Dziewczyny, piękne rocznice obchodzicie, 45, 42, tylko podziwiać i gratulować, Aniu, 28 czy moje 30 to też nie lada wyczyn
, wystarczy się rozejrzeć wokoło jak teraz szybko rozpadają się związki, nie wspominając już o
"szołbiznesie", gdzie raczej uskutecznia się kolekcjonerstwo niż
"miłość, wierność i uczciwość małżeńską", choć zdaję sobie sprawę że czasem wytrzymać się nie da i rozstanie jest koniecznością, cóż...życie...
Ja to mam szczęście
, wczoraj była idealna pogoda na ogród, słoneczko świeciło, a ja czekałam na serwisanta do pieca, który
już jechał, 14km, od 9 do 16
, a dzisiaj zimno, brzydko, mokro, mglisto, słoneczka nie widać, ani jednego promyczka i nic mnie z domu na ogród nie wygna. Wyskoczyć tylko muszę po berberysowe gałązki i zabezpieczyć karmniki, bo przyleciały już moje sikorki i kocieły polowe zaczęły wykazywać zbytnie zainteresowanie karmnikami. Mimo że jeszcze jesień, zimowi goście już się zlatują, moja radość w zimowe poranki, kiedy z kubkiem kawy, przeglądam wątki na Oazie a za oknem w karmnikach, ptasie świergolenie i utarczki.
Z Bianką jeszcze dzisiaj do weta muszę podjechać, do kontroli. Rozrabiaka z niej, właśnie wsadziła mi pychol do kubka z kawą, prychnęła (chyba jej kawa nie podeszła
), poobgryzała dynię na parapecie i czmychnęła broić dalej. Są chętne domki ale tak się to "ślimaczy", może się dzisiaj dowiem coś więcej.
Z Misieńkiem za to jest baaardzo źle i nie wiem co robić, wetka czeka na moją decyzję a mi jest tak bardzo ciężko...
Kopalniak skaleczył łapkę...
I ta pogoda dzisiaj taka dołująca...
Czytam na Waszych wątkach z jakim entuzjazmem planujecie nowe wiosenne nasadzenia, wybieracie rośliny, kompletujecie zamówienia, a mi się nic nie chce, w jakimś odruchu bezwarunkowym kupiłam sobie tylko chryzantemki, bo Wam pozazdrościłam
Dobrze że jeszcze w ogrodzie można pocieszyć oczy kolorami, bo niedługo same szarości i burości zostaną, choć mam wielką nadzieję na duuużo bieli tej zimy
Miłego dnia