No jak tą fotkę odtworzyłam na kompiku to się uśmiałam do łez. Dziwne skojarzenia przyszły do głowy:)
A teraz mini reportażyk z mojego dnia na działce,
ale jeszcze pierw fotka z wczoraj - to co mi zostało z wysadzania kiełków dyni bezłuskowej. Potwierdzam swój eksperyment - kiełkowanie nasion w kiełkowniku.
Kanny i piwonie. Niektóre kanny z moich kłączy chyba zmarnieją, trudno, przecież nie będę przed nimi klękać, ale jedna z nich póki co ładniutka. Jak się zapowiada zimna noc, narzucam im kołderkę z agrowłókniny. Fakt, mam nadzieję, ze dziś nie będzie zimno. Pietruszka naciowa i pory też dostały kierunek wypad z mieszkania na działkę.
Dziś z frajdą buszowałam tu, zmieniając zbite już kopczyki na różach w kopczyki na odkopanych różach ( i sprawdzonym stanie)czyli dokładniej badylki róż zawinięte w agrowłókninę, podsypane ziemią i nakryte ładniej uciętym stroiszem. Uprzednio z braku czasu były na nich całe wielkie gałęzie. Ścieżka - mam nadzieję, że to ostatni rok tej ścieżki,chcę zrobić nową. Przy Jukkach jest niby skalniak. Będzie rozebrany, znajdą tu miejsce moje mieczyki, część odmianowa.
A tu m.in. część warzywna. Ale wzdłuż siatki moje róże. Teraz już inaczej te kopczyki wyglądają. Takie powinnam zrobić już jesienią. No i ziemię wyrównałam, bo wyłażą pierwsze roślinki. Chyba maleńkie żonkile albo narcyzy.
Przy studzience przez córcię Justynkę sadzone cebulowe oraz Mandżurka, zmarniała ale powinna odbić, a od niewidocznej strony kopczyki miniaturowych różyczek
Też róże śpiące, i jeśli da się odnowić to podpora do fasoli, być może fasoli.
A tu róże z tej większej strony działki. Iwa jeszcze nie szykuje się chyba na szczęście do kwitnięcia.
Jeszcze raz przyjrzałam się podciętej jabłonce
A to wczoraj z M skończyliśmy. Wygląda bardzo biednie ale wszystkie konary miała w tamtą jedną dziwną stronę. Pomijając już w ogóle jej wysokość.
A to moje pierwsze palenie śmieci. Suche rośliny i papiery z domu. Tylko papiery, inne śmieci poszły do śmietnika. Papiery te wiecie, z danymi osobowymi. I prawie serce mi się kroiło, że nie mam i w tym roku chyba nie będzie kominka:(
Tyle palenia było, że w altanie kominek tak by nagrzał, że mogłabym latać w krótkim rękawku. Przy grillu już mi było gorąco:)
A tu to co zostało z jesienią wyciętej całkiem wiśni, trochę badyli winogron czego nie spaliłam oraz - 2 dużych i 1 małej jabłoni. I resztki gałęzi świerkowych po odcięciu stroiszu.
A to tez moje dzisiejsze dziełko. Sama to robiłam bez pomocy
Aż mi się potem chciało
Nawet M po przyjściu z pracy stanął zaskoczony tym bardziej, ze jak próbował ręką stabilność - no zdziwił się hihihihi A i tak dla pewności jeszcze ją podwiązałam przed powrotem do domu, z 1 strony do jabłonki, z przeciwnej do nie wykorzystanego stelaża do drutowania malin
i wysiałam tam tym razem odrobinkę i naprawdę hihi tym razem rzadko sałatę 2 odmiany, 3 odmiany po troszeczku rzodkiewek i cebulkę szalotkę. Króciutkie to rządki ale jako nowalijki starczy. Już brakło mi sił na pomyślenie o szczypiorku.