Forum Ogrodnicze Oaza

Chciałabym w tym roku posadzić róże krzaczaste wzdłuż płotu. Zastanawiam się nad odmianą, chciałabym żeby rosły dość wysokie tak na 150 cm, żeby ładnie pachniały i były dość odporne na deszcz. No i żeby były dość odporne na choroby i tolerowały stronę południowo-zachodnia... Chyba Mam zbyt dużo wymagań, ale do jesieni mam czas na zastanowienie. Może macie jakieś typy?

Ale czy to ma być jedna odmiana? Ja bym się nie oparła i posadziłabym różne, ile wlezie Jest tyle że można przebierać:

www.rozeogrodowe.pl/roze-parkowe

(Marysiu jeśli uznasz że lokuję produkt to wywal ten link ) Można napisać do pana Grzegorza i on podpowie tylko może nie od razu bo są zawaleni pracą ale do jesieni zdąży

A swoją drogą, ja każdemu doradzam Postilliona jak ktoś szuka wspaniałej a bezproblemowej róży. Wielkie pięknie pachnące kwiaty, obfite kwitnienie, wysoka mrozoodporność i dobra zdrowotność, tyle że 150 to on miał w pierwszym roku, teraz dociąga do 180 i jeszcze nie powiedział ostatniego słowa Tylko trzeba lubić żółty

Dzięki za informacje i link. Będę całe wakacje wybierać i może rzeczywiście zdecyduje się na kilka odmian. Będę sądzić jesienią bo chyba się lepiej przyjmą.

Mirko, interesowała mnie kiedyś Francois Juranville (chciałam ją kupić) z powodu rozwichrzonych płatków (patrz Austin, Lens), przejrzyj sobie zagraniczne szkółki np. Lens Rose, David Austin, Henry Street, inne no i hmf. U nas wszyscy kupują u jednego producenta więc egzemplarze są podobne.

'Honeymilk'

Persian Yellow cały, zastanawiałam się czy będzie mi tak kwitła w nowym miejscu. Ma, delikatnie mówiąc, dość nieuporządkowany pokrój a to dlatego, że nie znosi cięcia, wiec się jej nie tnie, dzika róża ma wyglądać dziko.


Aicha, duże półpełne kwiaty powinna je mieć na całym krzewie a są rozproszone - najbardziej ucierpiała w czasie przymrozków majowych, kwitnienie późne i rozciągnie się w czasie.




Lada moment dołączą inne a tu w zapowiedziach tydzień deszczu

Żółta persjanka zjawiskowa Twoja Aicha wygląda jak moja Maigold, nawet liście takie same.

Też się zachwycam tą żółtą, ale to mój ulubiony kolor (bo nie ma róż niebieskich - zdecydowanie nie ma i nie będzie).
Nie było mnie w ogrodzie 10 dni - zastałam inną rzeczywistość. Większość róż albo kwitnie, albo przynajmniej ma otwarte pierwsze pączki. Susza zaszkodziła im tylko troszkę (jednak Dobra Dusza zlitowała się i odrobinę podlała pod moją nieobecność). Natomiast inwazja mszycy ma niebywałe natężenie, co widać na zdjęciach, jak i wynikającą z tego CP, wcześniejszą niż kiedykolwiek. Co dziwne, prawie bez zdrowych liści głównie te róże najstarsze, a angielek porażonych tylko kilka. Muszę chyba wyciąć zdrewniałe, bardzo stare pędy, na przykład Golden Showers (ma ze 20 lat). Z opryskiem musiałam czekać do dziewiątej wieczorem, gdy to większość owadów zapylających poszła spać. A o 22 zaczęło kropić...myślicie, że oprysk nie zadziała?
Zdjęcia w większości wczorajsze (prócz tych "mokrych").

Lady of Shalot - dorosła dziewczyna, coraz piękniejsza.





Bathsheba, w ubiegłych latach pierwsza, teraz otwiera pierwszy kwiat, nietypowy kolor w cieniu



Aloha oblepiona mszycą - opryskiwałam z drabinki





Christopher Marlowe wczoraj



Dziś - ta róża jest nadal dość niska, ale nie tracę nadziei



The Poet's Wife, przytłoczona powojnikiem, spóźnia się.



Teasing Georgia - a z boku Alchymist



TG jest dla odmiany chyba najmocniejszą angielką u mnie; mnóstwo pąków, które jednak przewieszają się i muszę je podwiązywać.





Dla mnie warte zachodu



Alchymist, prawie szczyt







Tranquillity, o, ta zrobiła progres! I kwiaty wreszcie prawie czysto białe, bez szarawych brzegów.







Munstead Wood, te kwiaty już się osypały, ale są kolejne pąki



Następna "mocna angielka", Benjamin Britten, moja ulubienica z powodu ocienia prawie karmazynowej czerwieni i klasycznej filiżankowej budowy kwiatów.





The Generous Gardener, też "skoczny" i sztywno trzyma kwiaty do góry



Crown Princes Margaretha, też później tej wiosny





Graham Thomas, znowu mocno oberwał od CP, mimo to dużo pąków. I ten słoneczny kolor!





Debiutantka m=w miejskim ogrodzie, posadzona jesienią i już będzie pięknie kwitła. Ale mam ją przede wszystkim dla niesłychanego zapachu. Constance Spry







Ta ma już kilka lat, coraz lepiej - Olivia Rose







Austinka-rambler, The Lady of the Lake, półpełne kwiatki z długimi "rzęsami"; jeszcze mała, drugi sezon u mnie.





