Forum Ogrodnicze Oaza

No skandal!
A koniczyna... no cóż... chwilami odnoszę wrażenie, że mój trawnik składa się głównie z koniczyny

Możecie mi zazdrościc - u mnie pada od 15.30...

Już Cię nie lubię!

Taaa, nie dośc że mi deszcz zarazy na pomidory naniesie, to jeszcze mnie nie lubisz... a ja rano tak ładnie podlałam

Jak tyle koniczyny ,to wianki wyplatać i pokazywać dzieciom z okolicy jak to się niegdyś ręce zajmowało czym innym niż
komórkami

O... czuję, że mnie lubisz bo łączę się w saharyjskiej spiekocie. I tylko pojąć nie mogę jak się utrzymały takie świeżutkie róże?
Psianka śliczniutka A zakupy o tak wczesnej porze, biorąc pod uwagę wiosenną powściągliwość zapowiadają interesujący sezon
Zwiewne sukienki spakowane?

Przyznać się! Kto trzyma ten deszcz w garści i nie chce puścić?
Dwa razy w ciągu dzisiejszego dnia zachmurzyło się solidnie... wiatr ganiał po ulicach tumany kurzu i żółte, robiniowe liście... i co? Popadało... może z minutę... na tyle, żeby jezdnia zrobiła się nieco ciemniejsza przez chwilę... grrrr!
Ostatnio padało u nas 13-go... trochę zbyt długo zatem jest już sucho... co tu dużo gadać... marzę o deszczu... takim solidnym... rzęsistym... wielogodzinnym... niechby się ziemia napiła...

Kasiu... pamiętaj, że ewentualny deszcz spotęguje również plamistość na moich różach ale i tak uważam, że więcej z niego pożytku niż szkody...

Magda... ostatnio plotłam wianek nad Balatonem i... wstyd powiedzieć... chyba wyszłam z wprawy bo jakoś kiepsko się trzymał...

Alebciu... świeżutka róża to 'Royal Bonica'... ona jest niezmordowana, jak widać i po krótkiej przerwie w kwitnieniu, znów zbiera się w sobie... żeby ozdabiać ogród pod moją nieobecność
Pozostałe róże to w tej chwili żałosny widok... w większości... i tak co roku: po czerwcowej euforii przychodzi lipcowa załamka
Zwiewne sukienki? Czy Ty mnie czasem z kimś nie pomyliłaś? Chociaż... szaty czarownic można od biedy nazwać zwiewnymi
Niestety... zwiewność kończy się z rozmiarem 36 potem to zwykła uzurpacja...

Gosiu - a może to koniczynnik?

eeee.....co do deszczu to ja dziś od siebie chyba przegoniłam bo ja chce słońce a nie deszcz to może dojdzie
a koniczynka fajna.......zwierzaki roślinnożerne by ze szczęścia oszalały....albo taka koza....darmowa kosiarka no i nawóz

Piękna koniczynka...i psianka i owoc różany
U mnie się mleczyki ostatnio w trawniku pojawiły...a to nie kwiecień przecież

Może epoka lodowcowa nadciąga, Grzesiu?
No i jak nie kwiecień, jak prymulki, proszę ja Ciebie, kwitną w najlepsze?
Piotrze... co do koniczynnika, to mam przeświadczenie, graniczące z pewnością, że to właśnie on... w całej (niemalże ) rozciągłości... ale nie zamierzam z tym walczyć...
Zielony jest? Zielony!
Skoszony? Skoszony!
I jest dobrze!
Shirallciu... wiemy, wiemy doskonale, że działasz na baterie słoneczne ja z kolei uważam, że podlewanie (naturalne) jest niezbędnym składnikiem przyczyniającym się do mojego dobrego samopoczucia...

Koniczynnik jest nawet biało-zielony, a to już w ogóle cudnie! Niestety, z takiej ciągle koszonej koniczyny kiepsko wianki się plecie...
U mnie się też różne rzeczy w trawniku pojawiają, ale mieczyki? Jak to mieczyki? Oj, zostawię na dowód ślepoty! Już doczytałam...Mleczyki!
Bobek coś podsycha, trzeba go szybko przekazać!

Jak się odpowiednio długo nie naprawia kosiarki, to i mieczyki urosną!
Kwestia przerzutu bobasa nadal nie do końca jasna, ale on już był kupiony lekko przybrązowiony, a ja dbam teraz o niego, jak o własne... chociaż nie wiem, czy ta deklaracja kogoś uspokoi

Edit 22:10
Pada! Pada! Jak bosko ciurka woda w rurach spustowych!

No i mnie zdenerwowałaś tym dopiskiem z 22:10 . Ja wyglądam deszczu od niedzieli. Rano i wieczorem podlewam, a i tak guzik to daje .

Psianka niczego sobie, ale jednak wolę pieski .

U mnie w nocy tez popadało,,,takie fajniutko jest,,,podlane,,,

a koniczynę trudno potem usunąć z trawnika,,,,wiem coś o tym ,bo u nas sąsiad 2 działki dalej najpierw zsiał koniczynę,, miało to urzyżnić glebę,
i zasiała sie wszędzie i wszystkim na działkach,,,on potem przeorał i zasiał trawę , ale tez ma koniczynę
I my wszędzie mamy w większym czy mniejszym stopniu koniczynę

To ja już nie będę nikogo denerwować
Dorciu... tego deszczu było tyle... że po kwadransie było już po wszystkim
Zakładam, że zastąpiło to standardowe podlewanie z węża... dziś już trzeba było lać znów... jutro pewnie też podlejemy, a potem... niech się dzieje wola nieba
Aniu... w zasadzie wolę koniczynę, niż taką babkę na przykład... albo szczaw...
Skoszonego trawnika jakoś nie oglądałam ostatnio... chcę sobie oszczędzić stresów... zwłaszcza że jeszcze do dziś w pracy... a popołudnia na ostatnich przedwyjazdowych zakupach (czy bagażnik się domknie? )

No i właśnie... wpadłam pożegnać się z Wami... w niedzielę znikam na dwa kolejne tygodnie i jeśli prawdą jest informacja na stronie pośrednika, to będę na ten czas odcięta od internetu... no, chyba że znów jakieś kolacyjki z wiu-fiu
Zamierzam wypocząć, zresetować się po dość wyczerpującym okresie w pracy i nie tylko... nabrać sił na kolejne miesiące...
A przy okazji chłonąć piękne widoki... którymi po powrocie nie omieszkam się z Wami podzielić
Życzcie mi tylko, żebym po powrocie zastała wielokąty w jako takiej kondycji
Do poczytania!

Baw się dobrze, wypoczywaj

Licznych kolacji z wiu-fiu zatem życzę! No bo jak to tak się odciąć całkiem o d świata we świecie?
Deszcz będziemy zaklinać... Tylko chyba nie umiemy...
Do poczytania!