Forum Ogrodnicze Oaza

No dobra... sprecyzuję
Musiałabym poprowadzić prąd z piwnicy (zasilanie kotła c.o.) po przeciwnej stronie kamienicy w stosunku do położenia ogrodu... potem przekopać się przez wspólne podwórze z przejazdem... potem przez cały mój ogród, bo oczywiście ciurkadełko powinno być przy altance, a ta jest na końcu
Darujemy sobie?
W akcie desperacji mogę ewentualnie rozwijać przedłużacz do kosiarki

Albo agregat zakupić. Można jeszcze panele słoneczne.
Dla chcącego nic trudnego
Dzisiaj i ja zaobserwowałam pojawienie się skorupek. Ale to i tak nic. W zeszłym roku było zatrzęsienie. Musiałam się ratować granulkami. Rabata wyglądała jak brzeg morza usiany muszlami.

Wracam, bo tu fajnie. Co do nadziei to ja akurat jej nigdy nie tracę. Tak już mam, wrodzony optymizm, szklanka do połowy pełna i te rzeczy

Gosiu kop, kładź kable, co to dla Ciebie. Inna rzecz, że nie wiem, czy ciurkadełko to taki super dodatek do ogrodu.
Hortensje piękne - to nadal przede mną. Mam tylko pnąca, Hydrangea petiolaris.

Miłego piątkowego wieczoru wszystkim

gorzata wrote:
Dooooobre
Przywlokłam z Hiszpanii ze trzy kilo muszli z zamiarem zrobienia czegoś podobnego. Właśnie na takim konopnym sznurku. Tylko ten ciągły brak czasu ...

Oj, Margoś... widać za słabo zmotywowana jestem bo do takich wyczynów się nie posunę...
Debra... widzisz... masz absolutną rację! Gdybym chciała tak bardzo... bardzo... dawno by już było zrobione!
Najwidoczniej - nie chcę...
Podoba mi się bardzo u innych... takie ciurkadełko... ale ja jakoś bez niego żyję... i pożyję nadal
Mariolka - Rudasku... włóczysz się po wielokątach? Podobno miałaś ćwiczyć śpiew?
Z kamiennymi wisiorkami było o tyle łatwiej, że uplotłam je jeszcze na miejscu... w jakiś leniwy wieczór...
Wszystko dlatego, jak już wspominałam, że nie chciałam wychodzić z chorwackiego marketu ogrodowego z pustymi rękami... więc nabyłam sznurek
Cała reszta, przeznaczona na podobne ozdoby, nadal leży w torbie... tak, jak została wstawiona do ogrodu po powrocie dwa tygodnie temu

Koniec weekendu... bardzo przyjemnego, bo i pogoda dopisała... i Ziemia Sądecka nas mile ugościła...
Wprawdzie kamieni tym razem nie przywiozłam ale zahaczyłam o polecone przez Dorotę centrum ogrodnicze... po części wiedziona ciekawością, po części w celu zaopatrzenia zaprzyjaźnionej rabatki rodzinnej
Robię się monotematyczna, ale i tam... i u mnie, przybyło żurawek
Dla siebie przywiozłam 'Root Beer'... bardzo ładna, czerwona żurawka... i... już teraz wiem, bo poleciałam z latarką sprawdzić 'Midnight Rose'...

Oj tam, oj tam z tym ciurkadełkiem... Czy nie ma innych miłych dla ucha dźwięków w przyrodzie? Myślę na przykład, że jakby tak te kamienne paciorki ( nie jednego no tego ) powiesić gęściej, to jakże miły dla ucha odgłos uderzających o siebie kamieni na wietrze dałoby się uzyskać! Lekko uderzających, nie że jakaś tam lawina od razu!
Ziemia Sądecka obrodziła żurawkami... A tak zapytam, jakieś kamienie?

Pani znów nieuważnie czyta!
A gęściejszy "dyndałek" też jest w planach...

No jak nieuważnie! Czytałam, że w trawie leżą! Ostro widziałam i czytałam!

gorzata wrote:
A ja przeczytałam "niewyraźnie"...

ale przed chwilką wyszłam właśnie z wątku Marty

@@@!

gorzata wrote: A czymże ta ziemia ugościła, jeśli możesz zdradzić, oprócz szkółki oczywiście
Już wkrótce się w tym kierunku także wybieram

Gościnnie, Jolu... w sensie miłego, rodzinnego spotkania, z racji sprzyjającej pogody, połączonego z wypoczynkiem na śwież(sz)ym powietrzu
Miałam również okazję pogrzebać w ziemi zupełnie innej od mojej... i z dwojga złego... nie jestem pewna, co lepsze
W każdym razie, posadzone tam żurawki wyglądają ładnie i powinno im być dobrze...
Marta... w trawie leżą? A jaka to mieszanka?
Magda... pomimo rwy, nie tracisz formy!

gorzata wrote:
Najlepsza! Od Łąkarza

Widzę, że wyjazd sie udał
Tylko żurawki nabyłaś? Co tak skromnie?
Mnie to nawet sie po ogrodniczych włóczyć nie chce, floksa nabyłam przypadkiem i to wszystko.
Choc wczoraj, leżakując pod jabłonką pomysł sie mglisty pojawił gdzieś na skraju umysłu. Może mi się zachce

Gosiu, Ty podróżujesz, żurawki kupujesz, Dorotka ma jakieś pomysły na skraju umysłu (?), a mi się chyba mózg ugotował od tego upału, marazm jakiś i depresja późnoletnia opanowała, bo nic mi się nie chce...
Ogród leży odłogiem, ja leżę w ogrodzie (jak jest chłodniej), ale zupełnie bezmyślnie gapię się w niebo, bujając w hamaku...

Czemu Cię jeszcze w dziale żurawkowym nie było, jestem zrozpaczony

Wnioskuję, że jednak nie wpadliście na kawę do Dorotki!
Tylko żurawki Wy, tylko floksa Dorota, to ja tak uogólnię pytanie, co tak skromnie?

Jeden bezdomkowy ślimak - zazdroszczę - u mnie jest ich tysiące - co niestety widać po hostach i nawet niebieskie granulki nie pomagają. Chcę w przyszłym roku wypróbować pomysł Poli na obronę host przed ślimakami - natryski z wywaru z czosnku.