Śniegu nie przybyło, ale za to dla kresek na termometrze ubyło, więc 'ruch w interesie' jest
Dziś było już przy gruncie około -20, więc najwyższa pora zamknąć okno w sypialni
Oczywiście o jakichkolwiek pracach w ogrodzie nia ma mowy, więc nastał czas na inne twórcze zajęcia
Co prawda ja przy nich głównie asystuję, ale zawsze coś
Coś tak czuję, że minie jeszcze parę lat i uniezależnimy się od sklepów. Tym razem padło na produkcję serów
Na wsi jak to na wsi - mleko prosto od krowy. Jeszcze ciepłe.
Zaszepiamy je bakteriamy i ścinamy podpuszczką
Trochę solimy i lekko podgrzewamy
Po 30 minutach mamy piękny skrzep, który trzeba rozdrobnić krojąc go nożem
Po pokrojeniu otrzymujemy ziarenka sera, które mieszamy w około półgodzinnych odstępach
Następnie całość odsączamy na chuście serowarskiej. Kiedyś używaliśmy do tego chustki do włosów, ale nie wytrzymała
Po zostawieniu na całą dobę celem wstepnego dojrzewania dostajemy coś takiego
Nastepnie dwunastogodzinna kąpiel w solance
Osuszamy i czekamy. Ser w tym czasie dojrzewa. Teoretycznie powinno to trwać do ośmiu tygodni, ale nam jeszcze nie udało się tyle wytrzymać Wcześniej został zjedzony
Może kolejne tyle wytrzymają
No i wyrób finalny
A na koniec ...
Jako, że nic nie może się zmarnować, to z pozostałości po odcedzaniu robimy ser 'śmieciowy', czyli
ricottę Gdy nazwiemy go z włoska, to od razu brzmi i smakuje lepiej
Technologia wytwarzania na kucharskim poziomie podstawowym - wystarczy zwykłe gęste sitko
Do naleśników ... palce lizać
Smacznego