Witajcie
Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedziny
Brak czasu odczuwam ostatnio bardzo dotkliwie, jak chyba większość ogrodniczek/ków, pewnie potrwa tak do jesieni, kiedy zasiądziemy do
kompów wspominając lato i czekając wiosny.
Weekend spędziłam w Krakowie, spotkałam się tam z córą, zaliczyłyśmy odrobinę kultury wyższej
www.scenastu.com.pl/?show=spektakle&itemID=57, część niedzieli spędziłyśmy na Wisłą a popołudniem, odwiedziłam w powrotnej drodze do domu, Marysię z FO. Niestety czas wizyty upłynął bardzo szybko i z całym naręczem sadzonek ruszyłam do domu.
Weekend już był prze-upalny i tak też zaczął się ten tydzień, o pracy na ogrodzie przed wieczorem nie ma co marzyć, po dziesięciu minutach trzeba się chować, nawet Kopalniak z Hasanem wybrali cień do leniuchowania.
Joasiu/Jo37, Ewo/Terlico, Małgosiu, Joasiu, Dano, Aniu, Dario, Aniu/Sweety, Basiu, bardzo jest mi miło że spodobała się Wam letnia sypialnia
, ale ogłaszam wszem i wobec że łóżko zostało
odgapione od MaGorzatki, prekursorki wypoczynku łóżkowego w ogrodzie, to jest bezbłędny sposób na totalny relax, żaden leżak nie jest w stanie temu dorównać, dziewczyny jak macie gdzieś upchane zbędne łóżko metalowe to wystawiajcie do ogrodu, bosko jest tak odpoczywać.
Joasiu/Jo37, moskitierę muszę zamontować bo inaczej z odpoczynku nici, komarów coraz więcej się pojawia.
Ewuniu, na deszcze mam.......w planach dać do uszycia dopasowaną plandekę, a na razie patent leży obok łóżka, gruba folia jak na tunel i kamiory
, a że prowizorki .....jak wiemy....to pewnie ta folia i kamiory trochę posłużą.
Małgosiu, bardzo by do tej mojej różyczki żółtej pasowała Fresia gdyby nie jej wysokość, ta moja ma ponad metr spokojnie, koło 120cm, w wszędzie jest napisane że Fresia jest mała, nawet przez jakiś czas myślałam że to Fresia. Jest niezawodna, zdrowa jak rydz i do tego cudnie pachnie.
Aniu/Sweety, ta altanka jest z "Juska" płótno się potargało w dwa lata, wyrzucić było szkoda więc dostała drugie życie jako podpora dla pnączy, rosną przy niej dwa winobluszcze i dwa wiciokrzewy, zastanawiam się jeszcze czy nie dołożę ze dwa powojniki.
Basiu, nie trzeba muru, wystarczy kilka przęseł lamelowych z marketu, tak jak u mnie i już masz zaciszny kącik niewielkim kosztem.
Małgosiu, u nas M inaugurował spanie zaraz na drugi dzień po postawieniu łóżka w ogrodzie i o mało zawału nie dostał
jak go z błogiego snu wyrwało potrząsanie za ramię żeby dał na "pyfffko", od tego dnia furtka jest zamknięta na klucz. Uroki życia na wsi
Daniusiu, Dario, Jurku, już u Małgosi na wątku napisałam jakie było moje pierwsze spotkanie z pszczołami, ale i tutaj napiszę. Niestety sklep pszczelarski z akcesoriami zapomniał o moim zamówieniu i stanęłam przed problemem co zrobić z przywiezionymi pszczołami bez pszczelarskiego ekwipunku zabezpieczającego, o nie, nie zrejterowałam (na co po cichutku z pewnością liczył Jurek), zadziałał u mnie duch Joanny Chmielewskiej, ubrana w firankę na głowie, ze spryskiwaczem z wodą, w rękawicach kuchennych, z dłutem stolarskim w ręku i duszą na ramieniu poszłam przekładać pszczoły. Nie wiem jakim cudem ale mi się udało, pszczółki są super, wyższa inteligencja, wiedzą gdzie i jak atakować broniąc matki i gniazda. Akcesoria pszczelarskie przyszły dwa dni później, widocznie tak miało być. Stan na dzisiaj, pszczółki pracują, noszą papu do ula, żółte kulki pyłku na nóżkach i są kochane, stan wszystkich zebranych
dziabów - sztuk cztery, palec, noga, nos i szyja