Forum Ogrodnicze Oaza

gorzata wrote:
No i masz! Trafiło na mnie...
Nie ,żebym to jakaś porządnicka była (o! nie..! ),ale tak nas przyzwyczaiłaś do swojego wypielęgnowanego ogródka

Co do szałwii- tak żałuję,że poskąpiłam i nie kupiłam latem sadzonki tej omszonej ,ale z ciemno-różowymi kwiatami.
Mam mnóstwo fioletowej,a takiej nigdzie potem nie spotkałam.

Może nasion poszukać - w końcu niedługo już styczeń

Moja szałwia to ta:



zatem cieszę się ogromnie z tego, że wykopana z gruntu, przeżyła podróż w lipcowym skwarze... a pamiętając z jakim zacięciem Marta wyszarpywała ją dla mnie od Pana Szkółkarza... cieszę się... jeszcze ogromniej!

A ,nie- tamta "moja" była taka jak popularna omszona (fioletowa),której mam pełno na działce.Tylko kolor był inny.

Twoja jest świetna- a jak ona się zowie? Oprócz tego ,że "Wyszarpana" ?

A co "wyszarpana" to zła nazwa? W każdym razie piękna ona i dobra, bo przeżyła trudy wyrwania z gruntu, zmaltretowania przez nocnego gościa i długiej podróży... A w przyszłym roku zachwyci kwitnieniem o niespotykanej bujności!
A cóż robi róża? Ja bym powiedziała jeszcze, że zasila, kompostuje się!
Znów solidnie podlało, zieleń ocalona!

Szałwia jest niesamowita, a wiedząc i pamiętając, z jakim zacięciem i zapamiętaniem Marta walczyła o nią dla mnie (ja sama dawno bym się poddała ), powinnam tym bardziej się o nią zatroszczyć, żeby w przyszłości móc ją podzielić...
Zwłaszcza że wiemy już, że po podziale znosi dzielnie szeroko rozumiane trudy podróży
Magda... szałwie omszone posiadam... fioletową w większej ilości, tegoroczne: białą i różową... mam jeszcze doświadczenie z wysiewem białej omączonej... jeśli moja różanka przeżyje kolejną zimę, byłoby nieźle nasadzić tam większą ilość takich sadzonek...
Obawiam się tylko, że zanim poznam pozimową kondycję różanki, będzie za późno na siewy... zatem... raz kozie śmierć... wysieję w ciemno... w najgorszym razie będę miała szał(wi)ową rabatkę bez róż

Martuś... niech Twe słowa będą prorocze! I dziękuję za konstruktywne podejście do tematu róży

Co w ogrodzie? Ano... podlewa... schnie... i znów podlewa...
Nie będę zakłócać tak fantastycznego zjawiska, jak samoistne nawadnianie, swoją obecnością ... czasem tylko popatrzę z góry...

Bo jak skądinąd wiadomo z góry lepiej widać! Ale do tych hortensji to się pofatygowałaś? Czy taki zoom w paracie wypasiony, że z okna?
Mnie ten proces samoczynnego nawadniania też bardzo fascynuje! Oby trwał!

Gosiu, prawda, że kwiaty hortensji w wersji makro są piękne? Dopiero w przybliżeniu można podziwiać ich misterną koronkową budowę
U mnie też w końcu w nocy popadało; dobrze, że wczoraj wytrzymałam psychicznie i nie puściłam zraszaczy...

