Forum Ogrodnicze Oaza

Małgosiu witaj
Piękne różyczki,,fajniutkie nowe nabytki
Jolu dla nas Gosia nie będzie pozować w bikini,tylko dla M,ale fajnie Cię zobaczyć i to tak pięknie uśmiechniętą

Czasem nawet przypadkiem można kogoś uszczęśliwić, Iwonko
Aniu... nowe nabytki nawet dziś częściowo posadzone...
Reszta poczeka... dla własnego dobra: łatwiej mi będzie je uchować w doniczkach, niż sadząc w saharyjskim piasku, w jaki zamieniła się teraz moja ziemia...
Dramat... jak to śpiewała Beatka: "Tylko piach, suchy piach..." a słońce brzuchów nie opala bo w pewnym wieku... a właściwie powyżej pewnego rozmiaru nie wypada się już tak obnażać...
Wykopałam w pocie czoła i w kłębach kurzu jukkę, która nie zaszczyciła mnie w tym roku kwiatmi, więc niejako sama wydała na siebie wyrok... a na dodatek była bardzo miejscożerna, a w jej miejsce poszły martowce czyli... sami wiecie
Dwie nowe jeżówki przycupnęły obok starej, po uprzednim oddarniowaniu kawalątka... dzielnie dosiewanego wiosną
Reszta czeka w doniczkach...
Prognozy są bezlitosne... więc chyba trochę tak poczekają...

Nie pochwaliłam się jeszcze jednym prezentem przywiezionym z weekendowego spotkania... małym, a jakże miłym!
Otóz każdy z nas dostał w prezencie od Izy i Jarka piecząteczki... ale jakie!
Sami zobaczcie!





Izuniu... Jarciu... sami wiecie co

A ja jako połowa małzeństwa mam tylko piecząteczkę, poduszeczkę żona/mąż zabrał/a
Super pomysł na Wasze

pamelka wrote: Pani ma poduszeczki w pracy, a ja nie...Nawet pracy jakby nie mam!
Gosiulu, "martowce" mi się bardzo podobają!
I po co było tę trawę dosiewać, ach, ileż rzeczy człowiek w ogrodzie robi bez sensu... Pomidory sadzi na przykład , ale to nie Ty!
Masz wodę ze żmii? Jak to, pamiętam, że musiałaś targać wiaderkami, jak była taka potrzeba... Fajna robota podlewanie, prawda? Taka nie absorbująca zbytnio i nie męcząca...
A Lovely Green to będziemy chyba hurtowo kupować!

Ech... małżonki jedne!

Pozostając w temacie... przyznaję się, że dziś nic nie zdziałałam... i w najbliższych dniach nie planuję
Bo nadchodzące dni będą świąteczne: jutro przypada piętnasta rocznica naszego ślubu (Połowo Lepsza - wiem, że czytasz ), a jednocześnie dziesiąte urodziny młodszej latorośli... pojutrze imieniny tejże... sami rozumiecie

Zmykam zatem, a zostawiam piosenkę... wykonawca w temacie... reszta na przekór...

WOW piętnastka kryształowa nadejszła
Moje gratulacje i jeszcze wielu szczęśliwych, kolejnych takich rocznic życzę
U Was wciąż jak zaraz po ślubie więc niech tam nic się nie zmienia, tak trzymajcie
Ani zaś samych szczęśliwych dni, dużo zdrówka i wszystkiego o czym marzy

Świętujcie zatem! To M. jest lepszą połową? Od jakiegoś czasu to podejrzewałam!
Ale co z tą wodą i sikawką?

Dołączam się do życzeń Joli - niekończącej się harmonii małżeńskiej

No to macie ją zaraz po mnie (rocznicę) Właśnie zjadłam kawałek tortu ,siorbnęłam szampana i nawet na forum zdążyłam zaglądnąć Wszystkiego dobrego na następne 50 lat lepszej i gorszej połówce

U nas tortów i szampanów nie było, Marzenko, ale właśnie wróciliśmy z kolacji w knajpce... z dziećmi oczywiście, bo są one, bądź co bądź, meritum naszego związku
No i gratulacje wzajemne!
Iwona - dziękujemy za życzenia
Jolu.. jak po ślubie? Gdzie tam... kondycja już nie ta!
Martulu... Twoje podejrzenia okazały się słuszne a w kwestii sikawki choć pewne sprawy już sobie wyjaśniłyśmy, już śpieszę z uzupełnieniem...
Otóż... nie wiem skąd teoria o wiadrach, bo targałam najwyżej konewki ale to w sytuacji, kiedy potrzebne było podlewanie... doraźne...
Wobec suszy (zapowiedź deszczu okazała się mylna... skończyło się na kilku pochmurnych godzinach) niezbędna jest akcja spuszczania węża przez okno kuchenne...
Dziś stałam... i stałam... i podlewałam...
A jak już podlałam, zebrałam się w sobie i posadziłam ostatnie nabytki...
Już tylko jedna doniczka została... ale ona nie dla mnie (postaram się nie zasuszyć )
Zdjęć brak, bo czasu nie starczyło... przed wyjściem... wybaczcie...
Powiem Wam tylko, że zakwitł cyklamenek... i pierwiosnki kwitną w najlepsze

Czyli wąż ma źródło w kuchni...
Skoro już wszystko posadziłaś, to możesz zacząć kupować! Ja od wiosny jeszcze mam kilka doniczek, toteż kupować nie mogę...

Gorzatko - jeszcze wielu takich rocznic życzę! W tym samym roku ślubowałyśmy, tylko ja w czerwcu

Pieczątki iście zacne, a hmmm z sikawką nawet Ci do twarzy

Wiele rocznicowych radości życzę i ja

No to po świętowaniu
Ale nadal domowo... cóż bowiem robić, kiedy termometr wskazał dziś w najcieplejszym momencie dnia 38,5 stopnia w cieniu?
Ogród w takie dni nie wygląda pięknie, rzec by można, walczy o przetrwanie
Więc jedyna wizyta, to ta w celu podlania... to tylko kropla w morzu potrzeb, ale dobre i to...
Trawnik, po raz pierwszy w tym sezonie nie został skoszony po tygodniu... ale to dla jego dobra...
Przygnębiający jest widok takich oklapłych roślin, z przyjemnością zatem myślę o nadchodzącym urlopie: choć nadmorskie temperatury również nie będą raczej należały do najniższych, to jednak okoliczności przyrody będą bardziej sprzyjające...
Martwi mnie jedynie fakt, co stanie się, jeśli takie upały wrócą pod moją nieobecność, na to jednak nie mam wpływu... a i prognozy, jak na razie, są obiecujące...

gorzata wrote: Skandal!
Aż tyle u was było? U nas apogeum jutro... Ja nie jeżdżę, nie mogłabym oglądać oklapłych roślin, nerwy mam słabe...
A kiedy wyjazd na urlop i co na ten czas przewidują amerykańscy meteorolodzy?

Gwoli ścisłości: u nas apogeum również ma być jutro ... a dzisiejszych wskazań termometra, to nawet Amerykanie w najśmielszych prognozach nie przewidzieli!
Na szczęście biuro klimatyzowane, choć przez weekend pewnie nagrzało się jak w piekarniku
Urlop od niedzieli - za tydzień o tej porze powinniśmy już witać się z Adriatykiem i wobec tego faktu niestraszne mi są prognozy... nawet amerykańskie
Do walizki bikini, podkoszulki, szorty i letnie sukienki... i można jechać

To Adriatyk pewnie szczęśliwy! Może nawet szykuje jakieś niespodzianki w postaci ochłodzenia? A laptop do walizki! Że też muszę przypominać!