Ula, oj mam tej pracy, co prawda to prawda. Czasami nawet aż za dużo i od czasu do czasu nachodzą mnie myśli, żeby dać se siana i nie przepracowywać się. Jednak zaraz pomyślę sobie, że jak to, a na co ja będę latem patrzyła? Co do wazonu wstawię? Trawę? pokrzywę? Więc ganiam od świtu do zmierzchu z przerwą na obiad, ku wielkiej uciesze potomka, bo on oczywiście mi "pomaga" np podlewając cebulę
Nowych nasadzeń nie będzie zbyt wiele, przynajmniej w tym roku, ponieważ fundusze na to nie pozwalają a nie każdy jest tak hojny i pamiętający jak pewna moja sąsiadka, która co i rusz przynosi mi nowe roślinki, a to stokrotki, a to miodunkę czy choćby paproć ogrodową a wszystko od niej jest NN
Po 2 tygodniach (?) upałów dziś wieczorem lunęło i to jeszcze jak.
Co robiłam gdy mnie nie było tutaj?
Właściwie to niewiele, bo najpierw było tak gorąco, że nie szło nic robić nawet wieczorem. Potem gdy już się troszeczkę ochłodziło ( a może to ja przywykłam do upałów) nastąpił ciąg dalszy mojego szaleństwa, w którym mam nadzieję, jest metoda. Przekopaliśmy (M zaczął ja kończyłam) miejscówki pod kwiaty i nowo otrzymane hosty (czyżbym wpadła w sieci Poli
). W międzyczasie zakwitła czeremcha, śliwki, jabłonie a z kwiatów narcyzy, moje ukochane niezapominajki i oczywiście mleczyki. A zapach unoszący się w powietrzu był obłędny, z czystą przyjemnością siedziałam pod ogrodową jabłonią i słuchałam jak pracują pszczoły. Trawa tak porosła, że sięga mi do połowy łydki i już wypadałoby ją kosić (sąsiedzi już zaczęli) ale moja kosa pojechała do serwisu i nie wiem kiedy ją znów zobaczę. Póki co zajmuję się głównie moim warzywnikiem, dopieszczam, wysiewam, sadzę i klnę parszywie gdy np taki groch nie chce mi wschodzić (a tyle go wysiałam
i miał być taki fantastyczny ) Pokrzywę i tzw koński szczaw potraktowałam roundapem (bierze je
) Fakt, że przy okazji trawie się dostało ale co tam, ona akurat odrośnie.
Jakiś czas temu pisałam o ataku drobiu przypuszczonym na mój warzywniak - na szczęście (drobiu) przeżył prawie bez uszczerbku tzn nie ma pół rządka rzodkiewki i marchewki ale tam, dosieję najwyżej marchew będzie późna.
Pisałam też jak wpadłam w kompleksy po zobaczeniu kapusty sąsiadów, no kapustę akurat mają większą ale rzodkiewki i sałaty to mieć raczej nie będą
I tu ja jestem górą
Po-szły im w liście jak nic a moje w gruncie ładnie się rozwijają
Ależ jestem okrutna
Nie wiem czy nie zanudzam Was swoimi opowieściami
bo Wy takie piękne roślinki pokazujecie a ja wciąż tylko o warzywniaku plotę. Jest to jednak moje podwórko, na którym ostatnio nawet i doniczkowce się znajdują.
Ha! Wiem, zdjęć by się chciało
Będą ale jutro, bo z tego kompa nie pójdzie post ze zdjęciami a do tego drugiego dopiero jutro będę miała dostęp, tak więc dziś pisane jutro oglądane
(szkoda, że nie ma opcji "zapisz post", bo bym jutro tylko zdjęcia dorzuciła i gotowe )
O czymś jeszcze chciałam...
Pewnie jutro sobie przypomnę