Forum Ogrodnicze Oaza

Nie dość, że maleńka to jeszcze obgryziona. Też masz ślimaki? W takie upały?

Nie zauwazylam, ale jest mozliwe. Dalej po tych deszczach jest dosc wilgotno, wiec moga sie tam ukrywac. Mamy tez sporo konikow polnych, one tez obgryzaja

śliczne hosty-nawet te podgryzione

Ja akurat nie jestem hostowa. Denerwuje mnie że siedza w nich ślimaki z całego ogrodu. Ale obiektywnie przyznaję, że te Twoje są naprawdę piękne.

Po to sa pickupy!



A dzis wieczor mielismy rozrywke razem. Osiodlalam Shy, Dave wybral sie na spacerobieg. Nawet nie musialam sterowac Shy-trzymala rowne tempo tuz za moim mezem, niezaleznie czy biegl czy szedl . Postanowilismy , ze bedziemy to robic czesciej!

Kanna Cleopatra w koncu pokazala swoja chimerycznosc Kwiaty sa dwukolorowe





Miniatura kanna czerwona. Kolor az razi!





Kolejna duza



Piekny zachod slonca




Dzis objezdzilam dwa konie. Z Babe zrobilysmy trase wzdluz szosy, na szerokim i plaskim rowie melioracyjnym. W drodze powrotnej bardzo probowala przyspieszyc, ale nie bylo prob wylamania sie i stawania deba. Bardzo ja pochwalilam!
Wieczorem zas osiodlalam Shy, wzielam na dluga linke Gaby i pojechalysmy po okolicy. Gaby na poczatku nie wiedziala o co chodzi, pare razy oplatala linka konskie nogi tak, ze musialam zsiadac i odplatywac. Shy stala jak zamurowana.
Potem Gaby zaczela tak przyspieszac, ze skonczylysmy jadac foxtrotem w tempie galopu (jak dobrze, ze Shy jest przyzwyczajona do wodzy w jednej rece!), druga przytrzymywalam linke, bo Gaby tak sie wyrywala naprzod, ze wyprzedzala konia, ktory wtedy gwaltownie zwalnial. Ae mielismy momenty czystego szalenstwa, galopujacy pies ze szczesciem w oczach i kon, biegnacy wz wiatrem.
Na szczaescie to byla polna , nieuczeszczana droga miedzy pastwiskami
Oj, mam nadzieje, ze naucza sie obie i bedzie prawdziwa frajda pojechac tak razem...

piękny zachód!
obie sie w końcu nauczą-zobaczysz to musi być fajne uczucie jeździć na koniu i ten wiatr we włosach albo i nawet wichura przy galopie
moja kanna już przekwitła...

A na otwartej przestrzeni nie masz możliwości puszczenia Gaby bez linki? Jest ryzyko że ucieknie czy zakaz ogólnokrajowy?

Nie bardzo. Za duzo psow i zajecy do pogonienia .
Jesli ucieknie, ma szanse trafic na dwie drogi szybkiego ruchu niedaleko nas. Wole nie ryzykowac, za duzo widze zabitych zwierzat na poboczach.

Rzeczona Gaby odpoczywajaca na moim lozku. Probuje skulic sie, zeby byc niewidoczna, moze wtedy nie wygonia...



A ja pracuje nad daszkiem przybudowki.
Front-wlasnie przykrecam i poziomuje deske, ktora tworzy brzeg daszku.



Daszek jest dwuspadowy:







I widok od strony przyszlych drzwi do przybudowki



Ciekawa chmura na polnocnej stronie nieba. W ksiazkach to znalazlam pod nazwa front szkwalowy i wystepuje czesto w Australii wzdluz wybrzeza:

To raczej zanikająca chmura rolkowa

ah Ty mój bobie budowniczy! podziwiam Cię coraz bardziej
gaby to przecież taki maluszek że łatwo umie sie schować
ale chyba wie że nie powinno jej na łóżku być-cwaniara

Szelfowa, kurcze, no!
Pomylilo mi sie . Rolkowa jest odmiana chmur szelfowych. Tu sa piekne przyklady niecodziennych chmur:
takiete.pl/nylonowa/niecodzienne-widoki-...im-wzbudzaja-podziw/

Odkrylam, ze widze tez chmury Kelvina-Helmholtza, ale nie umialam ich nazwac.

Skonczylam prace na dzis. Konie juz od godziny ustawialy sie w kolejce kolo przyczepy, na kolacje

Ciekawe..
Wyszlam ze smieciami. Na niebie byl jaskrawy punkcik, jak Wenus. Ale za wczesnie na gwiazdy, i Wenus jest po innej stronie nieba.Myslalam, ze moze miedzynarodowa stacja kosmiczna, ale ona porusza sie dosc szybko (widzielismy kilka razy)



Balon meteo?



