Kochani,
te sasanki to mają wyjątkowe miejsce na słonecznej patelence i pewnie dlatego tak ładnie się już puściły.
Cieszy mnie to, ze kępka się rozrosła, bo zawsze były pojedyncze kwiaty w rozkwicie, a teraz to już kępka jakaś jest!
Niektóre rośliny?byliny to jednak lubią posiedzieć w jednym miejscu żeby się troszkę popanoszyć, a ja latam (czy latałam dotąd), bo się ogród ciągle przebudowuje i moje koncepcje też. Szczególnie, że czasem nie trafię z miejscem, warunkami i widać, że roślinie nie pasuje, wtedy szukam innego miejsca. Taka jest cena uczenia się na błędach swoich.
Geniu,
koniecznie zrób zdjęcia (tu powinna być taka emotka z aparacikiem)
Piotrek, sam wiesz, że są lata lepsze i gorsze dla poszczególnych roślin - ale cóż znaczy "gorsze" przy Twojej zaradności. Zadbasz o nie i będą za rok znowu fajne!
Romku,
zgadzam się z Tobą co do wpływu suszy. Chociaż niektórzy - w zależności od regionu i warunków glebowych - mogą narzekać na nadmiar wody. U mnie w ogrodzie w Oliwie jest takie podłoże, że wody nie zatrzymuje, coś podobnego do szarego popiołu. Oczywiście zmieniam to, dajemy ziemię kompostową, robię opryski rosahumusem, który też ma poprawiać przecież warunki wodne gleby. Mimo wszystko zdaję sobie sprawę, że na to żeby to zmienić diametralnie potrzeba czasu. Magnolia gwiaździsta u mnie w tym roku ma rekordową liczbę pąków kwiatowych, czekałam parę lat aż podrośnie, dotąd "podawała pojedyncze chusteczki".
Magdo,
ja myślę, że nasi mężczyźni potrzebują więcej czasu na oswojenie się z nazewnictwem, ale pewne jest, ze to opanują.
Najbardziej przekonujące z pewnością jest dla nich to, że nasza wspólna praca, te moje (czy Twoje
) ściąganie do ogrodu coraz to nowych roślin, procentuje powstaniem fajnych, klimatycznych miejsc, które w dodatku podobają się odwiedzającym czy przechodniom.
Niedawno się zapytałam mojego Tadzia, czy sobie wyobrażał biorąc tę działkę/ugór, że będzie miał "taki ogród"... I nawet to, że mieliśmy mały ogródek w Oliwie, który był też OK nie dało mu podstawy do wyobrażenia, że można jeszcze więcej i lepiej. To mnie cieszy, bo to go przekonało do wielu moich racji, z którymi nie od początku się zgadzał, ba! teraz potrafi zaproponować rozsądne rozwiązanie gdy jakaś roślina wymaga jeszcze przemieszczenia. I to nawet uwzględniające wymagania, czyli to moje gadanie w powietrze bywa wysłuchane.
Nie każdy musi się tak pasjonować roślinnością - jak to mają niektórzy z nas na tym forum - co nie oznacza, że mimo wszystko jakąś wiedzę absorbują. Albo ta pasja jest zaraźliwa...
Wczoraj wieczorem czytałam o nowych roślinkach, które do mnie dotarły pocztą. Opracowywałam strategię, gdzie, co i jak ładnie i zdrowo umieścić. Zrobiłam znaczniki z nazwami. Po tym wszystkim trudno mi było zasnąć - wyobraźnia jest lepsza niż TV.