TEMAT: Domek na prerii

Domek na prerii 02 Lis 2017 18:51 #572800

  • CHI
  • CHI's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3986
  • Otrzymane dziękuję: 21397
Co dalej jest dla mnie dziwne, kiedy usilowalam mowic do niego przez telefon spokojnym glosem, on sie wsciekal ze traktuje go jak dziecko i ze uzywam do niego tonu jak do dziecka. Kiedy w koncu totalnie puscily mi nerwy i zaczelam krzyczec, zaczal uzywac spokojnego tonu i tak jakby byl zadowolony, ze krzycze. Tego nie rozumie, ze jakby zalezalo mu, zebym to ja zaczela krzyczec tak jak on. Dlaczego?

Bo nagrywa. To jest pierwsze co mi przyszło do głowy.


Zielone okna z estimeble.pl

Domek na prerii 02 Lis 2017 19:03 #572812

  • Mysiul
  • Mysiul's Avatar
  • Offline
  • Expert Boarder
  • Posty: 108
  • Otrzymane dziękuję: 111
Corka uslyszala to, bo wykrzykiwal tak glosno, i zaczela plakac. Wzielam ja do domu, po drodze znowu dostawalam mnostwo telefonow, ktorych nie odbieralam. Po powrocie zobaczylam ze drzwi na taras sa sszeroko otwarte , dom jest zimny jak w psiarni bo tempo na zewantrz byla kolo przymrozkow, dzwi do pokoju corki sa otwarte (zawsze zamykamy drzwi na zewnatrz kiedy wypuszczamy kota z pokoju, zeby nie uciekl i nie stalo mu sie cos zlego), zniknaly wszystkie komputery wliczac ipada mojego i corki, jej telefon, jej tv, modem.

Powinnas to zglosic, chocby w biurze pomocy, zeby byl slad ze cos takiego mialo miejsce. Zdjec nie robilas? Whiskers jak sie domyslam zwial, po to zostawil otwarte drzwi. Zeby corke ukarac, wie przeciez, ze jest do kota przywiazana.

Wg mnie Dave kazda wasza rozmowe nagrywa, dlatego prowokuje Cie do krzyku. Ty nagrywasz?

Diana, jestem w stanie zrozumiec, ze rozwod to dla Ciebie katastrofa, uwazam jednak, ze Dave podejmie kroki w tym kierunku. Zostawi Cie z niczym, uprzednio zrobiwszy z Ciebie osobe chora psychicznie. I nie pozwoli by corka byla z Toba,ot, tak dla zrobienia Tobie zle. Przygotuj sie, ze bedzie zle.
Za tę wiadomość podziękował(a): CHI

Domek na prerii 02 Lis 2017 19:17 #572827

  • planta
  • planta's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Howdy!
  • Posty: 5352
  • Otrzymane dziękuję: 5371
Nie sadze, zeby nagrywal, bo po pierwsze to on idzie siedziec za zlamanie prawa i kontakt ze mna. Za to mam swaidka, ze dzwoni do mnie.

Whiskers na szczescie jest kotem bardzo domowym i ani mu w glowie ucieczka. Siedzial u corki na lozku zakopany w kocu, zeby bylo mu cieplo :lol:
Domek na prerii - 2017
Domek na prerii - 2015-16
Domek na prerii cz. 1
Podroz do....New Carolina
[url=http://forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/13-podroze-male-i-duze/162

Domek na prerii 02 Lis 2017 19:42 #572840

  • jokaer
  • jokaer's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 211
  • Otrzymane dziękuję: 333
Diano, jak to dobrze, że się wreszcie odezwałaś :kiss3:
Rzadko pisze, rzadko wyrażam tu jakies emocje, bo i taka z natury jestem, niby choleryk,
ale w sumie jak przychodzi co do czego to jestem powściągliwa.

Diano, musisz - wiem to brzmi koszmarnie, ale walcz o siebie i córkę.

Twój mąż nie ma szans na razie wyjścia z nałogu. Widać to wyraźnie.
On nie czuje się jeszcze na dnie, on się ciągle czuje " gieroj".
Może i faktycznie Cię nagrywać, a jeśli nie to on po prostu czuje się świetnie kiedy Ty wychodzisz z nerwów,
mówiąc kolokwialnie.

Możesz wygrać zachowując spokój, nie dopuszczając kompletnie całego zła, którym raczy Cię Twój mąż.
Bo zło karmi się złem.

