Forum Ogrodnicze Oaza

gorzata wrote:
Ze co niby...ze co??Zła?? Lepszą mi pokaż..gwarantuję,że nie znajdziesz!
No i dotarłam.Pracowicie od deski do deski przeleciała wiadomści, jak ta wiosenka się u Cię kluła. Co to ja miałam....No, tak prawdę pisząc, miałam wbic tu zęby jadowe a tymczasem...mucha nie siada! Ślicznie obrobione zdjątka, ślicznościowe ptasiory ( bez jaj, czy z jajami).Porządeczek, aż w oczy kłuje. Córa na zołzowata nie wygląda, ale jeśli jest, to wiadomo,że po ciotce Polusi ...absolutnie nie po mamuni ....absolutnie!
Zdjątko w Tekli mi się baaardzo spodobało, też mam kilka podobnych i sa to w zasadzie jedyne foty, jakie mam.Nie znoszę być focona a obecne aparaty sa jakieś dziwne , nawet klisza w nich nie pęka przy 'zdejmowaniu' mojej osoby.Karty jednak wytrzymalsze.
Bronię koloru żółtego, tak, jak każdego innego koloru! Żółty jest boski i taki cieplutki, jak małe, puchate kaczusie. Vivat żółty, niech żyje nam! ...I tym żółto-optymistycznym pozdrowieniem, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, żegnam się i zabieram za mycie następnego okna(nie plastikowego...samo się nie wymyje! )

P.S.Znalazłam miejsce na moją polankę z żółtymi żonkilkami , więc lada dzień przystąpię do zażółcania moich chwastowłosci.

Tak, ja też zawsze szukam u Gosiu "punktu krytycznego", ale perfekcyjna perfekcyjność Gospodyni nie pozwala na "czepnięcie" się czegokolwiek .

Gosia, no weź pokaż jakieś kompromitujące zdjęcie, jakiś jeden niewypielony chwaścior . Lżej się zrobi tym, którzy "perfekcyjność" gdzieś zgubili .

dorciaj wrote: Ja tam nawet za płotem Gosi nie widzę żadnych chwastów Szkoda, że nie jesteśmy sąsiadami

Jeszce kilka postów z peanami na cześć naszej Perfekcyjnej i nam się dziewczyna zbiesi Jest pewien sposób na to aby dopaść naszą koleżankę Dać ze 2000 m2 ogrodu do obróbki .
Gosiu-mój wpis to nic innego jak czysta babska zazdrość

Roma wrote: O to, to
2000 wystarczy

No co Ty Paweł? Taką sasiadkę?????? Żeby nas w kompleksy wpedzała???

Dziewczyny, nieeeee, to zły pomysł. Kto bedzie nas zasilał w sliczne aniołki, ptasiory i serduszka????

Jestem... i czytam! I wcale się nie przyznam do pielenia o siódmej rano ... aż się do pracy nie chciało iść

Rano, to ja bym musiała o szóstej , ciemno jeszcze

Wiecie co: tak szczerze, żebyście się mieli czego czepić to chwilowo popadłam w tumiwisizm totalny, ogród mam zarośnięty milionem siewek klonów (a może dwoma? ), powinnam pomalować żeliwne podstawy ławki i stołu...
Okna nieumyte... choć to akurat z premedytacją, bo budowa kurzy okrutnie...
A w ogrodzie aż strach szpadel wbić, po ostatnich odkryciach po sąsiedzku

Gorzatko, to Ty tylko delikatnie paluszkami możesz grzebać

Normalnie klonika strach wyrwać!

Ze strachu - nie ze strachu... niczego dziś nie powyrywałam, bo rozlazłość jaka okrutna mnie dopadła ograniczyłam się więc tylko do cotygodniowego pucowania chałupki a następnie, doczekawszy powrotu M-a, udałam się na Tour de Lidl
Dostałam dziś bowiem cynk (Krysiu ), że w Lidlu są bluszcze, a ostatnio przyznałam się, że nadałyby mi się do kompozycji w donicach...
Na cztery objechane sklepy, w dwóch trafiłam po jednej sztuce takiego biało - zielonego... w jednym nie było wcale, a w drugim był tylko zwykły...
Muszą mi zatem wystarczyć te dwa... dokupiłam dziś do nich ładnych bratków w odcieniach bordo, różu i wrzosu... mam zajęcie na weekend - oprócz odkloniania oczywiście

Miałam coś udowodnić... bardzo proszę... może koleżanki Jola i Marta powiedzą, jak sprawa 'Jantara' u nich wygląda?

Pielenie o siódmej rano? To już pod nerwicę natręctw podpada!
Co, Jantar zzieleniał zanadto? Zobaczył, że prawie nic żółtego w tym ogrodzie nie ma, to mu się głupio zrobiło!
O, cztery Lidle macie? My tylko trzy!

W całym Lublinie? Na szybko kojarzę też 4, a może jest więcej?

Podejrzewam Markiciu, że Martula nie zauważyła czwartego... co najmniej!
Martulu... znaczy się Twój 'Jantar' nadal żółty? No cóż... rozpaczać nie będę
Dziś otworzyłam oczy o 6.15... zastanowiłam się, czy warto tak bladym świtem gnać i postanowiłam dospać - akonto tej godziny, co ją nam ukradną najbliższej nocy
I tak popracowałam dziś uczciwie, częściowo z pomocą M, ale ponieważ dziś traktowałam ogród także jako jogę towarzystwo nie było wskazane... dla dobra towarzystwa, rzecz jasna
Atak klonów ponownie odparty, zwłaszcza na różance jest to nie do przecenienia, bo manewrowanie pomiędzy krzakami tak, aby nie doznać uszczerbku, jest nie lada sztuką
Trochę zatem łapkami, trochę pędzlem, co nieco grabiami i miotłą - ale z satysfakcjonującym efektem -popracowałam!
No i było pierwsze tej wiosny koszenie!



Donice zabratkowane i zabluszczowane...





Niektóre rośliny wykazują niebywałą wręcz wolę życia



Słowo daję... fotografowałam szachownicę, a tymczasem...



No i ogólnie... kwiatkowo...

Ale super robaczek Ja ledwie żyję, też się spracowałam teraz tylko

Znowu wyszłaś na prowadzenie , kiedy ja się do pędzla dobiorę, a do kosiarki to już w ogóle
A co takiego żywotnego przywaliłaś kamulcem ?

też dziś kosiłam......jak było fajnie
hahaha robaczek super......robi tradycyjne akuku, tu jestem
jutro czeka mnie zabawa z łopatą i warzywnikiem