Forum Ogrodnicze Oaza

Co do domow, murowane wqidzialam bardziej w Maryland, z czerwonej cegly. Tam nie maja tornad

U nas domy to wlasnie takei kanadyjczyki-szkielet z desek 2x4", od wewnatrz plyty arton-gipsowe, wypelnienie z welny mineralnej, na szkielet od zewnatrz zielone plyty pazdzierzowe (zielony oznacza wzgledna wodoodpornosc, w drozszych domach na to idzie membrana wodoodporna i na to fasada z niby kamieni lub cegiel. Dach z cienkiej sklejki, na to smolowany papier i zwykle asfaltowe dachowki. Za calosc w tym wykonaniu 300 K i wiecej....

W tanszych domach, jak nasz, nie ma membrany, ani zielonej plyty, jest plyta pazdzierzowa nadrukowana rysunkiem desek od zewnatrz i to wszystko. Stad znalazlam trzy miejsca w lazience po zdjeciu wewnetrznych scian i izlolacji , gdzie plyty sie nie stykaly i swoodnie swiatlo-i deszcz przenikaly do srodka scian. A dom kupowalismy 10 letni, wiec nowy. Pomiedzy dachem a sufitem jest warstwa izolacyjna..z pocietego drobno papieru, tak na 5-8 cm gruba. To jest nasza izolacja

Co do fundamentow, u nas rzadko sie je robi, bo okolice Amarillo (a amarillo znaczy zolty po hiszpansku) sa z gliny, ktora bardzo kuczy sie i rozszerza, zaleznie od temperatury i wilgoci-w ogrodzie podczas suchego lata mam cos co wyglada jak dno Doliny Smierci. Takie plyty zaschnietej na kamien gliny z dziurami wokol, czasme na kilkanascie cm w glab. Na tym fundamentow sie zrobic nie da, choc niektorzy deweloperzy probuja-i potem nieszczesni mieszkancy walcza z popekanymi scianami w piwnicy i perspektywa zawalenia domu. Kiedy szukalismy czegos do zamieszkania, pokazywali nam dom w Bushland, przeceniony o 50 tysiecy, bo wlasnie byl podpiwniczony i sciany nie tylko popekaly, ale jedna zostala tez wypchnieta. 50 tysiacy nie wystarczyloby na porzadne zabezpieczenie

Lepsze domy stawia sie wiec na cementowych wylewkach. Ktore i tak pekaja, co widac po naszym podjezdzie do garazu. Mimo wyciecia szpar na ruch plyt, mamy pekniecia wzdluz calej dlugosci. Domy w wiekszosci stoja wiec na cementowych lub innych slupkach nad ziemia, okrytych z zewnatrz sidingiem. Tak wlasnie jest z naszym-stoi na 18 slupkach z cegly. To rozwiazanie rowniez daje dodatkowa izolacje od gruntu.





Szara byla wtedy ta spodniczka(skirt) czyli siding oslaniajacy spod domu ze slupkami. To byly cienkie plyty pazdzierzowe, ktore teraz juz prawie wszedzie wymienilam na siding cementowy, na fundamentach i ramie z zabezpieczonego chemicznie drewna, z izolacja z welny mineralnej.





Widok na spod-rzad slupkow i byly siding I tak, byly tam czarne wdowy, z ktorych jedna uzarla mnie, kiedy usilowalam oczyscic z pajeczyn, przy robieniu nowgo sidingu. Bolalo jak ukaszenie szerszenia.

Yvi-lista zainste imponujaca! Pieknie bedzie. Tylko pamietaj, zeby lilie hybrydy-z grupy orienpet czyli z trabkowymi-rosna zwykle wysokie i maja wielkie, ciezkie kwiaty, wiec lepiej im bedzie w miejscu zaslonietym od wiatru i z tylu, za innymi kwiatami. Mieczyli (gladiole) tez moga sie latwo lamac od wiatru.
Bede czekac na zdjecia!!!

Kaisonku-najpierw ten wygodny fotel trzeba miec!Bo wiesz, nasze fotele sa zajete przez psy

rosomak wrote:
Otrzymujesz ostrzeżenie w odpowiedzi na brak kultury i poszanowania osób uczestniczących w dyskusji. Uzasadnienie wydaje mi się zbędne.
Przepraszam wszystkich za opóźnioną reakcję na zachowanie Rosomaka.
Adasiowa

W pierwszej chwili przestraszylam sie, ze to ja dostalam ostrzezenie i w myslach zrobilam liste grzechow

Hahahaha.Diano ,przyznaj się ,masz coś na sumieniu.?

Dzisiejsze zakupy ,i kotek w gratisie.Naturalnie musial sprawdzic co kupilismy .Te iglaczki pojda do zewnetrznej donnicy.A te pnace po bokach na moje drabinki.Na tych drabinkach tez sie beda lilie opieraly i roze.

Nooo...publikowanie fragmentow ksiazki bez zgody wydawcy

No wiec moj maz zadzwonil do mnie okolo 9 rano, ze wymiotuje, ma goraczke i chce do domu. I ze nie moze sam wrocic samochodem, bo jest na to zbyt chory, zebym przyjechala zabrac go do domu. Nie, nie powiedzialam mu tego co powiedzial mi w piatek, ze jest dorosly i ma zadbac o siebie. Pojechalam i przywiozlam go.

Powiedzialam mu tylko jedno: karma to suka.

Yvi-piekne zakupy!