Cała nadzieja w Twojej terapii, znalezieniu prawnika i znalezieniu w końcu pracy.
I będzie dobrze. Będzie dobrze bo nie może być inaczej.
Za tę wiadomość podziękował(a): planta, CHI

Domek na prerii 03 Lis 2017 07:54 #572898

  • kryonka
  • kryonka's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 256
  • Otrzymane dziękuję: 183
Ulżyło mi, że się Diano odezwałaś.Mam wewnętrzne przekonanie,że jesteś prowokowana do dużych emocji, by wywołać u Ciebie negatywne zachowanie i krzyki, co on skrupulatnie nagrywa. Wykorzysta nie aktualnie, lecz później, we właściwym dla niego czasie.Pamiętaj o tym przy każdej rozmowie z nim, by być opanowana, grzeczna i asertywna, nie pozwól sobą manipulować i najlepiej nie wdawaj się w dyskusje, wyraź swoje zdanie i nie tłumacz się przed nim.Zablokuj swoje telefony.

Nie wiem jak widzisz wasze wspólne zamieszkanie, czy jesteś już na tyle silna , by znosić dalsze upokorzenia tyrana? To może być dla niego sposób na zabranie dziecka przez służby, żeby nie było świadkiem awantur, po to tylko, by Ci dokopać. Jemu nie będzie zależało na żadnej z Was.
Ty się starasz wykończyć łazienkę, by zniwelować problemy, nic z tych rzeczy, znajdzie tysiąc innych problemów do pastwienia się nad wami. Ja też tak myślałam w swojej sytuacji, nic bardziej mylnego.
Diano musisz zmienić tok myślenia, wiem,że to trudne, ale nie niemożliwe.
Masz wspaniałą córkę i to dla niej i dla siebie postępuj tak, by nie pozwolić się ograć, nawet kosztem zwierząt i waszego domu. Tłumacz jej pomału,że może będziecie musieli opuścić to miejsce w celu nagłego ew, zmniejszenia jej szoku.Początkowo może wydawać się to okrutne, ale zawsze jest wyjście z trudnej sytuacji.Jesteś młoda, ładna i wartościowa kobieta, kobiety są silne, chroń córkę, dasz radę, spokojnie do celu. Nie pozwól na prowokację. Mocno ściskam.
Ogród pod lasem -ogrodowa terapia
pozdrawiam Krysia
Za tę wiadomość podziękował(a): planta, CHI

Domek na prerii 03 Lis 2017 09:12 #572908

  • olibabka
  • olibabka's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Więc w takiej ciszy ukryty ja - ja liść
  • Posty: 4286
  • Otrzymane dziękuję: 2960
:hug: Cieszę się Diano, że się odezwałaś, martwiłam się jak wszyscy :hug:
Nie jestem prawnikiem i tym bardziej nie znam prawa w Teksasie, ale niedawno słuchałam w radio, że na nagrywanie musisz wyrazić zgodę. W Polsce, jeśli nie wyrażasz zgody na nagrywanie, możesz się rozłączyć i o ile dobrze rozumiem jeśli takiej zgody nie wyraziłaś, nagrana rozmowa nie może być dowodem w sprawie.
Diano, moim zdaniem powinnaś jak najszybciej skontaktować się z prawnikiem, on na pewno udzieli Ci dobrych rad.
pozdrawiam serdecznie, Marysia :)

[...]kielich światła nachylony wśród roślin
Odsłania w każdej z nich jakieś przedtem nie znane dno[...]
Za tę wiadomość podziękował(a): planta, CHI

Domek na prerii 06 Lis 2017 09:15 #573431

  • Nitka
  • Nitka's Avatar
Nie wiem czy kiedykolwiek się tu odezwałam, jednak czytam Twój wątek od dawna. Jesteś osobą zaradną i radzisz sobie świetnie, jak na tak trudne warunki. Emocje są tu nieuniknione. To, że psychika siada, to też jest normalne, bo jesteś człowiekiem, nie robotem. Masz prawo do wszelkich emocji w takich chwilach. Masz prawo być smutna czy nawet załamana. To nie jest nic złego. Nigdy nie byłam w Twojej sytuacji, czyli jako żona, ale znam mechanizm uzależnienia z innej strony. Byłam tym dzieckiem, w sytuacji takiej, w jakiej teraz jest Twoja córka. Też raz zadzwoniłam na policję. Swoją drogą, opiekę w takiej sytuacji macie o niebo lepszą niż w Polsce. Wiem co czuje dziecko, które wychowuje się w takiej atmosferze. Wiem, jakie może mieć problemy z tego tytułu, z czym musi się potem mierzyć w życiu. Wiem też, że „takie” dzieci świetnie umieją sobie poradzić w sytuacjach trudnych, bo są tego uczone od małego. I tak, czasem to one są tymi „mądrzejszymi”, które przejmują pałeczkę dorosłego i zachowują się jak dorosły. Wiem, bo sama taka byłam. Umiałam zająć się domem, znałam numer na policję, wiedziałam jak się zachować i miałam odwagę stanąć w obronie. Czy to dobrze? Kiedy jedyną ciekawością świata to było jaki dziś ojciec wróci. Czy to jest dobre?
Wolałam wtedy poznać smak beztroski i bezpieczeństwa, zainteresowania. Poznać smak dzieciństwa... Nie strachu....