Dostalam wyczekana przesylke, z tzw slobber straps. To czesc miedzy wodzami a wedzidlem, ktorego waga pomaga w przekazywaniu koniowi czytelnych sygnalow. Czesto uzywane z wodzami mecate



Wodze mecate mam, ale slobber straps na nich sa za duze, zeby uzywac z wedzidlem na Babe, dziurki na koncach czanek sa za male. To z karabinczykami rozwiazuje moj problem
Zdjecia pogladowe z internetu:

a może lampiony albo ufo

Lampiony w korytarzach ladowania samolotow? Po tej stronie jest lotnisko, jakies 10 mil od nas.

A UFO widzielismy, jednego wieczoru, razem z mezem. Trzy swiatelka, poruszajace sie falujacym ruchem, ale nie zmieniajace pozycji wzgledem siebie, tworzacej trojkat. Byly widoczne kilkanascie sekund, lecac poziomo, po czym nagle znikly.
Maz byl zdania, ze to rozpadajacy sie meteoryt, ale meteoryty nie poruszaja sie falujacym ruchem w poziomie, podobnie jak samoloty czy helikoptery. Przy czym bylo zero dzwieku.
Zdjecie z netu dla ilustracji:

O, świetliki tam też są?

Swietliki bojowe w szyku trojkowym!

Wieczorem ide do lozka i taki zastaje widok:



"No co, zostawilismy ci przeciez miejsce!"

Najlepsze spanie jest jednak na panci nogach. To nic, ze stracila w nich krazenie i przestala je czuc...



Dzis rano Xena odsypia ze swoja 'koscia' ze skory wolowej, bezpiecznie trzymana pod szyja-jakby ktos probowal jej ukrasc w czasie snu...



Idac rano nakarmic konie, wyploszylam zajaca. Zastygl po kilku metrach "Nie widzisz mnie, prawda? Nie widzisz mnie!"

No i jak tu pracowac, jak wscibski wlasciciel nochala wszedzie sie wcisnie....



Za to skorzystalam z okazji, ze stal kolo duzej drabiny, wiec skorzystalam z okazji i wlazlam na niego. Jerry w szoku, odwrocil leb i patrzy sie na mnie, jak na wariata Scisnelam go nogami, trzymajac sie za kosmyk grzywy, poszedl w strone przyczepy i tam sie zatrzymal (wie, ze tam zawsze zatrzymujemy sie po jezdzie, siodlam czy rozsiodluje konia, czyszcze itp). Ale tym razme nie zlazlam, wiec poszedl wolnym krokiem w strone stajni (musialam zanurkowac pod daszkiem, zeby nie oberwac w leb), wszedl do stajni i sie tam zatrzymal. I czeka, az w koncu z niego zleze
Zlazlam wiec i poszlam do przyczepy po ciasteczko dla niego, on oczywiscie za mna. Wiec znowu skorzystalam z okazji, wlazlam na niego tym razem uzywajac blotnika przyczepy. Jerry bez wahania od razu wzial kurs na stajnie i tym razem zatrzmal sie w swojej przegrodzie. Spryciarz!!

Rozzuchwalona stwierdzilam, ze skoro Shy przyszla po ciasteczko, moge sprobowac wsiasc na nia. Nie bylo to takie proste. Wolala raczej wyciagnac leb jak zyrafa po ciasteczko, niz podejsc blizej czegos, na co moglabym sie wspiac. W koncu upuscilam ciastko przy schodkach do wlazenia na konia i szybko sie wladowalam na jej grzbiet. W kobyle jakby piorun strzelil. Zaczela szybkim lisim klusem (fox trotem) biec w strone korralu i kiedy juz myslalam, ze sie zatrzyma (probowalam komendy glosowej, kon gluchy), ona zaczela galopowac wokol obreczy na bele siana . Zacezlam sie w duchu modlic, bo przeciez nie umiem jezdzic na oklep, a to jeszce w tym tempie!!). Na szczescie Shy pogalopowala tylko do przyczepy...i stanela jak wryta, zebym mogla zsiasc..

Madry konik .
Ale eksperymentu nie powtorze za nic

Werkowanie (struganie) kopyt przebieglo spokojnie. U Jerrego byl duzy przerost i calkiem sporo do sciecia, az kowalka stekala, bo kopyta ma jak z kamienia. Natomiast zaniepokoila sie, ze rog zaczyna sie oddzielac od kopyta, jakby poczatki ochwatu i w tych nogach. Zalecila wizyte u weta i zdjecie rtg.
Babe byla nastepna, stala jak statua, drapalam ja po czole i kobyla nawet uchem nie ruszala. Bylo troche do sciecia, ale kopyta w porzadku. Natowiast z Shy...okazalo sie, ze na pewno kopyta nie byly strugane profesjonalnie-byly sciete ad do zywego na podeszwach. Zapewne wlascicielka oszczedzala na kowalu i strugala sama . Mam na nia uwazac, nie jezdzic po twardym i zobaczymy sie za miesiac .

Za to popracowalam dzis nad sciankami i wiekszosc juz jest zrobione. Tzn na te plyte pazdzierzowa pojdzie membrana wodoodporna i metalowy siding , jak na stajni.

Prawa strona



Front: (w miejsce dziury dopasuje jakis kawalek, to szerokie to wejscie;





Lewa strona (tu bedzie w przyszlosci okienko)



i nietkniety jeszcze tyl: