Forum Ogrodnicze Oaza

"Szparagi" czyli pędy które wyrosły w ciemności, są białe/bladozielone i bardzo łatwo ulegają poparzeniom od słońca.
Wosk mi w życiu nie utrudnił wyrastania pędu, przebijał się pęd i tyle (zarówno w różach jak i w sztobrach winorośli).

Trzymanie w wodzie IMHO może zaszkodzić, lepiej w wilgotnej ziemi, piasku, perlicie, trocinach etc. Chodzi o dostęp powietrza do korzeni.

newrom wrote:
To gratuluję albo bardzo silnych sadzonek, albo "dobrej ręki".
Mnie z zawoskowanych sadzonek róż - a kupiłam w przeszłości niejedną - przeżyła może co dziesiąta. Pewnie nie mam rąk aż tak zielonych... Co do trzymania róż z gołym korzeniem w wodzie, nie miałam na myśli tygodni, ale dwa, trzy dni. A wsadzenie do wiadra na dobę zalecają dobre szkółki.

Potwierdzam słowa Ani. Wosk należy ściągnąć jak najdokładniej się da.Ja go ściągam i róże mają się dobrze . Teściowa nie ściągnęła i wszystkie jej zmarniały. Męczyły się trzy miesiące. Nie dały rady.

Ja róże dostawałam z rozarium pierwszym rzutem pamiętam ,sadziłam w domu do donic a potem na działkę .Ale już na pewno w kwietniu ,róże są odporne na mróz ,ale przecież nie ukorzenione szans wielkich nie mają to z mojego doświadczenia .

W tej chwili stają w wiadrze zasypane piaskiem. Jedynym problemem jest dość ciepły garaż. Wyniosę je do domku na działkę i powinno być ok a końcem przyszłego tygodnia jak pogoda dopisze to wysadzę do gruntu. Kupilam: ascot, pastelle, pilgrim, Aleksandra i jeszcze kilka innych pojedynczych. Mam zamiar sądzić po 3 sztuki jednej odmiany - liczę na dobry efekt! Jakie byliny zestawiącie z różami?

Moja kobiałka otrzymała kilka dni temu róże, mam więc szansę pokazać jak pąki sobie radzą z woskiem.

Uhm. Tylko że takie pąki u mnie masowo zamierały po jakimś czasie.
Może tu tak nie będzie.
Może to zależy od odmiany. Może takie bardziej wigorne sobie radzą, a delikatniejsze nie bardzo.
Zresztą ten wosk na zdjęciach nie jest całkiem jednolity - wygląda, jakby ktoś przy nim dłubał.
W każdym razie życzę, żeby róże pięknie się przyjęły i zapraszam do zdania relacji w aktualnym wątku różanym, który już niebawem...

Życzę by róże świetnie rosły, ale serce mi się kraje patrząc, jak muszą tyle energii wydatkować na przebijanie się przez obcą dla nich substancje. Gdyby ten sposób zabezpieczania róż był pozytywny, to dobre szkółki dawno, by go stosowały.

To prawda. Stosują go głównie "przemysłowi producenci" - by oferowane w marketach wszelkiej maści sadzonki wytrzymały dłużej, nie zmieniając się w suche patyki.
Poza tym - pod tym woskiem niewiele widać, w jakiej naprawdę kondycji jest róża, a kota w worku łatwiej sprzedać naiwnym.

Na tej samej zasadzie wielkie sieci sprzedają róże w doniczkach - czyli wetknięte mało co wcześniej w substrat "gołokorzeniowe" sadzonki.
Dobrze, jak korzenie dla wygody nie zostały kompletnie obcięte...

Aniu, nie powiedziałabym, że naiwnym. Raczej ryzykantom
Moje marketowe róże albo od razu padają, albo zachwycają mnie swoim kwitnieniem



Ubiegłoroczna biedronkowa Dessa , pierwsze kwitnienie.



Ta też z Biedronki, kwitnie i cieszy oko już kilka lat.
Obie kartonikowe.
Bo Aniu, kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije

Usuwał już ktoś kopczyki przy różach?

Ja jeszcze nie usuwam kopczyków bo u mnie na działce i wokoło sporo śniegu .Usunę w kwietniu może na początku ,jak już nie będzie takich zimowych mrozów

Łatka wrote:
Czyli sadzonki były złej jakości lub były źle traktowane. Bo skoro się już przebiły to powinny rosnąć bez przeszkód.

Z pewnością szkółkarz w ramach zabijania nudy chodzi i oskrobuje

Konkretnie ten allegro.pl/oferta/roza-rabatowa-tzigane-...wy-zapach-9739403482


Wosk nie jest na całym pędzie, można spokojnie ocenić stan krzewu patrząc poniżej. Profesjonaliści używają wosku ze środkami grzybobójczymi.

newrom wrote:
Tak. Moim zdaniem tego typu sadzonki są złej jakości, wsadzenie żywej rośliny w wosk o temperaturze kulkudziesięciu stopni raczej jej nie pomaga.
newrom wrote:
Na samym początku zaznaczyłam, że nie mam tak zielonych rąk, dlatego w ciągu ponad 20 lat uprawiania dwóch ogrodów nauczyłam się kupować rośliny odporne na kompletnie niekompetentne traktowanie.

Mamy różne doświadczenia - i dlatego różne zdania, każdemu wolno pozostać przy swoim, prawda?

Jezusicku .... jakieś kopczykowanie, jakieś woski ))

ja to kiedyś żonie kupiłem jakieś róże w doniczce z biedry, czy w jakimś markecie i jak przekwitały to wsadzałem to do ogrodu

są prześliczne i nie do zabicia )))) tak samo postępuje z wszelkimi hiacyntami, tulipanami, krokusami i co tam się nie kupi i stąd mam kwiaty w ogrodzie

nie wiem jakim cudem to żyje - ale rok w rok jest tego więcej ...

Operacja woskowania polega na wsadzeniu patyka do wosku, a następnie do zimnej wody. Pąki nie zostają uszkodzone. To nie jest kwestia zielonych rąk, magii czy innych cudów tylko doświadczeń ogrodników.
Robiąc woskowanie ponad stu sztobrów (dwukrotne, by warstwa była gruba), nie udało mi się ubić ani jednego z pąków.
W produkcji też się nie stosuje wosku na złość Łatce i nieświadomym ogrodnikom tylko w celu ochrony przed wysychaniem i/lub grzybami. Zdrowa roślina poradzi sobie z przebiciem wosku, a oskubując można mechanicznie uszkodzić pąk. Wierzyć można ze wszystko. Fotki pokazują że problemu z przebiciem nie było i tyle.

Kopczyki przy różach częściowo usunięte.

Szanujący się producenci dbający o swoją markę nie woskują róż, kupuję od paru lat i mam doświadczenie lekkie .Kupowałam od różnych dostawców ,to chyba chińczyk woskuje.
Kasonek pisze wyraźnie iż u Jej teściowej nie przebiły się pąki .Szkoda słów ,metoda metodą i tak jak Ania Łatka pisze ,gdyby to był porządany sposób na zatrzymanie wilgoci to szkólki te profesjonalne by tę metodę stosowały ,a nie stosują .
Ale jeśli jakaś się sama przebije bidula przez to maszkaradne potraktowanie ,to nie znaczy ,ze jest to dobra metoda .

Lukas 79 tylko opowiadasz o swoim ogrodzie ,różach itd tylko nikt go tutaj nie widział