Kiedy zaczęły się dywagacje na tym, czy pytać się córkę o zdanie, postanowiłam się odezwać. Jedni radzili, że nie, drudzy, że właśnie tak. Czy ja, jako dziecko chciałam, by mnie ktoś zapytał o zdanie?

Sama to zdanie wciskałam. Tłumaczyłam mamie, żeby pomyślała o nas, o dzieciach i wzięła rozwód. Prosiłam ją sama,żeby zadbała o nasz spokój, żeby to przerwała. Rozwód owszem był, ale nic nie zmienił kompletnie. Zostało, jak było. Jednak współuzależnienie było silniejsze. Zrozumiałam to dopiero jako osoba dorosła. Wciąż jeszcze gdzieniegdzie panuje takie przekonanie, że mąż i małżeństwo jest najważniejsze i trzeba o tę relacje dbać. Rozwód to wstyd i grzech. I tak Ci współuzależnieni trzymają się tej chorej relacji, jak tonący brzytwy, myśląc, że robią wszystko, żeby „było dobrze” (Dla dzieci? One czasem nie chcą wcale tego „dobrego”). Trzymają się starego i kompletnie nie zdającego egzaminu schematu, którego sami nie umieją przerwać. Czasami wręcz nie chcą. Bo boją się zmian... Nie wierzą we własne siły. Tymczasem maż jest dorosłym już człowiekiem i najwyższy czas, by ponosił konsekwencje swoich czynów i sam odpowiadał za siebie. Dziecko natomiast ciągle jeszcze potrzebuje naszej pomocy i to my za nie odpowiadamy. Nie jest jeszcze ukształtowane i to ono potrzebuje największego wsparcia w tej kwestii.

Najważniejsze, jest to, żeby Twoja córka wiedziała, że ma Twoje wsparcie i widziała je. Nie pozwól, by stała się „niewidzialnym dzieckiem”, jak ja, na które nikt nie zwraca uwagi, bo są ważniejsze sprawy, bo ważniejszy będzie jego ojciec i problemy. Ona musi czuć, że jest ważna. Nie powinno się zwalać na nią problemów. Nie musi podejmować z Tobą decyzji, to nie jest nawet wskazane. Jednak trzeba z nią rozmawiać o jej uczuciach, o tym co myśli i czuje. To fakt, musiałyśmy szybciej dorosnąć i podołałyśmy, ale więcej dokładać nam nie trzeba. Z radością poddałabym się komuś, kto by mnie odciążył i pozwolił być dzieckiem, choć przez chwilę. Kto by mnie zapytał co myślę, co czuję i brał moje zdanie pod uwagę, jednak bez wymagania podejmowania decyzji przeze mnie. Zauważyć mnie i moje uczucia, to była dla mnie najcenniejsza rzecz. Nie skupiać się tylko na tym problemie rodzinnym, ale wzbudzać we mnie naturalną dziecięcą ciekawość świata, której byłam pozbawiona i odciągać czasem od problemów.

Kiedyś, pewien alkoholik na terapii (były drzwi otwarte i skorzystałam), powiedział mi bardzo ważną rzecz, którą zapamiętam do końca życia i przez wszystkie lata, ta prawda, była mi wyznacznikiem życiowym.

Żeby odbić się od dna, trzeba najpierw go sięgnąć Nie ma innej drogi...

Czy wiesz co to oznacza dla Ciebie i Twojego męża? Nie odbije się od dna, jeśli go nie sięgnie. Tak mówili wszyscy anonimowi alkoholicy i każdy w jakikolwiek sposób uzależniony człowiek. Tam mi mówiono, że nie można uzależnionemu pomagać w taki sposób, żeby po nim sprzątać. Musi sam stawić czoła temu co zastaje, nawet, jeśli leży pijany w mokrym rowie lub zarzygany we własnym łóżku. Ma się obudzić tak, jak zasnął i po sobie sam sprzątnąć. Inny człowiek opowiadał, że żona poszła na terapię i go zostawiła w tym syfie, i to najlepsze co zrobiła w życiu. Powiedziała, że go kocha i dlatego to robi, i że wróci, jak się poprawi. Moja mama zawsze robiła inaczej i nigdy na żadną terapię nie poszła. Nam, dzieciom też nikt nie pomógł. Byliśmy zdani tylko na siebie. Kiedy dorosłam, sama zaczęłam szukać pomocy. Te drzwi otwarte u Anonimowych Alkoholików były taką pierwszą furtką.

Twoja córka już jest w lepszej sytuacji.
Ostatnio zmieniany: 06 Lis 2017 09:20 przez Nitka.

Domek na prerii 06 Lis 2017 12:16 #573456

  • MagdaH
  • MagdaH's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Uzależnienie roślinne silniejsze jest niż inne
  • Posty: 1791
  • Otrzymane dziękuję: 3088
Nitka wrote:
[...] Żeby odbić się od dna, trzeba najpierw go sięgnąć Nie ma innej drogi...

