artam wrote:
Prawda, vituś, że my mamy odmienne pojęcie ogrodniczego szczęścia?
Szczęście to wycięte jałowce!
Prawda! Nie nękaj biednego Romka, nie jest chyba jeszcze gotowy
Pokazałam wychodzącego obuwika, ale pomyliłam się, nie jest to C. formosanum, a C. calceolus, od Dorotki, bardzo z serca dany, jak widać na załączonym obrazku
Zuza, moje nadzieje na poprawę pogody spełzły na niczym, targana lodowatym wiatrem, przysypywana raz śniegiem, raz deszczem, wytrwałam na froncie robót, zmieniając buty, he he. Odsłonić się od sąsiadów jeszcze możesz, czy nie?
Maleństw od lilii, jesienią będzie jeszcze więcej, mam zeszłoroczny przychówek, jeszcze w doniczkach (to z prawej to nowy nabytek). Tylko jak ja dam radę je wszystkie kiedyś uchronić od przemarznięcia?
Nowinko, miło mi, że do mnie zaglądasz, ciągle czekam aż się 'otworzysz'.
Ciemierników mam niewiele, chciałam pokazać resztę, bo już wszystkie otworzyły kwiaty.
H. viridis, ten wykopany w rowie.
mieszańce orientalne:
Ten to nie wiem jaki, ale ma niesamowity kolor.
W sobotę porwałam się na przesadzanie siewek, jest już ich tyle, że robi się niebezpiecznie. Szybko się poddałam, ale spod każdego po kilka siewek pobrałam. Resztę muszę wyplewić.
Iza,też na to liczę, przykryty razem z Edenką, chociaż jak dotąd, odpukać, przymrozki nie wystąpiły.
U Ciebie, po tylu latach duży? Bo mój raptem kilka pędów ma.
Marto, myślałam o korzeniach tui, sadząc powojniki, ale szpadel wchodził w ziemię głęboko, jak w masło.
Zwiodło mnie to, za jakiś czas może być problem. Ale i tak część będzie do przesadzenia, boję się wybuchowych zestawień kolorów