I chciało Ci się fatygować...
moje wyglądają tak samo jak Twoje, więc nie ma co pokazywać
Z góry czy z dołu...co to za różnica, chociaż z góry wszystko wydaje się mniejsze

Dziś wprawdzie dane mi było podglądać hortensje z bliska ale nie te moje...
Ot... archiwalia wyciągnęłam
Powoli kończą się jednak ich zapasy... trzeba będzie się postarać... o nowe zdjęcia hortensji

Nie jestem pewna, czy posadzenie "większej ilości sadzonek" szałwii przeróżnych na różance to taki świetny pomysł Taki sam miałam wiosną i co gorsza wprowadziłam go w czyn
Co z niego wynikło, możesz u mnie zobaczyć , różanka zmieniła się w szałwiankę, a prym na niej wiedzie właśnie omączona . Tylko w kolorze fioletowym
Na przyszły rok planuję stanowczo ograniczyć szałwie w różach , gdzie indziej - proszę bardzo, bo nadal lubię szałwie

Co czytam, ktoś się cieszy z deszczu... a ja mam przez to cholerstwo rozmoczony nawet mózg Zimową kurtkę już nawet dziś nosiłam

Szałwiom też mówię "tak" tylko czasem jednak za różą, a nie przed Ale tylko czasem, bo ani szałwia szałwii, ani róża róży nie równa

No to ja też mam szałwiowe przemyślenia
Po pierwsze :
bardzo podoba mi się Szałwia omszona ,
a po drugie :
u mnie również zagłuszyła róże

Muszę jeszcze tej jesieni podzielić moje kępy i posadzić w jakiejś dużej grupie ,a różom dać trochę wolności....

Moje doświadczenia z szałwia omszoną są dośc krótkie, ale podobne To niezwykle zywotna bestia. Dostałam siewki pocztą, były wielkości 1 cm. trochę zmaltretowane. Posadziłam je w czerwcu. Wczoraj zaczęły kwitnąć, Są u mnie zdjęcia tych maleństw.

Kochani... Wy naprawdę nie wiecie, jaką ja mam podłą ziemię!
W zasadzie nie powinnam nawet porywać się na tworzenie na niej ogrodu, bez wymiany sporej warstwy...
Ale uwarunkowania były takie, a nie inne... więc mam, co mam...
Jedna zaleta... chwasty ładnie się z tego piachu wyrywa... choć i z wysiewaniem nie mają problemu

Reasumując nie miałabym obaw o nadmierne rozrastanie się szałwi

Ależ my cię nie straszymy (przynajmniej ja)- bo ja to się cieszę z takiego "rozrostu" Szałwii.

Szałwia nie jest wymagająca

Mamy 3 odmiany a omszona jest chyba najwdzięczniejsza. Kwitnie dwa razy

Gosiu, nie zapominaj, że ja też mam czysty, żywy piaseczek , no może z domieszką śmiecia budowlanego tu i ówdzie , ale to chyba nie wpływa na poprawę żyzności

Ale zrobisz, jak uważasz, najwyżej przyjdę tu za rok i napiszę Ci "a nie mówiłam"

Ech, Markitko droga... piaseczek piaseczkowi nierówny
Z tego, co pamiętam, w Twoją ziemię w czasie suszy trudno wbić szpadel... u mnie taki problem nie istnieje
Grzegorzu... bohaterze ogrodowy jakby szałwia była wymagająca, nie rosłaby u mnie już od trzech lat
Magduś... ja tam strachliwa nie jestem

Dziś wieczorem zastałam w ogrodzie... no dobra... obok... niespodziankę!
Pamięta ktoś ten garaż po lewej?... Tak, tak... opony na dachu... dobrze kojarzycie!
Otóż sąsiedzi ostro przystąpili do rozbiórki - jutro zniknąć ma ściana granicząca z moim ogrodem, a na jej miejscu pojawią się słupki i siatka! W związku z powyższym, trzeba było szybko odsunąć lamele, opierające się dotychczas o garaż...
A najpierw odsunąć donicę... no właśnie... z psianką między innymi
Iiiiii... nooooo... trochę ucierpiała...
Grześ wybaczy?
Jest też pozytywny aspekt: okazało się, że jednak zamierza kwitnąć... tylko czemuż, ach, czemuż na wysokości dwóch metrów

Pobieżny ogląd ogrodu przywołał na mojej twarzy rumieniec wstydu (no dobra... w to nie uwierzycie! ), dlatego jutro planuję ogrodowe popołudnie...
Jak życie zweryfikuje moje plany - zobaczymy