Evelyn, pierwszy kwiat, trochę zdeformowany



A młoda Desdemona przypiekła policzki



Przesadzona Crocus Rose odwdzięcza się





A to ciekawostka; zamówiłam kilka lat temu we Włoszech zupełnie inną różę, znaczy -ktoś chyba niezbyt mi życzliwy miał kupić. Kupił tę, za duże pieniądze dostałam absolutne rozczarowanie, z etykietką "Biella Garden Club". Powoli rozczarowanie mija, a to z powodu naprawdę pięknego zapachu w stylu dawnych róż. Pędy wiotkie, co może być spowodowane wygnaniem w cienisty kąt. Kwiatki małe, karminowe.



Biedna Golden Showers, najstarsza z moich róż, tu część mniej porażona.





Chippendale dla odmiany młoda, dwuletnia, na razie nie zachwyciła mnie



Następne niebawem.

Piękne kwitnienie i tyle angielek Cię przywitało Moje potrzebują tydzień, dwa.

Coś z tymi mszycami i chorobami jest na rzeczy, wydaje mi się że w tamtym roku szybciej poradziłam sobie z mszycami, ale może mitologizuje. Teraz zaczynają się deszcze dobrze i źle zarazem.
Zaczyna Buff Beauty, przy tej okazji zawsze piszę o piżmowym zapachu i że piżmowe to moje oczko w głowie, no ale na to jeszcze czas, napiszę jak się rozkręci.

Dajcie tego deszczu do mnie, bo latam z wiadrami, a jutro rozciągam węże. Wczorajsze chmury wysiliły się słabiej niż kichnięcie kota.
'Mary Rose', jeden kwiatek schowany u podstawy krzewu, ale na górze pąków sporo.


'Flora Danica' (o ile dobrze mi rozpoznano) od dwóch lat w donicy ratowana z ogryzka korzenia, który łaskawie zostawił gryzoń.

Jolu, to może być Flora Danica. Moja jeszcze nie kwitnie, jeśli zakwitnie, wstawię zdjęcia dla porównania, dobrze? To bardzo kapryśna róża, typowo florystyczna. Kupiłam ją przypadkiem, nie mając pojęcia, co biorę. Umarła definitywnie po chyba trzech sezonach - i nie miałam, aż tu widzę w markecie, i to z pięknymi kwiatami. o odkupiłam, i tak się z nią męczę.
Z dzisiaj:
Munstead Wood



Benjamin Britten o zmierzchu



Pierwszy kwiat Lustige



A naprawdę zaskoczyły mnie malutkie różyczki z Lidlowych doniczek, sadzone rok temu, by zapełnić "wyrobione" miejsce przy nowej ścieżce.MIały być jednorazówkami, zapchajdziurą, wyszło tak:

Rapsody in Blue

Przeszła burza z ulewnym deszczem, a nawet i trochę gradu spadło. Nieco poobijało róze, zwłaszcza mocno rozwinięte. Zdjęcia z przedpołudnia.

Lady of Shalot, wspaniale kwitnie i jest prawie wolna od CP. Kwiaty wyjątkowo duże, jak na tę odmianę.



Ten kolor, jasna miedź ze złotem



Ten kształt



Krzak wyższy ode mnie, wiele pąków pojedynczo na długich do 40 cm pędach, prawie jak u róż florystycznych



Ten w tle to Alchymist





A obok The Generous Gardener





Alchymist dzieli trejaż z Autumn Sunset, sportem Westernlanda.Chyba nieco przygniótł kolegę, bo AS ma dopiero pąki



W pełni rozkwitła Crown Princess Margaretha



Coraz więcej kwiatów na niewielkim Chippendale





i na Constace Spry



A to pierwszy pączek Wildeve



Crocus Rose naprawdę zachowuje się całkiem inaczej po przesadzeniu; tyle kwitów nie miała nigdy.





Batsheba jeszcze się ociąga



A Aloha ma dużo rozwiniętych kwiatów, ale tak wysoko, że musiałabym fotografować z drabiny (mimo naginania).





Kwiat Lustige w tym stadium podoba mi się najbardziej.



Na koniec biedna The Poet's Wife, marnie jej idzie, straciła część "ciała" i ma jeden kwiatuszek. Trudno być żoną poety.

Nie zdążyłam porobić wieczornych zdjęć, bo w końcu lunęło i u mnie. A w ciągu dusznego dnia kilka różanych kwiatków się rozwinęło.
Mam tylko zdjęcie 'Heidi Klum' w pąku. To jesienny zakup i kwitnie pierwszy raz, więc jak zobaczyłam rozwijające się pąki, to pomyślałam, że czeka mnie reklamacja "gdzie ten fiolet". Jednak w ciągu dnia kwiat rozchylając się łapał przecudne fioletowe tony. I obiecany zapach jest.
Tymczasem pąki, nie fioletowe, ale w sumie cudne.


Aniu, Twoje doświadczenia z Florą Danica nasunęły mi myśl, że może potrzymać ją jeszcze w donicy (zimuje zadołowana w szklarni), bo widzę, że jej to służy.

U mnie nie kwitnie jeszcze żadna róża, a ponieważ okres oczekiwania jest najpiękniejszy - czekam. Tymczasem nie próżnuję i wykorzystałam szczere chęci silnych rąk do usunięcia dosyć wysokiej, strzelistej, niedawno skrupulatnie przyciętej tui. Otworzył mi się fajny kącik tuż przy miejscu na wypoczynek i postanowiłam obsadzić go różami. Na razie posadziłam Luis Odier i Charles Austin. Muszę poczekać, bo to świeży zakup, a ich zdolności wzrostowe znam tylko z teorii.

Tu Charles Austin, ma ok. 30 cm i rozwijające się 3 pąki

Witaj w klubie Nimfo

Tę różę zapewne znacie. Jej zapach zamykam w słoiku.

A co to za róża, która tak pięknie pachnie?