Marta, lód ma pewnie z 15 cm - nie do ruszenia. Kilka lat temu moj teść chcąc ratować ryby przebił lód - razem z folią. Popróbuję wrzątkiem ale obawiam się, ze mogę nie podołać.
Migracja żab - będę w tym roku znów próbować uwiecznić chwilę
Ewa, ferie są to i dzieciom rozrywki jakieś chcemy zapewnić stąd wycieczki a powojniki raptem trzy przycięłam i to w niedzielę. Mam wyrzut sumienia, ze znów spóźnię się z cięciem gałęzi i drzewa będą miały niepotrzebny stres ale ja sama pile nie podołam.
Ania, góry lubię i ja, zwłaszcza przy takiej pogodzie.
Iza, byłam, widziałam, nawet ślad zostawiłam. Ciesze się, że będzie miejsce gdzie można będzie podglądać Twoje ogrodowe poczynania. Świeża zieleń to stwierdzenie mocno na wyrost
Gosia, ja tez z tych wolących inne formy czynnego wypoczynku, niekoniecznie narty. Ale lubię te wypady w góry, nawet jesli mam tylko oglądać jak inni szaleją
Prace postępują powoli, choć pierwsze efekty już jakieś widać.
Aga, dobrze, że mnie rozumiesz
Ja okularnica minusowa jestem więc p/sloneczne odpadaja i rzeczywiscie ciężko było patrzeć, ale cóż, przyzwyczajona jestem.
Korzystam z laby, jeszcze kilka dni. Ale następny urlop już planuję
Żebyście nie myśleli, ze ja taki leniwiec skończony jestem to napiszę, ze w Szczawnicy nie tylko byczyłam sie na słońcu. Po szaleństwie na stoku zaliczyliśmy jeszcze krótka wycieczkę do schroniska pod Bereśnikiem - godzinka spaceru w górę, ale lód był pod nogami nieprzyzwoity. Trzeba było bardzo się starać by utrzymać ciało w pionie. W środę mięśnie ud mnie bolały jak po całodziennej wyprawie w Tatry.
Za to widoki po drodze tez były przyjemne
po drodze motywujące napisy - to dla takich jak mój syn, którzy po drodze opadli z sił
A na zakończenie krótki spacer po Szczawnicy i wizyta na basenie.
Jeszcze pokażę Wam świetnie przycięty szpaler buków w parku