O matko Polko! Dobrze, że umieściłam linkę do mojego wątku w stopce, bo nie znalazłabym go chyba... Tak się zaniedbać
Skończyłam właśnie duże zlecenie, które mnie nieco od rzeczywistości na miesiąc oderwało i do poniedziałku mam wolne! Koniec z niemym podglądactwem i pasieniem oczu Waszymi ogrodami! Wiosna tuż tuż, trzeba nowe koncepcje opracowywać! No i właśnie w związku z tymi nowymi koncepcjami mam do Was prośbę
Otóż koncepcja jest taka, żeby jakoś sprytnie przysłonić mój warzywnik. A pomysłów rozsądnych brak
Wyzwanie stawiam niebanalne... Warzywnik na planie ćwiartki koła zrządzeniem losu został usytuowany niejako w pozycji dominującej nad resztą ogrodu, bo powstał jako wyrównanie się z mocno podniesioną działką sąsiada. Nawieźliśmy bardzo dobrej i bardzo drogiej
ziemi i szkoda mi było przeznaczać to pod trawnik. Trawnik powstał na paskudnej glinie w pozostałej części ogrodu, gdzie może i łatwiej byłoby go schować, ale raczej warzywka by tam nie chciały rosnąć. Nad poziom trawnika wyniesiony jest jakieś 1,5 m nad poziom trawnika i mitycznego tarasu. No i znajduje się jakoś tak z 7m od mitycznego tarasu przy tzw. salonie. Najsmutniejszy widok panuje zimą- łyso, błocko. Jeszcze jak śnieg leży, to jakoś ujdzie, ale bez śniegu taki widok bardzo depresyjnie na mnie działa....
Wiosną wygląda to tak:
Latem, jak zarośnie, to jest nawet ok, ale nie nazwałabym tego widokiem reprezentacyjnym
Najprościej byłoby go zagospodarować na ogród ozdobny, ale o tym nie ma mowy! Zbyt polubiłam smak własnych warzywek, a i uprawianie ich dostarcza mi wiele frajdy. Pierwszy rok był niezbyt zachęcający, bo popełniałam błąd po błędzie, ale tej jesieni byłam zadowolona. Odważyłam się na zrobienia kopca na warzywka, przechowują się w nim jak na razie świetnie, więc w przyszłym roku zamierzam jeszcze bardziej poszaleć! Oto moje tegoroczne plony w próbnym kopcu
Jak widać, coś tam już zrobiliśmy. Jest tymi ręcami wybrukowana ścieżka zakończona lądowiskiem dla helikopterów (koncepcja, która kiedyś wydawała mi się słuszna, ale jak tylko dorwę profesjonalnych brukarzy, to raczej zniknie, bo do niczego nie jest przydatna
Jest też palisada z belek drewnianych zapobiegająca osuwaniu się ziemii (bo przypominam, że działka jest na stoku o niewielkim nachyleniu). Jest żywopłot z bukszpanów. Koncepcja pierwotna była taka, żeby warzywnik zasłonić takim piętrowym żywopłotem. Pierwszą warstwą miał być właśnie bukszpan, a drugą pigwowiec japoński. No i mam tam 8 krzaczków pigwowca japońskiego (różowego i czerwonego), po 4 po każdej stronie ścieżki. Pigwowiec mnie nieco zawiódł, bo rośnie jakoś tak raczej płożąco, niż do góry. Do góry rosną tylko cieniutkie wilki, które nie kwitną i nie owocują. No i zimą jest łysy i nic nie zasłania! Pigwowce chciałabym zostawić, bo jednak te płożące gałęzie nieźle owocują i całkiem niezłe naleweczki pozwalające słonecznym kolorem przetrwać zimę z nich powstają... Wyższy żywopłot (tak do 1- 1,5 metra) nie będzie szkodził warzywkom, bo słońce świeci wzdłuż tego drewnianego płotu, więc zacieniony zostanie ewentualnie bukszpan.
No i dochodzimy wreszcie do koncepcji.
Koncepcja numer 1:
Nad ścieżką, już po wejściu na górkę warzywnika stawiamy pergolę na różę pnącą- najchętniej Malvern Hills Austina
Za pigwowcami, a właściwie nieco z tyłu w przerwach między nimi 3 mini-pergolki ażurowe na inne róże podsadzone powojnikami. Mam nadzieję, że nikt nie umrze ze śmiechu na widok mojej roboczej wizualizacji, ale talentów plastyczno-manualnych Bozia poskąpiła...
Koncepcja numer 2. Rezygnujemy z pergoli na Malvern Hills
i po bokach ścieżki z pigwowcami sadzimy po dwa niewielkie drzewka owocowe, np wiśnie i niskopienne jabłonki
Koncepcja numer 3- żadnych drzewek owocowych. Za pigwowcami (w miejsce tych ażurowych pergolek) niewysokie, ale pękate jałowce lub żywotniki (np. Gold Cone)... Zima będa nieco rozweselać widoczek
Wyczerpała mnie ta praca koncepcyjna... Pomóżcie!