rani i pewnie dostanie antybiotyk....