Forum Ogrodnicze Oaza

Marta -czy masz różę Jacqueline du Pre?

Dużo pisze się o niej ostatnio na forum ,a mam okazję ewentualnie ją domówić

oj nie mam jej.....a troszkę o niej czytałam i no cóż........wpadłam
oj to mogę się uśmiechnąć?

Martuś - ja ją domawiam do moich zakupów od Ewy Jarmulak

Wcześniej złożyłam u niej zamówienie ,ale pojawiły się nowe w ofercie, to sobie domówiłam
(Rhapsody in blue i właśnie Jacqueline du Pre).

I na ten rok chyba mi już wystarczy

hehe to mi podaj linka........zaraz sobie obejrzę

Marta PW.

ach jak ja kocham weekend! można długo spać, nic nie goni.....ech
pobudka po 9......drobne zakupki a potem wyjazd do Auchana....hehe a tam......już zaczynają się pojawiać lilie, dalie, mieczyki i jak im się tu oprzeć....hehe ano można bo ja kupiłam tylko 2 białe lilie
bo za tydzień Gardenia - tu mam zamiar zaszaleć a poza tym.....no mieli Władcę Pierścieni - książki, 3 tomy za 79 zł.....zawsze chciałam mieć no i kupiłam
w drodze do domu pochłonęłam dodatki na końcu 3 tomu

nawet ta obrzydliwa pogoda mnie dziś nie dobija a jest szaro i buro, zimno i mokro...czyli jednym słowem - BLEE!!
a żeby ożywić tą szarą rzeczywistość coś tam dziś mam

Udany zakup Taką klasykę trzeba mieć z bibliotecznych zbiorach do tego Hobbit koniecznie.
Także lubię weekendy, ale dzisiejszego ranka już planowałam pilenie od której części zacząć
Trochę czasu zajmie jednak zdejmowanie kopców na tym skończyłam przemyślenia

Ja też zaczynam planować ,którą rabatą zająć się najpierw...
Na ogół to wygląda potem tak, ze miotam się po całym ogrodzie i próbuję
odchwaszczać wszystko po trochu.
I nie robię niczego do końca.

Chyba przywiążę się do kołka przy wybranej rabacie i będę pielić ,aż nie skończę

Rety a co wy o tej porze roku macie do pielenia? U mnie po zdjęciu okryć tylko trzeba wzruszyć ziemię ząbkami i koniec, ziemia czysta bez chwastów. Jakie pielenie?

Gosiu ,ja już wybiegam w przyszłość i oczyma wyobraźni widzę te chwasty ,
które urosną...

Ale tak na serio - mój ogród to jeszcze wciąż działka ,do której muszę
dojechać ,a więc i nie wypielona jak należy.

Joluś hehe Hobbita już mam tak samo jak Silmarillion
właśnie mi Władca tylko brakował......już teraz nie
haha ja jeszcze nad tym nie myślę ale za to zaczynam sobie planować gdzie i jakie warzywka posadzę albo posieję no bo samymi kwiatami człek nie żyje

Madziu to dlatego ja z czystego lenistwa na tych najbardziej upartych dla mnie rabatach położyłam włókninę i wysypałam korę - koniec z pieleniem
i jak na razie roślinki są zadowolone, ja też

Gosiu.....zdesperowany ogrodnik po kilku miesiącach nic nie robienia zawsze coś znajdzie do pielenia....wiesz, taka choroba i całkowicie już nieuleczalna

Madziu

Marto to ja zamiast wyszukiwania sobie zielska wolę zająć się wysiewaniem warzyw.

Shirall wrote:
Ja nie przepadam za włókniną I za korą jeszcze bardziej.

Ale w tym roku też będę musiała tak urządzić przynajmniej niektóre rabaty.
Tam ,gdzie posadziłam cisowy żywopłot ,na przykład.

Gdzie indziej będę ściółkować trawą ,a jeszcze w jednym miejscu chciałabym
spróbować ten angielski "numer" z gazetami .

No ,niestety -w tamtym roku przez rwę kulszową w ogóle nie mogłam pielić , a
w tym roku jeszcze bardziej muszę uważać,żeby nie wróciła ...

A! Mam taką dużą bylinową rabatę ,gdzie planuję nasadzić mnóstwo bodziszków
i innych zadarniaczy - i to będzie najlepsza ściółka antychwastowa.

