Forum Ogrodnicze Oaza

Na nasiona na pewno będą chętni

Trochę się pochwalę. Może nie wypada, ale tak się cieszę . To było moje marzenie odkąd przestałam kupować chleb, kiełbasę, wędliny, sery i wszystko inne. Kupuję tylko półprodukty, nic gotowego. Mam dwa roboty planetarne, jeden mały, drugi większy. Do tego różne miksery i oczywiście maszynkę do mięsa. Do tego najróżniejsze maszynki, robociki i co tam jeszcze Jeszcze wszystko działa, ale coraz częściej wymaga napraw, zakupu części zamiennych itd. Na szczęście Majster dostępny 24h Potrzebowałam pomoc kuchenną, bo nie wiem dlaczego mam coraz mniej siły Trochę czasu upłynęło, ale uzbierałam sobie potrzebną kwotę. Na nadchodzące urodziny jak znalazł. Oto on


To prawie profesjonalny robot na miarę moich wymagań
Teraz z upływem czasu będę dokupywała sobie przystawki. Też tanie nie są , ale powolutku będę wymieniać swoje stare sprzęty na przystawki do tego urządzenia. Kocham gotowanie i pracę w kuchni i nie chcę rezygnować z tego dlatego, że już mi ciężko. Radzili mi zakup Termo....sa, ale co to za zabawa, jak on wszystko zrobi sam Lubię stać przy garach
Dzisiaj już wyrabiałam ciasto na bułeczki. Mąż zachwycony, bo słyszał w tym czasie TV

No, no...
Wiesz co, Janko, ktoś nam te siły chyba ukradkiem kradnie, ledwo stracimy czujność. Dwie godziny oczyszczałam okolice korzeni rododendronów, by dochodziła tam ta marna ilość deszczu, jaki spada ostatnio - i miałam na koniec mroczki przed oczami. Fakt, pod górkę mi szło.

Kitchen aid to świetny robot.
Gdybym kiedyś zmieniała to właśnie na niego.
Ja od lat mam Kenwooda, kupowałam z myślą o wędlinach, bo świetnie miesi ponad dwa kilo mięsa.
Teraz mniej jem wędlin, więc KA byłby lepszy.
Na pewno będziesz zadowolona.

Janinko na pewno będziesz bardzo zadowolona z zakupu. Mam i już sobie nie wyobrażam bez niego pracy w kuchni. Podobnie jak Ty, staram się kupować jak najmniej gotowców i praktycznie cały czas jest w użyciu.
Jeśli chodzi o przystawki, to polecam taką do robienia sosów. Choć z drugiej strony od jakiegoś czasu robię też takie sosy, że tylko blenduję upieczone pomidory i skórki zostawiam. Ale do gładkich sosów ta przystawka jest idealna. Ekspresowo oddziela skórki i pestki od reszty.

Tak, widziałam to i mam na to też chrapkę. Swoją drogą widok na zdjęciu jak resztki wyłażą z tego otworu, rozbawił mnie do łez
Co ja mogę, że tak dziwnie mi się skojarzyło
Przypuszczam, że w pierwszej kolejności kupię szatkownicę. Mój mikser już ledwo zipie

Szatkownicę też mam. Nie do końca jest idealna, ale ogólnie robi co do niej należy.
Często zdarzają się mocne obniżki cen w KA, więc jeśli masz w planie coś dokupić, to warto śledzić, czy nie ma akurat jakiś promocji. Ja 2 lata temu kupiłam obie przystawki (do sosów i tą szatkownicę) w cenie jednej.



Z tego co słyszałam niektórzy kupują w Niemczech, bo tam też trafiają się super obniżki.

Szatkownicę dokupiłam, ale inną Jednak ja dzisiaj nie o tym.
Dzień za dniem upływa, a ja mam wrażenie, że dzieje się to coraz szybciej Rano kawka, szybki przegląd forum i innych wiadomości z kraju i ze świata. Później śniadanie, trochę sprzątania i ... I nagle jest wieczór, a ja padnięta. Co najdziwniejsze to dobrze mi z tym . Często siedzimy wieczorem na tarasie i zastanawiamy się co myśmy dzisiaj robili. Najpierw wychodzi, że nic Jednak przypominamy sobie po kolei co robiliśmy i okazuje się, że nawet jest tego sporo
Dzisiaj skończyłam spis z natury w swojej spiżarce. Lubię wiedzieć, czego brakuje i co trzeba zaprawiać w sezonie. Jednak wyniki mnie trochę zaskoczyły. Mam 542 słoiki zaprawione. W tym sezonie zaprawiłam tylko 46 kompotów i 3 słoiczki buraków. Reszta to wszystko są stare zapasy Ogórków kiszonych nie liczę, bo te schodzą na bieżąco.
Odkryłam na przykład zeszłoroczne papryczki bez skórek w lekkiej solance


Ja całkiem o nich zapomniałam A mogłam wykorzystywać w kuchni
Tak czy siak, dobrze, że ograniczam uprawy. Jednak zawsze to co uprawiam jest o krok przed tym co potrzebuję Jestem jednak na dobrej drodze. Chyba

JaNina wrote:
To może parę kwiatków dodatkowych?

Cóż, każdy ma inną sytuację życiową, ja mam traumę związaną z likwidowaniem ton przetworów stojących latami w piwnicy domu moich śp. rodziców. Jak słoiczki - to dwa, trzy na bieżący użytek. Teraz - dżemy morelowe (z kupionych moreli), zjadam i robię kolejne, bo to podstawa mojego śniadania, uwielbiam kawałek chałki z takim prawie bez cukru, można robić prawie jak powidła śliwkowe, o ile ma się stosowny garnek.
Trudno, mój żołądek przed południem nie przyjmuje nic "konkretnego".