Czy wiesz co to oznacza dla Ciebie i Twojego męża? Nie odbije się od dna, jeśli go nie sięgnie. Tak mówili wszyscy anonimowi alkoholicy i każdy w jakikolwiek sposób uzależniony człowiek. Tam mi mówiono, że nie można uzależnionemu pomagać w taki sposób, żeby po nim sprzątać. Musi sam stawić czoła temu co zastaje, nawet, jeśli leży pijany w mokrym rowie lub zarzygany we własnym łóżku.[...]
To jest święta prawda, jeśli osoba z odpowiednim impetem spada w dół, to albo się na dnie rozbije albo od niego odbije. Pomaganie i użalanie się nad taką osobą skutkuje tym, że impet spadania jest wyhamowywany, a uzależniony opada na dno i nie ma siły się podnieść. Mój pasierb od wielu lat siedzi na dnie i chyba się tam urządził. Przez lata sępił kasę na podróże po świecie, na alkohol, narkotyki, rodzice dawali, bo przecież takie biedne dziecko, rodzice mu się rozwiedli, więc kasą próbowali "wypełnić" niedostatki uczuć. Teraz ma 38 lat, nie pracuje, nie ma rodziny własnej, pomieszkuje w socjalnym mieszkaniu albo w schronisku dla bezdomnych w Niemczech, często jest z takich miejsc wyrzucany siłą, bo tam nie ma miejsca na alko i dragi. Na ulicy też mieszkał, ale służby przed zimą zbierają takich delikwentów i odwożą do schronisk. W zasadzie żadnej motywacji do walki o siebie...
Za tę wiadomość podziękował(a): rozalia, Florka

Domek na prerii 08 Lis 2017 11:21 #573760

  • Bella35
  • Bella35's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 216
  • Otrzymane dziękuję: 82
Diana nie jest współuzależniona, Diana na kilkuletnią depresje stany lekowe, zanim Dave pojawił sie w jej życiu.
Ona u jego boku stworzyła sobie bezpieczna przystań i w niej tkwi i tu jest problem, strefa komfortu ktora bardzo cieżko jest opuścić zwłaszcza chorej osobie.


Możecie mnie zjesc ale Dave mógł sie załamać, utrzymanie zony i dziecka, wyłącznie, ktora jest w domu, plus masa remontów koni i psy,
To wcale nie lekkie zadanie. I niby inna kase i zarabi ja. Ja dawno myślałam ze biorą na siebie za duzo, 2 psy i koń i na tym powinno sie skonczyc.
Do tego wyłączna odpowiedzialność za zycie całej rodziny jest bardzo psychicznie obciążające. I problemy fizyczne Diany, dla osoby nie rozumiejącej depresji moze sie wydawać ze Diana to hipohondryk i jej jej wygodnie wiecznie narzekać i leżeć w łożku.
Ja mam chorego syna autyzm nawet nie wiecie jak to działa na cała rodzine, i jak to bardzo psychicznie daje po konstrukcji.
A ludzie jeszcze mało wiedza na temat depresji i wydaje sie ze oj tam ta druga strona jest po prostu leniwa, ucieka od odpowiedzialności i wygodnie siedzi w domu.
Diana próbuje rekompensowac remontami domu, i super ale same mówicie ze ona ucieka od problemow w remont, bo to jest cos co zna i jeszcze bezpieczna we własnym domu.

Małżeństwo jest jak puzzle, i jak puzzle jedno naciska na słabsze strony drugiej osoby, i dopasowują sie.
Ona chce miec silnego faceta on podporządkowana zone, i dlatego tka sie dobrali.


Nie chce żebyście myślały ze bronie Deva, ze oczerniam czy odebrał Diane.
Ale jak to sie mowi kazdy kij ma dwa końce a on po prostu moze być spałby psychicznie.
Takie maja systemy jedno działa na drugie naciska na odpowiedni w guziczki, i wychodzi jak wychodzi.

I ja nie jestem za tym zeby pytać dziecka , dziecko nie jest świadome pewnych rzeczy.
Dziecku sie wydaje ze spakujemy sie weźmiemy wszystko i bedzie jak dawniej.
A nie rozumie ze zyc trzeba. Nie wie tez jak sytuacja jest miedzy dorosłymi jako para, jak duzo razem przeszli , co sie miedzy rodzicami wydarzyło.
Dziecko chce spokoju i to dobrze, ale spokoj nie zaczyna sie tam gdzie wyprowadzka od ojca agresora.
Bo dopiero wtedy mogą zacząć sie kłopoty.

Ktora z was byłaby w stanie utrzymać dziekco 2 konie dom 3 psy i kilka kotow? I jeszcze dać rade isc do pracy, odebrać córkę ze szkoły i?
Ile z was utrzymałoby na normalnym poziomie 3 dzieci?
Plus wynajm mieszkani?

