Forum Ogrodnicze Oaza

Dziwne... żeby bez kminku to chętnie bym spróbowała

Aguśka,możesz bez kminku. Zamień na pieprz kolorowy albo paprykę. Warto dodać też szczyptę kurkumy.

Bardzo podobnie gotuję ser jak Ewa jednak ja dodaję do 1kg twarogu 2 płaskie łyżeczki soli inaczej ser jest mdły.
Małgosiu-to się nie ma co śmiać z serwatki również robi się serek o miłej nazwie ricotta
Jest bardzo delikatny.


Serwatka z 4l mleka
Mleko - 1l
Biały ocet winny - 1/3 kubka (ok. 70ml)

Sposób postępowania:

Zmieszać mleko z serwatką
Pdgrzać do 85 stopni i utrzymywać temperaturę przez godzinę. Mleko się zwarzy i tak ma być.
Po godzinie podgrzać całość do 95C - nie gotować !!!
Przy stałym mieszaniu miotełką dodać ocet
Mieszać przez dalsze 5 min. I odstawić.

Wychłodzić w lodówce przez 8-10h.
Wyłożyć durszlak gęstym płótnem i ostrożnie wylać zawartość
Dać do okapania na kilka godzin
Osolić ser do smaku
Przechowywać w lodówce pod przykryciem

Lucynko-nie ma najmniejszego problemu,spokojnie można zrobić bez kminku.

No patrz..... o soli zapomniałam. Romcia, dzięki.... ocaliłaś sporo istnień od niechybnej katastrofy kulinarnej. Natomiast ja dzisiaj z samego rana padłam ofiarą innej katastrofy w kuchni. Upiekłam chleb bez drożdży. A Małż myśląc, że to bułka złamał na tym kamieniu zęba - dwójkę.

Dziewczyny, ja to takie rzeczy mogłabym jeść, ale robić?? To zbyt skomplikowane. Poza tym kto by to jadł?? Ja przez 3 dni - owszem, a co z resztą?

oj muszę wypróbować ten przepisik - za serem smażonym to ja przepadam
mogłabym każdą ilość zjeść

Dziewczyny - dzięki za wspaniałe przepisy! Godne wypróbowania, muszę się zmierzyć z tematem.
Pamiętam, że mój ojciec robił taki ser, kiedy byłam dzieckiem. Stawiał go najpierw wysoko na kredensie kuchennym, żeby zgliwiał, co manifestowało się smrodem na całą kuchnię i potem smażył. Przedtem sprawdzał co jakiś czas, czy ser już odpowiednio śmierdzi i się maże.
Jeśli dobrze pamiętam, to mama tego nie jadała

Wróciłam dziś znów ok. 19:30, jutro zapowiada się podobnie. Ale to już bliski koniec tych cyrków, bo jutro próba generalna, a w piątek spektakl i koniec!

Po powrocie wycięłam dziurę w foliaku, ale jakoś mi dziwnie, zdaje mi się, ze za zimno będzie tym biednym pomidorom
Zrobiłam tez oprysk róż na czarną plamistość preparatem score. Najpierw wyrwałam z różanki wielki snopek kopru, jutro go zamrożę, a teraz ocieka z wody po umyciu.

Na jutro R. zapowiedział uruchomienie wodociągu na polu. Teraz już ciemno, a on tam się grzebie w wykopie. Będzie to tak urządzone, że aby skorzystać z kraniku w polu, trzeba będzie najpierw odkręcić kranik w ogrodzie przy różance. To zapobiegnie ewentualnym głupim pomysłom odkręcenia nam wody na noc, czy coś w tym rodzaju. Chociaż nie wiem, kato miałby to zrobić i dlaczego, raczej tu się z takimi zachowaniami nie spotykamy.

No i trzeba by nie znać mojego R., żeby przypuszczać, że cały wykopany rów nie ma zrobionego lekkiego spadku w kierunku ogrodu, żeby przed zimą łatwo było spuścić wodę z obiegu!

Też wypróbuję ser z serwatki, bo ten z kminkiem (smażony) znam. Pycha !
Ale jak utrzymać (i wymierzyć) te temperatury ?

