Pewna osoba
zadała mi niedawno pytanie o niespodziankę...
Pytanie, w swej istocie, odnosiło się wprawdzie do innego faktu, ale niespodzianka zawsze jest niespodzianką...
Nie mnie oceniać czy miłą, czy też nie...
W każdym razie jestem: trochę bardziej
namacalnie, niż w ostatnim czasie, choć - uprzedzając ewentualne zarzuty - daleko mi jeszcze do szeroko pojętej
normy...
Życie toczy się - jakoś
czasem przynosząc rozczarowania, częściej jednak powody do zadowolenia...
Ogród sprawia przyjemność - może właśnie dzięki temu, że w ostatnim czasie nie czuję się zobligowana do wyjaśniania moich decyzji z nim związanych... żyje własnym życiem, moja ingerencja ogranicza się do koszenia, pielenia, przycinania... w skrajnej sytuacji sięgam po wąż - ale przede wszystkim czerpię przyjemność ze spędzania w nim czasu
Nawet zdjęć nie robię - nie miejcie mi tego za złe - wątku
stricte ogrodowego nie planuję...
Mojego czasu nie pochłonęła żadna inna pasja... ot, po prostu mały reset... kryzys wieku średniego
Książka... spacer... czas spędzony z kimś, kto od 20 lat cierpliwie ze mną wytrzymuje...
Planowanie wakacyjnych wojaży - we dwoje...
To też jest ważne
Za nami kolejny rok szkolny... dziś już mogę odetchnąć z ulgą, mając pewność, że starsza latorośl zasili od września szeregi uczniów LO, uzyskawszy stypendium z języka angielskiego...
Młodsza piątą klasę skończy ze świadectwem z czerwonym paskiem...
Naprawdę, nie mam powodów do narzekania
Hmmm... żeby to pisanie takie
gołe nie było... jakieś zdjęcia by się zdały...
Ogrodowe... chyba dwa razy w tym sezonie robiłam... nie zaserwuję Wam aż tak odgrzewanych kotletów
To może coś z długiego weekendu czerwcowego?
Udało nam się zrealizować zamiar spędzenia go
rodzinnie... w słowackiej Tatrzańskiej Łomnicy...
Warto było - dla takich widoków
Ufff... pierwsze koty za płoty... odwykłam od pisania