Dave sie nie zmini dopóki Diana sie nie zmini, a ona z deprsja , na lekach, w strefie komfortu moze byc jej mega cieżko.
I juz o tym pisałam czarno to widzę skoro poprzednia terapia nie zadziałała , tu trzba innych sposobów , ale moze to dopiero zrozumie gdy stanie pod murem.

Bo skoro matka jest w depresji, ojciec agresor i alkoholik to dziecko moze trafic do rodzinny zastępczej bo żadne z nich według sadu moze sie nie nadawać na opiekuna.
Za tę wiadomość podziękował(a): Kalina

Domek na prerii 08 Lis 2017 13:28 #573779

  • Nitka
  • Nitka's Avatar
Bello, mogłabym pociągnąć temat współuzależnienia, strefy komfortu, depresji i innych poruszanych tematów. Nie, jednak nie zrobię tego.

Napisałam Ci Diano kilka słów od siebie, pisząc o własnym doświadczeniu. Bardzo starałam się, aby to było opisem jedynie moich własnych doświadczeń. Dlaczego? To nie jest odpowiednie miejsce na serwowanie Ci psychoterapii. Nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam, jednak dzięki temu coś zrozumiałam. Jestem o tym przekonana, że podejmowanie takich prób przez udzielających się tu, zrobi Ci tylko krzywdę. Zgubisz się w gąszczu opinii i ocen. Rozumiem potrzebę wsparcia, jednak niech to będzie mądre wsparcie, a nie próby wyręczania czy niewłaściwej pomocy. Bez pokazywania Ci, którą drogą masz pójść (którą my byśmy poszli, co zrobili), bez mówienia co TY czujesz, myślisz (lub co masz myśleć i czuć) i w jakim jesteś stanie. Możesz o tym mówić TY. My możemy Cię słuchać i mówić najwyżej o sobie samych, pamiętając jednak, że to Twoje miejsce (Twój wątek) i Ty jesteś tu ważna. Nie nam oceniać Ciebie i Twoje uczucia. Nie nam odpowiadać na Twoje własne pytania. Ale nam zapewniać o tym, że jesteśmy i słuchamy.

Jestem, oczywiście. :) Choć mój wkład w rozmowę jest mizerny. Zapewniam jednak, że słucham.

Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. :)
Ostatnio zmieniany: 08 Lis 2017 13:30 przez Nitka.

Domek na prerii 08 Lis 2017 15:44 #573788

  • Bella35
  • Bella35's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 216
  • Otrzymane dziękuję: 82
Nitka, nikt tu nie chce robic Dianie terapi.
To są np. Moje przemyślenia.
Może w którejś z wypowiedzi Diana dostrzeże jakaś wskazówkę. Coś co zmini jej tok myślenia, strach przmini się w działanie.
Nasze wypowiedzi może dodadzą jej siły zobaczy ze nie jest sama. I choć z daleka kazdy o niej myśli martwi sie i nie jest sama.

Diana jest sama tam na obczyźnie i to do nas zwraca sie ze swoimi problemami.
Czy robimy jej krzywdę tylko wtedy kiedy ja osądzamy a chyba każda z nas nie chce tego robic.

Zadna z nas nie chce zeby Diana myślą ze robi błąd, ja ja wspieram i szanuje jej decyzje czy odejdzie czy zostanie z nim, bo wiem ze nie mam praw osądzać , bo nikt z nas nie poniesie jej życia i problemow ona sam musi stawić im czoło na ile ma siłe na ile wierzy w siebie.


Ja mam tylko nadzieje ze sytuacja sie wyklaruje, ze ktoś da im szanse, na naprawę relacji ktoś mądry i nie systemowy , kto spojrzy na nich jak na rodzine a nie tylko paragrafy.


I tak na koniec ja sie tez wściekam na meza ze w domu cos rozgrzebane, ze lezy sprzęt cześci budowlane.
Bo ja bym chciał miec tak ładnie a nie zyc jak na palcu budowy.
Wiec moze nie bierzemy wszystkie co robi Dave za najgorsze na świcie i ze chce tym dopiec Dianie.
Bo życie nie jest wiecznie słodko-różowe.


