Forum Ogrodnicze Oaza

Jadziu czy możesz mi opowiedzieć kiedy sadzić te patyczki różane do ziemi i czy używasz jakiegoś ukorzeniacza i jeszcze jak długo trzeba czekać ?

Martino nie używam żadnego ukorzeniacza a z patyczkami to różniee bywa .Co najmniej miesiac trzeba czekać .Zauważyłam ,że najszybciej ukorzeniają się lipcowe-sierpniowe .Mam takie i zanim przyszedł śnieg miały już śliczne listki na całych patyczkach .Teraz w domu mam po raz 1 patyczki posadzone 3 grudnia ,więc będzie obserwacja na bieżąco .Patyczki zazwyczaj kwitną w przyszłym sezonie ,ale historyczne dopiero po roku np . Louise Odier , czy po 2 latach tak jak Jacques Cartier
Małgosiu moje ubiegłoroczne patyczki wszystkie wymarzły, co nie zdarzyło mi się nigdy i nie tylko mnie to spotkało .Ukorzeniony patyczek Veilchenblau miał już 1m i też pagib ubiegłej zimy.Dzisiaj wszystkim moim podopiecznym dosypałam śniegu ze ścieżek, a szczególnie tym nowo posadzonym .Mam nadzieję ,ze wszystkie róże jak i różane patyczki i nie tylko one przeżyją tę zimę

Mam sentyment do Aleksandra, to była pierwsza moja róza w ogrodzie.

Beatko Aleksandra mam dopiero 2 sezon ,i mam nadzieję ,że dopiero w przyszłym roku pokaże na co go stać .Moimi 1 różami była Gloria Dei ,Burgund 81 i Fresja. Mógłby być mniej kolczasty no ale cóż.
Trochę aktualnych fotek ogrodowych no i przygotowań do świąt

Jadziu,nie masz litości,jestem jeszcze bez sniadania i cała klawiatura osliniona.
Chyba bedę musiała wynurzyc się do ogrodu i zgarnąć troche sniegu na róże,ale u mnie nie ma takich czap jak u ciebie,miejscami trawę widać.

Małgosiu to tylko takie trochę boczków uwędziłam ,gdyż już skończyły nam się zapasy i 1 polędwiczkę .Jednak co swoje to swoje .Reszta dopiero przed świętami

Ja w temacie patyczków - dostałam od Jadzi w ubiegłym roku już ładnie ukorzenioną Polkę wyhodowaną z patyczka - Jadziu dopowiedz kiedy ją ukorzeniałaś. Posadziłam ja jesienią i w tym roku miała już kwiaty. Wprawdzie tylko raz i akurat jak byłam na Mazurach, ale coś tam zobaczyłam.

Ale trzeba przyznać, że Jadzia ma wybitne zdolności w tej dziedzinie, ona by kij do miotły wetknęła w ziemię i też by jej zakwitł

Iwcia chyba jesienią brałam patyczek Polki od Basi, ,ale nie przeceniaj mnie .Ubiegłoroczne patyczki wszystkie mrozy mi pozabierały nawet Veilchenblau ,która miała juz 1 rok tez padła .Może to była taka ostra zima .Jestem ciekawa tegorocznych patyczków, bo mam ich jeszcze więcej Teraz w domu mam nawet różane patyczki jedne w wodzie ,a drugie od Basi pod słoikiem z jakiejś pnącej róży

jagoda5214 wrote: Jadziu, od tej strony Cię nie znałam! Ostatnio takie wiszące to pierniczki na choinkę oglądam... Ale to nie na choinkę?
Ciągle mam zaniar z tymi patyczkami różanymi spróbować i jakoś zapominam... Zapomniałam już też , kiedy to najlepiej zrobić... Powiesz?

Jeszcze smaka wszystkim takiego robisz?

Ulka wszystko przed Tobą a wędzarnię już chyba masz na ogródku .Dobrze ,że mam blisko do domu, to nie musiałam siedzieć tyle godzin .Poszłam tylko sprawdzić jak się wędzi i ewentualnie czy nie trzeba dołożyć do pieca
Martuś umiem wszystko po trochu a z patyczkami to najlepiej w lipcu one sie najszybciej ukorzeniają .Zresztą jak dla mnie to każdy czas jest dobry .Wiosną jak będziesz obcinać zdrowe pędy, tez możesz dać je do ziemi i latem masz już pięknie ukorzenioną sadzonkę . Oczywiście będziesz potem na zimę musiała porządnie ją zabezpieczyć .Zakwitnie na pewno na następny rok ,bo moje posadzone jesienią kwitły w następnym roku w lecie

Jadziu,widzę,ze tez lubisz rózne rosliny ze sobą łączone,tak własnie podoba mi sie najbardziej.Swoją droga może spróbuj jednego boczusia powiesic na choinkę.

Jagódko ależ smakowicie się u Ciebie zrobiło
Podziwiam Cię bardzo za różane patyczkowanie, ja próbowałam raz, ale niestety bez efektu, wszystkie patyczki uschły Więcej nie próbuję, bo nie mam gdzie sadzić i co bym zrobiła gdyby, któryś się ukorzenił Cudny zakątek z floksami..... aż zapachniało latem

Aguś musiałam jesienią trochę porozsadzać floksy ,bo strasznie się rozrosły i dusiły róże ,które tam rosną szczególnie Rapsody była biedna w tym tłoku .Wiesz jaka by to była radość ,gdybyś jednak ukorzeniła sobie patyczek chociażby po to ,żeby sobie zrobić radość .Posadziłabyś do doniczki, a miejsce samo by się znalazło .Róże na własnych korzeniach rosną lepiej
Małgosiu szkoda ,że mam tylko malutką choinkę i taka duża szynka by się nie zmieściła .Lubię mieć w każdym zakątku i o każdej porze coś kwitnącego .Dlatego moje rabaty są takie napaćkane ,ale kolorowe

Zarażasz tymi rózami,oj zarazasz coraz bardziej skutecznie.

Casanova jest przepiękna
Jadziu czy te różyczki które rosną jak Ty to mówisz na własnym korzeniu - są identyczne jak ich rodzicielki na podkładkach?Chodzi mi o wielkość no i inne cechy przy okazji

Margolko -Gosiu na pewno są zdrowsze niż te na podkładkach i coraz więcej spotyka się właśnie takich róż . Posiadają wszystkie cechy posiadają matczyne .Znawcy tematu również zachwalają róże na własnych korzeniach .
Tu moje jedne są w wodzie, a drugie pod słoikiem w doniczce .Będę je monitować może komuś przyda się taka lekcja .W doniczce jest pnąca chyba Perenial Blue albo inna .W wazonie jest Walzertraum ,Barcarole ,albo Schwarze Madonna i Emilia -Maria czyli La Rose de Molinard .






MAŁGOSIU ano kuszę i może kogoś ,albo i Ciebie skuszę

Jak widzę te nabrzmiewające pączki pod słoikiem, to mam ochotę zrobić sobie tak , bo ja znów nie zdążyłam ściąć i spróbować