Hiacynta wrote:
Krytykowanie Diany za zajęcie się rachunkami i długami, które zresztą zawalił jej mąż jest mało konstruktywne. A w kwestii zajęcia się sprawami bieżącymi, to na początku była mowa, że udzielą jej pomocy, by mogła się usamodzielnić i uniezależnić,
To konstruktywnie - jak Wyście sobie wyobrażały tę pomoc?
Że ktoś da kasę na utrzymanie 2 koni, 3 psów, iluś kotów, Diany, córki i na remonty? Pomoc jest adresowana do ludzi, którzy nie mają co jeść i gdzie spać. To zestaw sobie po drugiej stronie kobietę bez pracy, z czwórką dzieci w kolejnej ciąży, której akurat chłopa zamknęli w więzieniu - komu pomogą. Gdyby któraś pracownica socjalna postanowiła pomóc Dianie to wyleciała by z pracy.
Diana otrzymała pomoc - poszła na terapię na której... tematem wiodącym były konie a nie jej problemy. I nie mówcie, że to terapeutka. Diana nie miała wypisane na czole, ze ma konie. To wyszło w trakcie rozmowy. Nie powinna było kontynuować tematu, powinna była powiedzieć, że przyszła po pomoc, a nie na pogaduszki. Terapeutka wystawi jej opinię osoby, która nie potrafi realnie ocenić problemu.
Krytykuję? Tak. Bo zależy mi na tym, żeby Diana zawalczyła - jeżeli nie o siebie, to o dziecko. Dostała 60 dni, z których 30 już zmarnowała. Ale zostało jej 30 dni, tylko 30 na załatwienie spraw.
A Ona czeka. Na co? Aż ktoś za nią podejmie decyzję co dalej? Nikt tego nie zrobi. Dostała czas który "zmarnowała", bo prace domowe były ważniejsze.
To do Niej należało określenie w jaki sposób można Jej pomóc, czego oczekuje.
Pisałam, że punktem wyjścia powinna być wizyta u prawnika i o taką pomoc powinna była poprosić. Pisałam o poszukaniu organizacji pomagających ofiarom - ale żeby sprawa była jasna - nie chodzi o pomoc materialną, a raczej prawnika, psychologa itd.
I jeszcze
MagdaH wrote:
jest dowodem na to, że mimo sytuacji Diana jest osobą zaradną, nie traci głowy w trudnej sytuacji, ba! finanse prowadzi w taki sposób aby spłacać zaległości, do których - przypominam - przyczynił sie Dave.
i żadna pomoc nie jest jej potrzebna.
Nie były to pierwsze zaległości, żaden bank nie kwapi się do przejęcia nieruchomości, zwłaszcza w sytuacji kiedy Dave nadal ma pracę.
Popłaciła rachunki zamiast zapewnić sobie środki na utrzymanie dziecka przez te 60 dni. Nikt nie nałożył na tatuśka obowiązku przekazywania środków Dianie. Nie myślała za co nakarmi dziecko, za co kupi paliwo, żeby odwieźć ją do szkoły?
Dobrymi chęciami.... Szkoda słów i czasu.