I kochana Diano mam nadzieje ze u ciebie jest dobrze, ze ty i corka czujecie sie dobrze. Ze nastąpi przełom i sytuacja stanie sie lepsza dla was. Jestem z toba całym sercem myślami.
Trzymaj sie kochana. :kiss3:

Domek na prerii 10 Lis 2017 08:24 #574079

  • kryonka
  • kryonka's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 256
  • Otrzymane dziękuję: 183
Diano, proszę odezwij się, zaglądam codziennie, tęsknimy, myślimy o Tobie pozytywnie, jestem osobą empatyczną, pozdrawiam i przytulam.
Ogród pod lasem -ogrodowa terapia
pozdrawiam Krysia

Domek na prerii 10 Lis 2017 13:00 #574107

  • elagrano
  • elagrano's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 283
  • Otrzymane dziękuję: 566
Nie zdziwiłoby mnie gdyby Diana po przeczytaniu tych wszystkich wypisów nie miała ochoty wcale się odzywać. Nie wiem, czy świadomie czy nie, wypisując te różne mądrości działacie na nią przygnębiająco, a nie pokrzepiająco. Mnie te wszystkie posty już wpędzają w doła. Diano trzymaj się, szukaj pomocy u siebie na miejscu, bo takie zdalne porady to psom na buty się zdadzą.:-(
Pozdrawiam. Grażyna
Za tę wiadomość podziękował(a): zielonajagoda

Domek na prerii 14 Lis 2017 14:13 #574660

  • Kasiula
  • Kasiula's Avatar
  • Offline
  • Senior Boarder
  • Posty: 56
  • Otrzymane dziękuję: 46
Diano, myślę o Tobie codziennie. Jak tylko otworzę oczy zaglądam tutaj. Wysyłam dużo ciepła i siły. Jestem z Tobą :flower2: :flower2: :flower2:

Domek na prerii 14 Lis 2017 14:14 #574661

  • kryonka
  • kryonka's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 256
  • Otrzymane dziękuję: 183
Ja identycznie.
Ogród pod lasem -ogrodowa terapia
pozdrawiam Krysia

Domek na prerii 15 Lis 2017 02:45 #574754

  • planta
  • planta's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Howdy!
  • Posty: 5352
  • Otrzymane dziękuję: 5371
Mam poczucie winy, ze nie pisalam ostatnio. Nie moglam sie do niczego zmusic, kontaktu z ludzmi, nawet nie dzwonilam do mamy.
Zreszta, w czasie osttaniej rozmowy zapytala kiedy w koncu odstawie srodki antydepresyjne, bo jak to tak, corka narkomanka. Przez te wszystkiei lata, w dobie internetu, choc wiem ze mnie kocha, ale nawet nie poszukala informacji czym jest depresja, ze moze byc spowodowana dana sytuacja lub byc kliniczna, poniewaz mozg nie produkuje odpowiednich substancji chemicznych. Zranilo mnie to bardzo, ze uwaza mnie za uzalezniona od lekow, jakbym brala je zeby miec odlot, a nie zeby jako tako funkcjonowac przy duzym obciazeniu psychicznym.
Chcialam z nia porozmawiac, ale...za bardzo mnie zranila swoim osadem. Przypomnialo mi sie, kiedy zdalam egzamin na weterynarie, ale nie dostalam sie bo mialam za malo punktow, a jej reakcja zamiast wspolczucia (bylam zalamana, bo laczylam przyszle zycie z weterynaria), ona wyrzekala, ze corka nie dostala sie na studia i co teraz sasiedzi i znajomi powiedza...

Tu bylo podobnie. Opinia rodziny i znajomych-ze corka bierze leki psychotropowe jest wazniejsza niz to, ze to sa leki, jak insulina dla cukrzyka.

Dalej mam problemy z jedzeniem. Od tamtego dnia do teraz schudlam szesc kilo i waga dalej idzie w dol. Nie czuje laknienia. Nie chce mi sie jesc, jest mi wszystko jedno czy jadlam danego dnia czy nie.
Staram sie jednak dobrze odzywiac corke. Wczoraj ugotowalam jej ukochany rosol, do szkoly dostaje m.in. jablka i winogrona, gotuje i smaze dla niej. Ale zapach jedzenia odrzuca mnie.

Corka jest dumna z siebie, pomoglam jej znalezc kostium na wystep w szkole, ktory bedzie w nastepny poniedzialek. Obiecalam ze pojde i nagram jej wystep. Nadal woze ja na zajecia pozaszkolne-do choru koscielnego dla dzieci i odbieram po chorze szkolnym. Staram sie zapelnic jej czas, zeby nie spedzala wieczorow przy TV i komorce. Wie, ze jest kochana i powiedzialam jej kilkukrotnie, ze jesli bede musiala wybrac miedzy nia i jej tata, wybiore ja, chocby to oznaczalo problemy. Nie pozwole jej zabrac.

