Nie wiem czy ja jeszcze żyję, czuję się jak zajechana chabeta, zdecydowanie za duża ta nasza wiejska posesja
Chyba mnie Pan Bóg opuścił że pozwolił tyle rabat narobić, ale z drugiej strony, amok zakupowy z pierwszych lat zaczyna się objawiać wielością i różnorodnością, samych peonii posadziłam 30 i większość z nich zakwitnie w tym roku, będzie czym oko nacieszyć. Teraz jestem na etapie wycinania, regulowania obrzeży rabat, już mi się nóż do darni zużył solidnie i prosi o zmiennika, tylko patrzeć jak się złamie. Kilometry już za mną i kilometry przede mną
Dopiero co pozbyliśmy się stert powycinanych gałęzi to teraz zalegają hałdy wyciętej darni
Zabrakło mi siły wyczyścić dokładnie oczko, karpy lilii wodnych mają po kilkanaście kilogramów albo i lepiej, odpuściłam, wyłowiłam tylko podbierakiem co się dało, a całą operację przełożyłam na następną wiosnę, muszę wziąć kogoś do pomocy, bo przy próbie wyciągnięcia takiej karpy o mało nie zanurkowałam.
Walkę ze ślimakami już rozpoczęłam
Ewiuniu, bardzo podoba mi się Twoje wyobrażenie o mnie, ale to tylko na początku tak ładnie wygląda, potem to już tylko chaos, dobrze zaczynam ale później brakuje konsekwencji i staranności, moim niedoścignionym wzorem w tym temacie jest MaGorzatka, Morango i Ela.
Gosiu, u nas też raz pogoda lepsza raz gorsza, ostatnie noce z przymrozkami, ale roślinki i sadzonki dają radę, oby tylko większych spadków nie było. Mnie już każda kosteczka boli, najgorzej rano, ale jak się później człowiek rozrusza to jakoś leci
, całymi dniami siedzę w ogrodzie a końca pracy nie widać, z drugiej strony w ogrodzie nigdy nie jest praca skończona, bo to takie perpetum mobile jest
Nelu, dziękuję za odwiedziny
, chyba chciałaś odwrotnie napisać, to Twój ogród jest wypielęgnowany i dojrzały, mój to pięcioletnia rewolucja w trawie, którą próbuję z różnym skutkiem ogarnąć, chwastami się nie przejmuję zanadto, nie spędza mi to snu z powiek, i pewnie nie byłoby mi teraz tak ciężko, gdyby nie to, że ta wiosna jest taką generalną korektą dotychczasowych poczynań, więc pracy jest dużo więcej niż w poprzednie wiosny.
Dzisiaj niedziela, chwila oddechu, za to pogoda nieszczególna, a i prognoza długoterminowa niekorzystna delikatnie mówiąc, cały przyszły tydzień nocą w okolicy zera lub przymrozki. Z powrotem do domu
targać rozsad nie zamierzam. Oby tylko spadki temperatur nie były zbyt wysokie bo sady pięknie już kwitną i byłoby żal potencjalnych owoców
. Klimat niby umiarkowany ale w ostatnich latach robi nam psikusy, gdzieś zaginęło prawdziwe przedwiośnie które powolutku budziło rośliny do życia, takie pamiętam z dzieciństwa, teraz z kurtek zimowych wskakujemy w krótkie rękawki, a za chwilę z powrotem w zimowe kurtki i czapki. Kiedyś zima była zimą a lato latem i nikt mi nie
wciśnie że klimat się nie zmienia, że wszystko jest ok i cacy, a ludzkość emisją wszelkich "syfów" do atmosfery absolutnie żadnej szkody nie czyni. Prędzej czy później rozwalimy Ziemię w
drobny mak.
I to co tygrysy wiosną lubią najbardziej, sezon szparagów rozpoczęty
Miłej niedzieli