Gosiu hehe ja sieję tylko niektóre warzywka.....resztę dostanę już w sadzonkach, gdzieś w maju

Madziu no też czytałam o tych gazetach i kartonach, ja jednak przepadam za zapachem kory bo jak się nagrzewa to zaczyna pachnieć żywicą i lasem a ten zapach to uwielbiam
trawą skoszoną z kolei ściółkuje warzywnik

hmmmmm dzisiejszy ból głowy mnie totalnie dobija
i dlatego postanowiłam posiedzieć w starych zdjęciach i znalazłam tam kilka ciekawostek......zdjęcia z 2011 kiedy to zaczynałam szaleć na działce i coś mnie natchnęło by opisać jedną taką historyjkę...a tytuł hmmmmm o taki:
"Jak szalona baba w upalny dzień karczowała żywopłot i co z tego wynikło......."

Pewnego upalnego dnia Marta klnąc na wszystko strzygła stary żywopłot z witek wierzbowych, co chwila spadała z krzesła to na trawnik albo wpadała w krzaki. Szkodnik ogrodowy - mama siedząc na leżaku tylko wciąż się śmiała i dopingowała córkę, popijając wodę.
Po kolejnym wleceniu w krzaki i wygramoleniu się z tysiącami zadrapań, nasza bohaterka kopnęła Bogu ducha winien krzak - co nie było zbyt mądre bo miała akurat klapki i po chwili podskakując na jednej nodze i klnąc jeszcze bardziej zapowiedziała, że likwiduje stary żywopłot i zakłada nowy - tujowy.
Jak zapowiedziała tak zrobiła, następnego dnia, przy +35 stopniach wycięła to straszydło z pomocą starej, drewnianej piły....


Po jakiś 3 godzinach w samym słońcu - efektem były spalone plecy i ramiona - zostało takie pobojowisko zaś krzaki wylądowały na stosie do spalenia.....


Walka z korzeniami i chwastami została przełożona na dzień następny, ponieważ Marta najzwyczajniej w świecie opadła z sił, zaś Szkodnik za jej głupotę i upartą naturę miał ochotę ją powiesić na jabłonce.
Następny dzień był pochmurny i na kopanie i karczowanie korzeni jak znalazł. Nasza bohaterka uzbrojona w piłę i łopatę z zawzięciem zabrała się do pracy. Minęły 2 godziny zaś końca jeszcze nie było widać....dobry sąsiad z naprzeciwko dzielnie dopingował Martę śmiejąc się wniebogłosy i twierdząc, że tutaj przydałaby się koparka a nie taka mała łopata. Ale chwilkę później teren został wyczyszczony, zaś dnia następnego położona została włóknina i miejsce od razu zaczęło lepiej wyglądać

Kilka dni później pojawiły się tujki, przywiezione oczywiście komunikacją miejską, zaś potem doszły wrzosy, krzewuszka, pigwowiec i róże Lykkefund oraz Sympathie.
I to był koniec sezonu 2011.
Wczesnym latem doszła osłona w postaci maty trzcinowej, wysypano korę i tak się miejsce prezentowało w czerwcu 2012....

Ale potem naszej bohaterce zamarzył się łuk różany przy wejściu na działkę i tak doszły 2 pergolki dla róż w lipcu.

Marta dosadziła przy nich we wrześniu jeszcze powojnik Sweet Summer Love, wiciokrzewa i hortensję pnącą, by szybko zarosło.
No i miejsce wyglądało tak......


I tak zakończyła się jedna z przygód naszej, zwariowanej ogrodniczki.
Ale nie martwcie się, moi mili, to nie koniec......Marta ma kolejny plan odnośnie tej rabatki.....tam gdzie rosły krokosmie, w tym roku powstanie zakątek Tolkienowski.
I pewnie znowu będzie co opowiadać.....

Fajnie przedstawiłaś powstanie tej rabatki
Sąsiad lepiej by zrobił jakby pomógł, a nie dopingował zza płotu

Martusia, a ja to się zaczęłam śmiać już na samym wstępie opowieści, zaraz po tytule
Całkiem zgrabnie poszło z tą rabatą, ale zakątek Tolkienowski ... cóż to za jeden będzie
Nie domyślam się zupełnie czekam kolejnych opowiastek

Grzesiu wrote: Mężczyźni!
I kto tu jest słabą płcią?