Forum Ogrodnicze Oaza

Markito... pontyjka nas jakby... ominęła
W przeddzień wyjazdu wymknęliśmy się jeszcze wieczorem do ogrodu - wtedy otworzyła pierwszy kwiat... na zdjęciu widać zaś, że po powrocie zastaliśmy ją już w fazie przekwitania... panujące tu upały przyspieszyły proces jej rozwoju...
Trudno... bzy pachną upojnie... potargane przez nocne deszcze niespokojne musi starczyć...
Jeśli jesteśmy przy azaliach... pozwolę sobie... dziedziniec Biblioteki Medycejskiej we Florencji... prawie pozazdrościłam tym panom, ogrodniczo wyposzczona



A azalie, rosnące tam w donicach, poraziły nas kolorami... oooo... tu taką jedną porażoną nawet widać



Azalie w maju... jak najbardziej... ale taaakie róże?





Marto... jakoś do tego rytmu życia nie mogłam się przyzwyczaić... ja przecież muszę wszystko: tu, już i teraz
Jola... a szkółki w tym przewodniku są uwzględnione?

Gorzatko, dopiero teraz, po lekturze ostatnich wpisów załapałam , skąd ten pomysł z forumowymi aniołkami. Naśladuje się Mistrza Michała?
Donoszę Ci, że moja Polo-janielica z hościanymi skrzydłami jest już naprawiona. Skleiłam ją jakimś super kleiszczem i dobrze trzyma. Uff...ulżyło mi.

Czy to oznacza inwazję azalii w wielokątach? Ród Sforza dał nam włosczyznę , a Medyceusze dadzą azalie?
Pięknie dobrałaś te bratki do bordowych tulipanów! Przypadek czy zamierzone działanie?

Kamień z serca? Byle nie spadł na anielicę, bo kolejna katastrofa gotowa
Tamta partia aniołów to były delikatesy... teraz niestety nie mogę się tak bawić - ilość za duża
A Mistrz z Florencji... hmmm... nieeee... rzeźba jakoś nie przemawia do mnie... w sensie czegoś, co mogłabym robić... choć kiedyś, na zajęciach plastycznych, popełniłam parę tworów rzeźbionych... w mydle

'Wymyłaś" je potem, czy dumnie prężą się na półce w ...łazience? ....pokaż.

Poll... wprawdzie jest już po 22-giej, ale dumne prężenie się w łazience?
Nic się już nie pręży... zapomniałam dodać, że czyn ten popełniłam w podstawówce, młodszą młodzieżą będąc
Gdzieś się potem poobtłukiwały i zutylizowały te moje wytwory...
W ogóle fajne rzeczy się kiedyś robiło na plastyce... a teraz? Ech...
Może i dobrze, bo tylko połowa mojego przychówku przejawia zapędy artystyczne

Różyca Cię z pewnością zachwyciła te pędy
To prawda, że te Italiańskie miasta zlokalizowane na wzórzach piwnice wychodzące na strome, wręcz urwiste zbocze i pasmo Apenin w środku półwyspu tworzą niezapomniane widoki
Ps.
Moja ciocia zaś dzwoni z Meksyku, wiesz jakie tam widoki Tylko nie wiem, co z wulkanem

Jolu... zapach, który tam się unosił... w ogrodzie... był tak upojny, że nie chciało się wychodzić... niestety... godzina wydrukowana na bilecie z parkometru zbliżała się nieubłaganie
W tamtejszym klimacie róże nie są narażone na coroczny start z poziomu parteru... więc teraz są już w pełnej krasie. Towarzyszą im piwonie, które jednak zaczynają od zera i w ten sposób mają szansę się zgrać...

Dopiero dziś mogłam za tobą podążyć i posłuchać oraz pooglądać zdjęcia z tej sentymentalnej podróży Piękne okolice zwiedzaliście, ja znam tylko Rzym, Asyż, Monte Casino i Wenecję i to wszystko raczej w dużym tempie - pomyśle... to już 16 lat minęło a zdaje się jakbym tak niedawno grzała się pod włoskim słonkiem. Co do zdjęć to absolutnie uważam, że te papierowe maja dużo większe znaczenie niż te na dysku jakimkolwiek.

Masz tych serduszek a ja tylko 3 - ale wszystko do nadrobienia

Gosia to prawda, roślinność ma tam sprzyjające temeratury, jednak często jest narażona na susze
Przynajmniej w powietrzu wilgoci więcej i bryza znad morza
Pamiętam wielkie południowe miliny obsypane morzem kwiatów
Powiem szczezrze, że takie klimaty mi bardziej odpowiadaja niż te już stepowe prawie i suche na południe wysunięte.
Gręckie wyspy są przecież pustynne prawie, położone na wodzie, a wodę pitną transportują z lądu
Takie SYMI dajmy na to.