Małgosiu jak Ty znalazłaś takiego R. Mój S ...ach szkoda gadać

Robota furczy aż miło !! To jutro będzie wielkie podlewanie Tylko czy jest taka potrzeba? U nas na razie burza wszystko podlała i wszystko rośnie jak dzikie. Twoje ziółka miododajne będą miały jak w raju

Świdośliwę już podjadasz? U mnie nadal dużo jagód kamczackich, tylko czereśnie się skończyły. Za to zaczynają się truskawki, ale wielkich plonów nie będzie, bo mam ich niewiele.

Chyba trzeba by mieć jakiś kuchenny termometr, ja nie mam, ale to chyba wszędzie można kupić.
Kiedyś, za dawnych lat robiłam jogurt podgrzewało się mleko do temp ok. 40 stopni, już nie pamiętam dokładnie ile, ale była to temperatura w której się namnażają bakterie jogurtowe. Zaszczepiało się mleko kilkoma łyżeczkami jogurtu naturalnego (pierwszy raz - sklepowego, a potem już swojego).
Potem stawiałam to podgrzane mleko w termosie na kaloryferze, żeby temperatura się utrzymywała przez ileś tam minut...
Fajny wychodził ten jogurt i tanio!

Gosiu - ja tego R. znalazłam z mojej klasie w LO i mieliśmy wtedy po 16 lat. No... miałam kiedy go sobie wychować

Lucy - świdośliwę podjadają na razie sójki, pewnie na ich wysokościach już tam coś dojrzewa, na moich będzie za parę dni. W polu będę podlewać ogórki i dynie!

No to jasna sprawa . Ja swojego S poznałam pod koniec studiów, trochę się dał uformować, ale teraz na stare lata wraca do korzeni i już nic nie pomoże

Jak tam u Was pogoda? dotarł chłód? U nas burza przeszła i mam nadzieję nie wróci, teraz polewa co chwila, aż po dachu dudni.

U nas padało trochę wieczorem, chyba też w nocy, ale poszłam wcześnie spać wykończona po próbie generalnej, a dziś... nie mam kogo zapytać, bo R. pojechał na klinikę na odczulanie i jestem sama.
W każdym razie poopadało i jest trochę chłodniej.

Odkryłam wczoraj na drodze prowadzącej do mojego domu róże, takie jak moje galijki, ale o jasnych kwiatach, blady róż, a nawet tam widziałam prawie biały kwiat. Muszę to dziś zbadać - oj, będzie w ruchu łopatka!

Gosiu, u mnie też trochę chłodniej - jest zachmurzone i temperatura niższa.
Nie padało, jednak parasol warto mieć dziś pod ręką.
Blado-różowa a la galijka? Ależ jestem ciekawa widoku!
Miłego dnia

U nas przelatywał deszcz parę razy dość solidnie. Teraz obsycha i oby na razie nie padało, wystarczy! Mam nadzieję, że nie ochłodzi się znacząco.

Czyżby moja malinówka się wreszcie przyjęła?? A ja nie mam żadnego meldunku?? Ja rozumiem impreza imprezą, ale o tym fakcie powinnam dowiedzieć się pierwsza a nie, żebym się dowiadywała z obcych źródeł

Tylko jeden zraz przyjęty? Zabezpiecz jakoś by się nie wyłamał, bo ja tak załatwiłam pięknie przyjęty zraz czereśni.

No, moja droga Gapo, na s. 20 już o tym pisałam i chwaliłam się i napisałam, od kogo zrazik

Widzisz! Faktycznie koszmarna gapa ze mnie skoro najważniejszą wiadomość przegapiłam. Skupiłam się na świdośliwce i tych górach drewna
A Ty widząc, że nie komentuję powinnaś zrobić zaraz przy następnym moim poście. Nawet nie wiesz jak się cieszę, dobrze, że choć 1, trzeba by to oblać

Jak imprezka ? Żyjesz?
Ja właśnie obleciałam kosiarką kawałek podwórka i padłam.