Forum Ogrodnicze Oaza

Ja wczoraj piekłam pszenno-żytni,i czysto-żytni razem,tylko żytni dłużej, no i każdy piekarnik jest inny,trzeba wyczuć.

Słyszałam prośbę, by dać informację o moim zakwasie, to daję informację. Nie wiem, jak to się stało, że tych zdjęć nie dałam zaraz po zrobieniu. Byłam pewna, że je już zamieściłam.



Przed pierwszym karmieniem od wstawienia do lodówki.



Po pierwszym karmieniu (tylko mąka)



A tak wyglądał chwilę temu. Głodny, bardzo głodny, bo jechał mi już ostro alkoholem. Nie dziwię się, miałam dzisiaj piec chleb, więc wyciągnęłam go z lodówki wczoraj rano. Namnożyły się drożdże, a tu roboty dla nich nie ma. Muszę przeprosić je najmocniej i jutro upiec chlebek.
Zaraz po zdjęciu dostał dwie łyżki mąki i w takim gęstym stanie wylądował na półce w kuchni. Ogólnie jego zapach robi się coraz bardziej kwaskowaty, przyjemny, coraz bardziej... chlebowy, powiedziałabym.

Próbuję dalej; dzień pierwszy:
- mąka żytnia razowa typ 2000 100 g
- woda przegotowana letnia


Taki gęsty ma być?

Edytko, zaglądnij proszę na 18 stronę. Tam powklejałam zdjęcia z książki, trochę poobracane, ale może Ci pomogą. Tak na moje oko to chyba dobrze jest.

Zygowa wrote: Ma być gęstości śmietany, bakterie i drożdże to stworzenia wodolubne, w bardziej uwodnionym środowiskowi będzie im łatwiej się przemieszczać i rozmnażać.

U mnie rośnie właśnie ciasto na chlebek - tym razem 100% pszenny, jasny ze słonecznikiem w środku, bo takiego sobie zażyczyli. Celuję w duże dziury, bo je uwielbiam wizualnie, ale zobaczymy, co z tego (i czy w ogóle cokolwiek) wyjdzie. Zakwas bardzo żwawy.

No to jestem tuż po pieczeniu.



Chlebek pszenny, 100% z mąki pszennej jasnej (krupczatka). Zrobiłam bez przepisu, czysty eksperyment.
1kg krupczatki, 3/4 litra mleka koziego letniego, 2 łyżki miodu, zakwasu... szczerze to nie wiem ile, z 200g. Dwie łyżeczki soli. Ciasto wyrastało ok. 2,5h, po tym czasie zagniecione ręcznie i uformowane na bochenki, odłożone do durszlaka wyłożonego ściereczką do wyrastania na kolejną godzinę.
Powiem szczerze, że nie spodziewałam się tak dobrego efektu. Chlebek jest pyszny, nawet gorący super się kroi, smakuje trochę jak posmarowany serkiem przez zastąpienie wody kozim mlekiem. Wilgotny, puszysty, chrupiący i mięciutki, no cudo. Chyba jestem z siebie dumna.

Ciasto po wyrobieniu łyżką



Podczas zagniatania ręcznego



Rosnące w durszlaku



A tu jeszcze piecze się drugi. Ciasto to samo, tylko dodane suszone śliwki.



Edit:

Kurde, upiekłam tylko jeden zwykły pszenny, bo ostatnio było za dużo. Miał starczyć na 3 dni. Już prawie go nie ma. Jeszcze nawet nie wystygł.

No i proszę jakie cudo. Jeszcze małe ostrzeżenie. Jak zaczną jeść Twoje chleby, to ze sklepu się nie tkną. Będziesz miała dożywocie

Coś w tym jest. Ale jestem póki co bardzo zadowolona, to dopiero moje drugie pieczenie, sam zakwas, bez drożdży, a udało się nawet bez żadnego przepisu.

To drugi chlebek, ten ze śliwkami. Śliwek duużo, chyba ze 100 gram dałam na ten bochenek.





A tu widać, jaka nędzna reszteczka została z bochenka upieczonego jako pierwszy. 1/3 może.

Pizza jak cieszy własny chleb! I dziurki takie duże jak chciałaś
Janinko dokładnie zapoznałam się z Twoim przepisem na chleb i bułki drożdżowe - wyglądają extra! Jak tylko zjem swoje bułeczki jogurtowe, które ostatnio upiekłam, zrobię z Twojego przepisu. Dziękuję I jeszcze jedno - nauczyłam się od Ciebie nowego słowa
"podmłoda"
Bala, Kasik69 - macie taki piękny kształt chleba. Podobają mi się najbardziej te bez formy - owalne, a i tak trzymają kształt i są wyrośnięte. Może i mnie się kiedyś tak uda?