Wycieczka piękna , fajne miejsca zwiedziliście..
..to proszę tam janioła , wysokiego z lekką siwizną lepić..

Wszelki duch!
Kolego drogi... Twój janioł już dawno w celofanie drzemie... czy siwizną przyprószony... nie pomnę
Więc tym bardziej musiałam naciskać... na wiesz co

Iwona... Monte Cassino jakoś nie po drodze było, ale czerwone maki... są naprawdę czerwone! I oczywiście rosną wzdłuż dróg szybkiego ruchu i autostrad, więc o fotkach można zapomnieć...
Zamiast maków zatem... żywopłot prosto z nadmorskiej promenady:



Jolu... na pewno te ciepłe klimaty mogą spowodować ostrą selekcję wśród roślinności... zwłaszcza przy deficycie opadów... ja jednak mam ogromną słabość do takich "księżycowych" widoczków... krajobraz Toskanii nieco przypominał mi nasze Podbeskidzie, do którego mam przecież tak blisko...
Bardziej przemawia do mnie coś takiego:



Co w ogrodzie? Ano... czasu deficyt... starczyło jedynie na oprysk przeciw mszycom i innym paskudom... a potem na czynność bardzo brzydką, ale nieuniknioną: " wyrandapowanie" ścieżki, w której wysiał się milion chwaścików - nie do uchwycenia palcami... oraz pasa wzdłuż siatki, gdzie zielsko włazi mi na świerczkowy żywopłot
Muszę uzyskać w tym miejscu pas czystej ziemi, bo inaczej nie opanuję tego...
Tak więc raczej destrukcja... ale może i coś konstruktywnego z tego wyniknie...

Trochę wspomnień sprzed dni kilku... taka mieszanka ogrodowa... bez ładu i składu...

A ja tam widzę i ład i skład ....

A ja widzę tę nieprzyzwoicie wąską rabatę! Myślę, że z czasem się rozszerzy! Ale, ale, co tam występuje w roli głównej? Piwonie? Nie...

No co: nie?
Martuś... piwonie jakoś lubią moją marną glebę... a ja lubię piwonie...
Że tradycyjne? Nie jestem kolekcjonerką. Ogród ma dostarczać doznań estetycznych... i tam akurat komponują mi się piwonie...
Jako średnie piętro, bo w ich nogach panoszą się żurawki, przemieszane z tulipanami, których zasychające liście wkrótce znikną w piwoniowym gąszczu...
Nad tym wszystkim wspinają się dwie aktinidie...
Szersza, to ta rabata raczej nie będzie jednak kawałek trawnika też się przydaje...
Doszłam już do etapu, kiedy ogród mam w zarysie rozplanowany, teraz jedynie mogę dosadzać coś w miejsce tego, co wypadło po zimie...
Jedyna szansa na powiększenie rabat to moment, kiedy zostanie rozebrana szopka narzędziowa, a w jej miejscu stanie coś nowego - mniejszego... ale to nie w tym roku jeszcze...

Magda... nie będę dyskutować... miło mi... ale coś ostatnio o okularach wspominałaś?

Dziś ostatnia porcja aniołów wyszła z piekarnika... jeszcze malowanie, schnięcie, pakowanie... i jestem gotowa!

Wróciły wspomnienia z Florencji, Rzymu .Casino.San Giowani Rotondo ,San Marino,Rimini ach to były czasy dziękuję...w wielokątach wszystko pięknie się rozrasta..iryski ciekawe kolory..

gorzata wrote: Oj święte słowa
Zdjęcia z Włoch cudne, i oczywiście pieta , ech może kiedyś na własne oczy ją też zobaczę
No i oczywiście pięknie ogrodowo , conika ci też ładnie ruszyła

gorzata wrote: A czemu nie w tym roku?
Gosia, ale ja popieram piwonie w ogrodach! Też w tym roku kilka kupiłam! Znacznie bardziej popieram nawet ostatnio niż róże! Zaczynam dochodzić do wniosku, że mrozoodporność powinna być podstawowym kryterium zakupu i doboru roślin! Ten rok mnie wiele nauczył! Takie piwonie się znakomicie wpisują w tę koncepcję!
Tylko ja mam te kolekcjonerskie ciągoty i pewnie niedługo zapomnę i znowu głupot nakupuję! Choć, jak deklaruję, to ja jednorocznych nie kupuję! A moje róże okazały się nawet nie półroczne!