Na innym watku zostalam nazwana materialistka. Nie czuje sie jak materialistka, ale wiem, ze dopoki nie znajde pracy, jestem uzalezniona od meza i jego zarobkow. Wiem, ze musze zaczac szukac pracy i sie boje. Dostalam tyle odmownych odpowiedzi, ze boje sie dostac nastepna odmowe, ze w koncu to mnie zalamie. Bo czuje sie nic nie warta i te odmowy to potwierdzaja.
Boje sie, ze ktoregos dnia po prostu pojde i odbiore sobie zycie. Probuje zasnac i w myslach wyprobowuje rozne sposoby samobojstwa. Rozmawialam z terapeutka dzis na ten temat, byla bardzo zaniepokojona, pytala czy mam plan. Powiedzialam ze nie, ale ciagle o tym mysle. Chciala, zebym zadzwonila do niej, jesli znowu bede miec takie mysli. Tylko ze to oznaczaloby praktycznie kontakt co pare godzin. Mam myslec o corce i jak na nia wplynie. W tym sek, ze nie uwazam sie za dobra matke i zastanawiam sie, czy nie zasluguje na lepsza, w rodzinie zastepczej.
Od tych mysli uciekam w remonty i przemeblowania. Pomaga mi to skupic sie na czyms innym. Teraz bedzie ciezko, bo mam pieniadze tylko na skromne przezycie do soboty, nastepnej wyplaty i nie moge kupic zadnych materialow.

Postanowilam znowu zaczac jezdzic. Dwa dni temu kupilam jako spozniony prezent urodzinowy dla siebie, uzde bezwedzidlowa. Zalozylam Babe, ktora od dwoch miesiecy chodzila sobie luzem z Shy i nie pracowala, zrobila mi rodeo ze skokami z czterech nog. A ja , choc to dziwne, miala frajde, poczulam ze zyje. Jedna reka trzymala wodze, druga mialam w powietrzu, obejmowalam ja mocno nogami. Nie dalam sie zrzucic. Potem byla lekcja, po ktorej byla spocona. Jesli jest na mnie skupiona, nie musze uzywac wodzy w ogole, kieruje ja nogami. Uzylam wodzy tylko kilka razy, kiedy nie chciala zatrzymac sie na komende. Potem pozwolilam jej na galopy, w ktorych sama robila zwroty, kolka nawet bardz ciasne i osemki. Dalam sie wyzyc tak, ze pot z niej plynal, zresztza teraz juz porosnieta jest grubym futrem na zime, w przeciwienstwie do Shy.
Tak wygladala wkurzona po jezdzie-jak to, bez wedzidla a nadal pod kontrola? :evil:

IMG_4168.jpg


IMG_4169.jpg


Ten sznur na nosie jest gruby i sztywny, ale nie otarl jej, sprawdzalam caly pysk. Kiedy nie ciagne za wodze, jest oddalony od nosa. To biale na pysku to piana i slina.

A tu dziwczyny spia na sloneczku kolo domu. Nawet szczekanie psow im nie przeszkadzalo.

IMG_4166.jpg


A to moj tort urodzinowy od Missy. Zrobila mi naprawde mila niespodzianke! Potem Aerwynn zostala u niej, z gromada psow i kotow, a ja moglam sobie pojezdzic dla odprezenia po sklepach, oczywiscie budowlanych. Szukalam kafelkow do zrobienia prysznica, bo nie chce uzywac naturalnego kamienia, zbyt trudno utrzymac go w czystosci bez zaciekow.

IMG_4144.jpg


W koncu znalazlam kafelki porcelanowe z wzorem jak marmur, ktory polozylam na scianie, ale za mniej niz polowe ceny i mysle, ze to wlasnie to! Porcelanowe przetre szmatka i beda czyste, nie musze sie martwic o osad z twardej wody. Moze kupie kilka opakowan po wyplacie.

Skonczylam sypialnie. Sciany sa wyrownane, pomalowane, zrobilam listwy sufitowe, podlogowe i wokol drzwi do lazienki, na pomalowanie tylko czekaja drzwi i framuga, oraz zamontowanie zamka do tych drzwi i uchwytow. Podloge mylam na kolanach siedem razy, po tym jak zeskrobalam znienawidzony, szary od kurzu popkorn na suficie. Bylo tego z dziesiec kilo. Teraz sufit jest gladziutki i snieznobialy, wszystko wyglada o wiele lepiej. Jestem w trakcie robienia ramy wokol okna, ale zabraklo mi listwy. Przenioslam lozko i meble tak jak maz wolal. Zaspoinowalam podloge w lazience, w nocy wczoraj przenioslam wyoka do sufitu szafke na zapasowe reczniki itp. Lazienka zaczyna nabierac wygladu.

Teoretycznie 25go maz moze sie wprowadzic z powrotem. Boje sie. Osttanio lamal regularnie zakaz zblizania sie, przyjezdzal podpity. Jednego dnia moze obejmowac mnie rekami slochac mi w kark, jak bardzo teskni za mna i kocha mnie, drugiego z byle powodu juz widze ze miesnie na szczece mu chodza i kurcze sie w sobie, co znowu spowoduje wybuch.

