Forum Ogrodnicze Oaza

Półtora miesiąca temu i ja zostałam niespodziewanie kocią mamcią.
Pewnego mroźnego, grudniowego wieczoru pojawił się on



Zakatarzony,wychudzony, potrzebujący miłości.Cieszymy się bardzo, że nas wybrał

Za trzy dni ważny dzień,koteła czeka kastracja.Trzymajcie kciuki, żeby wszystko poszło gładko.

śliczny jest, niech się dobrze chowa. Trzymam kciuki za zabieg!

Nawet nie zauważy zapewne
To u kocura drobny zabieg.

Kasiu śliczny jest Twój podpalany czarnuszek, a dałaś mu już na imię?
To prawda że u kocurka taki zabieg to moment.

Pamiętam jak mój Edzio i Gewcia, byli rodzeństwem, pojechali na zabieg, lekarz zwrócił mi uwagę, że pierwszy raz spotkał się z tym, że koty miauczały-płakały po zabiegu.

Kochane, dziękuję Wam bardzo
Mam nadzieję, że kot zniesie zabieg bardzo dobrze.Na wszelki wypadek wzięłam kilka dni wolnego na opiekę nad kotem
Co do imienia, ciągle się zastanawiamy

Kilka dni to zupełna przesada! Może ze 2-3 godziny po zabiegu będzie "kołowaty", zatem warto pilnować aby nie spadł z jakiegoś mebla, albo nie zderzył się ze ścianą, ale potem powinien wrócić juz do pełnej swiadomości

W tym okresie po zabiegu najlepiej jakby w transporterze poleżał.

U nas bakłażanikiem bawi się wnusia.

Dziękuję za rady To mój pierwszy kot, więc wielu rzeczy jeszcze nie wiem.
Z tym"wolnym na kota"oczywiście żartowałam trochę.Dzisiaj u mnie zaczęły się ferie, więc i tak kilka dni urlopu wzięłam

Ktoś coś pisał o kartonach?
Krówek, Karmel i karton:



Karmel identyfikuje się jako pies:











Ktoś coś pisał o klatkach dla psów

Co niektórzy mają wywalone

Moja kotka 10 grudnia skończyła dwa lata.Człowiek zżywa się ze stworzeniem.Odkąd córka w październiku zabrała kotlecika ze sobą na studia kogoś brakuje.Średnio co trzy tygodnie nas odwiedzają na szczęście.
Pierwszy dzień kiedy ją przywieźliśmy od poprzednich właścicieli.



Tu już po zabiegu sterylizacji.















teren zaanektowany.O ile się nie mylę to moje miejsce wypoczynkowe!



Jakbym nie robił,odwracał zdięcia przed wysłaniem i tak wstawiają się bokiem albo do góry nogami,denerwujące to.

Dziś musiałam podjąć decyzję - ostateczną. Żegnam Stopkę (to on), a że nie wierzę w żadne życie po i wieczne łąki, to jest mi tym trudniej.
Żegnaj Stopko


Edit: kota ktoś podrzucił rok temu, miał jakąś chorobę wirusową, którą złapał jak był mały, a po około 2 latach się objawiła - tak mi powiedziano w lecznicy. Jak powiedziała dziś weterynarz: miał pecha, bo najczęściej koty to przechodzą jako katar lub rozwolnienie i jest po sprawie. Tu doszło do uszkodzenia wątroby, w otrzewnej zbierał się płyn, leczenie nie pomagało, był coraz chudszy i słabszy, dziś podjęłam decyzję.

Alu, bardzo współczuję i Tobie, i kocurowi. On wygląda jak klon mojego, pierwszego zwierzaka w naszym domu. Nie przepadam za kotami, lecz cóż, starsza córka przytargała, a potem się wyniosła.
Dobrze zrobiłaś, zwierzęta nie zasługują na męczarnie.

Alu

Alu

Znalezione w sieci.

Najlepiej obejrzeć z włączonym audio

Babcia Ala wrote: To była jedyna słuszna decyzja. Alu

Babcia Ala wrote: Oj, znam ból podejmowania takiej decyzji: czasem jednak jesteśmy zmuszeni do jej akceptacji. Uważam, że w uzasadnionych wypadkach nie podejmowanie tej decyzji jest zwyczajnie naszym samolubstwem. Ja też nie bardzo wierzę w tęczowe mosty, ale zawsze pozostają zdjęcia, pamięć i iskierka w sercu. I najcudowniejsze na świecie anegdoty.
Serdecznie pozdrawiam.