Myślałam o moim zmarnowanym zakwasie. Dostałam bardzo dobry, stary zakwas o wdzięcznym imieniu "Hieronim" i dokładny przepis na chleb wraz z informacją gdzie kupić dobrą mąkę żytnią. Chlebek wyszedł bardzo smaczny, wyrośnięty (w foremce), upiekłam go kilka razy, ale mój żołądek nie zaakceptował dość ciężkiego razowego chleba, aby go jeść codziennie. Zakwas stał w lodówce w nie zakręconym do końca słoiku
(to dobrze, czy źle??), może nie dokarmiałam go systematycznie, albo robiłam to niewłaściwie. Na razie zostają mi drożdże. Moja siostra ma zakwas z tego samego źródła, trzyma go ciągle w tym samym słoiku i jej się nie psuje, ale często piecze chleb.

Czy ten Hieronim to ten sławny, stuletni zakwas, który jest rozdawany po kursach pieczenia chleba?
Że słoik nie zakręcony do końca, to chyba dobrze, bo drożdże mają jak oddychać. Mój słoik jest cały czas otwarty, tylko lekko nakryty, nie zamykam go ani na moment.
A jak się zmarnował? Mój zakwas jechał wczoraj baardzo mocno alkoholem, wręcz acetonem, aż odrzucało, ale wszystko było z nim ok - choć gdybym nie poczytała wcześniej, to pewnie na tym etapie bym wywaliła. A on po prostu był głodny.

Tak to ten ! Miałam okazję poznać pana Arka ("Chlebodawcę") przy innej okazji niż warsztaty pieczenia chleba i od niego dostałyśmy z siostrą zakwas. Mój sczerniał i strasznie niemiło pachniał - marna ze mnie gospodyni.

Mój zakwas jest w lodówce zakręcony, jak wyciągam go do dokarmiania to dopiero wtedy lekko odkręcam.
Jagódko jest jeszcze jedno słowo - biga - to zaczyn włoski z którego piecze się ciabatty. Ten jest bardziej zwarty. Na dwie części mąki, przypada jedna część wody.
Jeżeli się komuś nic nie zepsuło, to znaczy, że nic nie robił.

Rodzinka poszła spać. I nie ma chleba w domu. Ok, jest jeszcze 1/4 chleba ze śliwkami, ale co to jest.
Cóż... myślę, że mój zakwas nie będzie zachwycony, jak będę go używać codziennie. Tym bardziej, że mam w słoiku po dzisiejszym pieczeniu dosłownie jedną łyżkę. I co robić.

Byłam dzisiaj bardzo zajęta, ale warto było. Chlebek upieczony, masełko świeżo ukręcone. Ser to Gouda, robiłam go pod koniec października 2018. Jakoś trzeba sobie umilać czas oczekiwania na wiosnę.

TO ostatnie moje poty,
chleb jakieś 2,5 kg X2 szt, zakwaszone ciasto (50%) 3 stopniowo przez lacto plantarum, dodatek dyni,z 10% gotowanej, maka żytnia białą i razowa 50:50, pieczone 70 min.

Mąka strasznej jakości, ostatnia partia jaką kupiłem w młynie ,zawsze każdy bochenek jest rozdarty w środku ,nie wiem dlaczego, sam smak chleba jest ok,ten ostatni nawet b.dobry,ma tą "zytnią szorstkość"

No to... przyszłam do domu, na szybko sobie herbaty zrobiłam, wyciągnęłam z zamrażarki wołowe na gulasz...
I od razu poszłam robić chlebek z zamiarem powtórzenia poprzedniego.
Ale mój zamiar sobie, a zawartość kuchni sobie. Krupczatki zostało mi 200g, oprócz tego miałam mieszankę razową typ 2000 (pszenica, żyto, orkisz). No ok, uznałam, zrobię mieszany z ziarnami.
Sięgnęłam po mleko - niespodzianka, zostało jedno opakowanie, a potrzebuję dwóch No ok, uznałam ponownie, dam połowę ciepłego mleka koziego i połowę mleka sojowego, może coś z tego będzie.
Sięgnęłam po zakwas... nadal go za mało I to o wiele. No ok, mam niby świeże drożdże. Dodałam ich ok. 5g rozrobionych w mleku, malutko.
Nauczka na przyszłość - sprawdzajcie zawartość kuchni przed zamiarem pieczenia chleba. Zwłaszcza, jeśli jesteście tak leniwi jak ja i nie chce wam się biegać teraz na ostatnią chwilę z domu do sklepu.
Ostatecznie ciasto wymieszałam, zostawiłam w ciepłym miejscu do wyrośnięcia... zobaczymy, co z tej gorączkowej improwizacji wyjdzie.

Zdravko chleby bardzo apetyczne, ślinka leci i tak pięknie popękane na wierzchu Co to za młyn, który tak "knoci" mąkę? Chleba upiekłeś strasznie dużo (5 kg jak się nie mylę), jestem ciekawa jak długo jest świeży?

Pizza pracowita dziewczyno! Radzisz sobie w różnych sytuacjach, u Ciebie każdy chleb to będzie niespodzianka Ja piekę dziś chleb według przepisu Janinki