I znowu mysle o samobojswie, i w koncu spokoju....
Domek na prerii - 2017
Domek na prerii - 2015-16
Domek na prerii cz. 1
Podroz do....New Carolina
[url=http://forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/13-podroze-male-i-duze/162
Za tę wiadomość podziękował(a): Merle

Domek na prerii 15 Lis 2017 08:26 #574761

  • kryonka
  • kryonka's Avatar
  • Offline
  • Gold Boarder
  • Posty: 256
  • Otrzymane dziękuję: 183
Jak się cieszę,że się odezwałaś, na prawdę się martwiłam. Poczytując po cichu Twoje wątki po prostu Cię podziwiam i pozytywnie zazdroszczę takich umiejętności jakie posiadasz, jesteś wyjątkowo zdolna i pracowitą.
Jesteś bardzo dobrą matką, odrzucaj od siebie negatywne myśli.
Zebrałam wczoraj nasiona z bylin - jeżówek i rudbekii bylinowej, suszę je. Mam jeszcze rudbekię jednoroczną, do zebrania werbenę patagońską, czekam,żeby się przemroziłą oraz bylinę której nazwy nie mogę sobie przypomnieć.Mogę też kupić Ci jakieś nasiona, ale żebyś podpowiedziała jakie kwiaty Cię interesują. Trzymaj się, pozdrawiam ciepło.
Moje jeżówki;

20374574_1359040957546265_8799403470212180768_n-2.jpg
Ogród pod lasem -ogrodowa terapia
pozdrawiam Krysia
Za tę wiadomość podziękował(a): planta

Domek na prerii 15 Lis 2017 08:52 #574764

  • CHI
  • CHI's Avatar
  • Offline
  • Platinum Boarder
  • Posty: 3986
  • Otrzymane dziękuję: 21397
Diano - zrobisz jak uważasz.
Ja nie potrafiłam skończyć z sobą wiedząc, że wtedy moje psy pójdą do piachu. I czasami tylko to mnie przy życiu trzymało. A teraz to historia - mam swoje miejsce na ziemi, przyjaciół i jest mi dobrze.

Ty masz trochę więcej "więzideł".
Układasz plan samobójstwa i wiesz co będzie potem? Teoretycznie będziesz miała "z bańki", ale czy na pewno? A jak zostaniesz jako duch przy domu i będziesz patrzeć jak po kolei to, co kochałaś szlag trafia czyli:
Córka do rodziny zastępczej, konie do rzeźni, psy do piachu, rośliny wysychają, a świeżo ułożone kafelki zarastają brudem.
I w tym wszystkim On - Pan i Władca stworzenia - biedny, bo wszyscy mu współczują - nie dość, że się ożenił z Polką, to okazałą się wariatką i lekomanką... Wreszcie w majestacie prawa chla i chodzi na dziwki.
Zresztą krótko, bo zaraz się trafi idiotka, która się zaopiekuje "biedaczkiem", bo przecież to nie jego wina co go spotkało, tylko tej "polskiej dziwki".

Ja wiem, co ja zrobiłam, jeśli chcesz to napiszę - ale to Twoje życie i Twoja decyzja.
Niech nasze myśli o Tobie dodadzą Ci sił do walki...

Co do Twojej matki - to jej zawdzięczasz, to teraz masz.
To jest "syndrom braku akceptacji i poczucia bezpieczeństwa". Też to znam.
Jeśli Twoja matka jest Skorpionem, to podobno norma. Moja jest. Już w dorosłym życiu wycięła mi parę numerów. Po ostatnim nie odzywałam się do niej chyba przez 5 lat.. Wybaczyłam, ale nie zapomniałam. Mieszkam ponad 600 km od niej, widzimy się raz na 3-4 lata. Dzwonię do niej jak zasypiam za kierownicą czyli rzadko, a ona do mnie wcale.. Mimo, że ostatnio nie wydzwania darmowych minut. "Taki lajf".

No cóż, ja na takie pytanie matki TERAZ odpowiedziałabym, że jej to zawdzięczam, że może nigdy nie odstawię - ale do tego trzeba dojrzeć.

Diano - myślami jestem z Tobą.

I jeszcze jedno - piszesz jaką "radość życia" dało Ci "wygranie z Babe". To jest "dobra adrenalina" w złym momencie życia. Kiedyś w podobnej sytuacji też sobie coś takiego zafundowałam - nie konie, bo je miałam spokojne, ale jazdę na skróty - 5 min jazdy w dół serpentynami po żywym lodzie, z przepaścią raz po prawej raz po lewej. Jak już stałam na dole to cieszyłam się, że żyję... Cudowne uczucie. Ale było niczym, jak rozwiązałam swoje podstawowe problemy - jak do mnie dotarło, że to już, to wyłam z radości do księżyca :).
Ostatnio zmieniany: 15 Lis 2017 09:06 przez CHI.
Za tę wiadomość podziękował(a): planta, Anielska


Zielone okna z estimeble.pl

Moderatorzy: Dorota15, Betula
Wygenerowano w 0.638 sekundy
Zasilane przez: Kunena Forum