Od chwili przyjazdu w zasadzie albo spi, albo jeczy, ze umiera.

Karma to suka, naprawde...


A ja zrobilam sobie herbatki i zaraz zabieram sie za cerowanie derki Babe. Wredne klaczystko tak sie drapalo w tylek, ze wydarlo dziure przy klapie na ogon A w nocy bedzie ponizej zera. W tej chwili zas mamy piekna burze piaskowa i pomaranczowe niebo. Niech zyje Teksas!!




BTW derka ""no rip" hue hue hue....

Dianuś teraz jest właśnie wspaniała pora na smażenie atomatycznej rybki z mnóstwem przypraw Żeby mu się jelita na drugą stronę wywróciły gdy będziecie sobie ucztować

Zeby jeszcze ta kapusta w domu byla!!

Karma ist ne bitch ,mowi sie tutaj ,nie zycze nigdy nic nikomu zlego.Ale i u mnie sie to sprawdzilo.Zrobilam malutka ,przyjemna dla kogos innego rzecz ( tak po prostu )i wygralam 200 € .
Zycze Davidowi szybkiego powrotu do zdrowia.A ty dbaj o siebie ,bo sie tego diabelstwa mozna szybko nabawic .
A ja kupilam przed chwila



Maz mnie zabije ,ale potem bedzie mu sie znowu podobac jak bedzie siedzial na balkonie
Acha,jeszcze wiszace truskawki kupilam .A co

Fajne sa! Jak to zolte sie nazywa i smakuje? Podoba mi sie tez ten mini arbuz. Az mi sie zachcialo takie cos posadzic, choc obiecalam sobie tylko marchewke dla koni

To z nasion czy sadzonki?

Przez ten jego pobyt w domu plus trudne warunki na zewnatrz mam problem, co znalezc sobie do roboty-malowanie sidingu nie, bo farba nie doleci do sciany. Albo doleci razem z puszka. Rozladowanie sciolki tez nie, bo zwieje mi z widel zanim je wsadze do taczki. Prace w domu uciazliwe sa dla pana Chorego-odpada wiercenie i inne glosne sprawy.

kurde, no!

Maz w koncu wstal z lozka, slabym i zbolalym glosem zapytal, czy mamy lody-wskazalam miejsce ale nie polecialam mu zrobic porcyjki i podstawic pod nos.
Podziekowal mi za przywiezienie go do domu. Odpowiedzialam, ze to wlasnie jest rodzina, i ze pomagamy sobie wzajemnie. I ze chyba przyjal lekcje do wiadomosci. Zapytal "jaka lekcje". Odwpowiedzialam "o karmie".
Nie odezwal sie.

To sa sadzonki.
To zolte to arbuz gruszkowaty/ gruszka arbuzowa.Tego jeszcze nie znam.Ten mini arbuz mialam w tamtym roku.Przyjechal jako maluszek parocentymetrowy a potem rozrosl sie do niesamowitych rozmiarow.Musialam go tylko wysadzic bo zaczal mi pasozytowac.Owoce byly wielkosci grejfruta i bardzo slodkie.
Tym razem go posadze w rogu przy drabince zeby sie mogl wspinac i nie zaczepial innych roslin
Nie wiem jak tam pogoda ,idz moze z psami na dlugi spacer ? Albo jedz z coreczka na lody / zakupy ?

Jesli pojde na spacer to bedzie racxzej dlugi lot koszacy nad ziemia . Dalej szaleje burza piaskowa z takimi podmuchami, ze az dom sie kolysze. Doslownie! Mozna to zobaczyc na wodzie w miskach klozetowych (te amerykasnkie sa zawsze wypelnione do polowy). Woda sie w nich kolysze!

To nie wiem,usiasc sie na 4 literach i odpoczac ? .Poczytac,podrapac kota za uchem,nalozyc sluchawki i posluchac muzyki ?
A jak w takie dni radza sobie konie ? Wchodza do stajni?

Jerry wystawia nochal tylko zeby sie napic wody i cos przekasic. Dziewczyny, o dziwo albo wchodza do drugiej czesci, albo chronia sie pod dachem od wiatru. W nocy ma byc jakies -2C, mialam zakladac derki ale stwierdzilam, ze moga sie schowac do stajni, jak bedzie im zimno.
Po prostu nosi mnie, trudno jest wyluzowac. Zwlaszcza jak z kanapy dochodza westchnienia typu "jest mi tak zle i nikt mnie nie zaluje". Nie werbalnie, ale raczej wymownie. A ja nie mam ochoty kolo niego skakac. Ugotowalam spagetti dla corki i ekstra z dokladka, gdyby chcial. Chodzil, chodzil i wzdychal, ze zoladek nie czuje sie dobrze..i w koncu wpazdzirzyl miche. A teraz lezy i wzdycha ze znowu go zoladek boli.
W takich chwilach wolalabym sie zajac czymkolwiek, zeby tego nie slyszec

Poszlam nakarmic konie, zamknelam je w korralu, wyczyscilam stajnie, dolalam wody do pojemnika, poszlam nakarmic koty sasiadow i zaniesc ich poczte do domu, ale dluzej nie da sie szwedac. Slonce zachodzi, robi sie zimno.
Chyba zabiore sie za ksiazke od Ciebie

"Karma to suka" DOBRE i prawdziwe...

U nas się mówiło: "to, co dajesz wraca do ciebie podwójnie - dobro wraca, ale zło też wraca..."

Mogłabym książkę napisać, o przykładach ze swojego życia...