Dodatkowe kwiatki zmieszczą się na kwietnikach
Natomiast zawartość słoików na 100% się zje. Te nadprogramowe "zapasy" powstały w czasie pandemii. Wizyt było mniej, więc i okazji do wyjadania zawartości też mniej
Tak dobrze mi idzie ograniczanie upraw, że wczoraj zdobyłam nowy kawałeczek na fasolę lub ogórki
Wykopaliśmy spory krzak, który zbyt zacieniał ule. Zawsze musiałam go mocno ciąć, a on i tak się rozrastał do sporych rozmiarów. Nie mam już siły na taką robotę. Może ulitowałabym się nad nim, gdyby był z niego jakiś pożytek. Jednak nawet pszczoły jego kwiatki miały w głębokim poważaniu
Tak więc z niewielką pomocą krzaczor zniknął


Powstałe niewielkie miejsce jest już nawiezione i przygotowane na zainstalowanie konstrukcji dla fasoli pnącej lub ogórków. Zdjęcia nie zrobiłam, bo zaczęło wczoraj padać i tak pada, a właściwie leje do tej pory

Jak ja się cieszę, że Twoje "ograniczanie upraw idzie w dobrym kierunku", przynajmniej jakieś wsparcie psychiczne z pobliża mam, bo ja czasem jak sobie coś myślę o swoich uprawach, to potem jako argument przychodzi mi do głowy JaNina też tak ma . Przed ostatecznymi decyzjami też biorę pod uwagę użyteczność wszelaką, czasem także widokową.

Aniu ja śniadań nie jem całe życie, muszę się rozkręcić, dopiero wtedy przychodzi głód, a najchętniej na śniadanie pieczywo z pomidorem, ale dżemik taki swój też niczego sobie i do tego morelowy , uwielbiam morele.

Też lubię morele, ale moja morela stawia się "okoniem" Może w przyszłym roku.
Natomiast dżemu na pieczywie nie lubię, bo słodkie posiłki mi nie odpowiadają. Ze słodkich rzeczy na śniadanie to tylko ser i kiełbasa W wypiekach deserowych to inna sprawa.
Tyle zyskałam nowego miejsca


Podpory dopiero na wiosnę, ale teraz chyba nie wytrzymam i wysieję tam trochę szpinaku

Janko, nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić morele czy co tam innego na wytrawnie i połączyć z dobrym serkiem. Dojrzewającym, rzecz jasna.
My tak bardzo lubimy, dlatego czasem robię owoce "do sera" na przykład z gorczycą, chili albo jak mnie akurat natchnie.

Takich owocowych przetworów do sera mam trochę. Są jeszcze wiśnie z chrzanem, pasta rabarbarowa, pikantna mirabelka, prawie wytrawny dżem z cytryńca i gruszki, śliwka w keczupie, sos z czarnej porzeczki i takie tam różne. Mąż lubi

Od ponad pół roku piekę dla siebie chleb, żytni z pełnego przemiału z dodatkiem płatków owsianych,kaszy jęczmiennej lub gryczanej, 30% mąki pszennej, zieren słonecznika i lnu, czasem czarnuszki lub kminku, smażonej cebulki itp. Podstawą jest kilkunastogodzinny zaczyn-podmłoda.
LO

Z oglądania apetycznych zdjęć chleba się nie upiecze. Potrzebny jest przepis.

Przepis jest b. prosty. Na zaczyn produkty suche + woda 1:1. Przykładowo- mąka razowa żytnia lub pszenna do tego ze 2 garście płatków owsianych, tyle samo kaszy jęczmiennej łamanej lub gryczanej białej (kasze niekoniecznie) razem 500g, do tego pół litra wody, odrobina drożdży, jak kto ma to 2-3 łyżki zakwasu na barszcz, jak nie ma to może być kefir, maślanka, kwaśna śmietana. Wymieszać i zostawić na 12-15 godzin. Po tym czasie dodać ziarna wg. uznania lub inne dodatki, 250g mąki chlebowej 750 pszennej, żytniej lub innej dowolnej, łyżeczkę cukru, dwie łyżeczki soli i jeżeli czas goni to kilka gramów drożdży startych na tarce w celu lepszego wymieszania i szybszego wyrastania ciasta. Aby chleb był b. wilgotny ścieram na tarce ugotowanego na półtwardo niewielkiego ziemniaczka. Po wyrośnięciu jeszcze raz wyrobić hakami lub ręcznie, polać odrobiną oleju aby ciasto lepiej odchodziło od miski i przełożyć do foremek. Z takiej porcji wychodzi dwa chlebki o wadze do 700g- ,bo ziarna dodane ekstra, w krótkich keksówkach 24 cm. Po wyrośnięciu i spryskaniu wodą do piekarnika na 15 minut, 220-230 st + termoobieg, obfite spryskanie wodą , zmniejszenie temperatury do 180 st już bez termoobiegu na 25-30 minut, kolejne spryskanie wodą, wyłączenie grzania i jeszcze zostawić na 10 minut. Półka piekarnika ustawiona w najniższej pozycji. Prościzna, nie? . Tą metodą 12 godzinnego zaczynu można piec wspaniałe pieczywa czysto pszenne, np. francuskie bagietki tylko one wymagają kilkakrotnego wyciąganie i składania ciasta podczas formowania i ciasta pszennego nie trzeba zakwaszać chociaż też można

Janusz, proponuję Ci jeszcze spróbować autolizy. Tu pisałam
forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/3...em?start=1494#823597
Dokładnego przepisu jeszcze na ten chleb nie dopracowałam, bo jakoś mi czas umyka