Forum Ogrodnicze Oaza

Moje wiejskie pomidory pryskane we środę Mildexem mają się nieźle. Zmian nie widać. Mata Hari została prawie łysa. Będę się cieszyć jak dojrzeje to, co jest na krzakach. Wystarczy.

K149 niestety wcale mi nie podchodzi. Nie sieję w przyszłym roku czarnych. Moi tych "brudnych pomidorów" nie chcą. Może jeden Chocolate Stripes

Wedle mnie moje jadą resztkami sił




Ale trafiły mi się i takie

Krecik stary wrote:
Czyżby Red Pear były niesmaczne ?. U mnie są wielkie, twarde i smaczne

pomodoro Muzę ci troszkę posłodzić bo te rezultaty są tak naprawdę dzięki tobie i twoim ::kometykom" nic innego nie stosowałem ,a przez zimę tyle dobrego tu się naczytałem że postanowiłem jeszcze raz próbować

No widzisz nie może być takiej bazy, bo każdy ma inne preferencje u mnie czarne pomidory + Malachitowa są zjadane do okruszka. Martwię sie, że jak nie przypilnuję to zjedzą tez te na nasiona. Bożenko jest taki watek forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/5...uja-w-naszej-uprawie w którym każdy wypowiada się co do cech poszczególnych odmian pomidorów. I tam można coś wybrać, coś rozjaśni się.

no właśnie też psioczyłem na czarne że niedobre
dzisiaj zimnica to do foliaka mogłem wejść i okazało się że niedobre są ale tylko te co były z kwiatów staśminych a już z normalnych inny smak a pomidorek to syczuański karbowany niezwykle soczysty

Red Pear są smaczne.Chodziło mi ,że one jak i K-127 b.smaczne nie są trwałe tak jak pozostałe.Z pewnością po zerwaniu nie postoją 2 tygodnie.

Postulat Józia
Krecik stary wrote:
Jak najbardziej widzimy, tzn. ja, więc w kwestii ostatecznej decyzji poczekamy na Jolę. Jak widać, wątek liczy ponad 240 stron - porządkowanie Ekologicznych Środków Ochrony ( jedynie 50 stron ) zajęło mi trzy wieczory - dlatego nie czuję się na siłach przebijanie się przez cały dział uprawowy od początku istnienia...
Proponowałabym zatem, aby wyodrębnić rok 2016 ( utworzyć nowy wątek ) i podzielić go pod kątem "folii" i "gruntu", a wcześniejsze posty pozostawić w starym wątku i zamknąć go.
Od przyszłego sezonu, 2017 r., ustalilibyśmy dwa odrębne wątki dotyczące uprawy pomidorów ( folia i grunt ).

Bardzo Ci dziękuję za zwrócenie uwagi

I dwa słowa odnośnie "dobrej zmiany" ..... myślę, że nie tylko Piotrek stosuje prawdziwą chemię ... w obliczu panującej pogody i szalejącej ZZ kilkoro z nas było zmuszonych sięgnąć po cięższą artylerię, ja również. Pomimo, że regularnie pryskałam ( i pryskam ) preparatami Mietka, to wizja zmarnowania półrocznej pracy nad rozsadami i dorosłymi roślinami , przyznasz Józiu, jest bardzo przykra, zwłaszcza, jeśli robi się to pierwszy raz i na dodatek z doskoku
Ten sezon jest naprawdę ciężki i wydaje mi się nieśmiało, że każdy chwyt jest dozwolony w walce z choróbskiem, a każdy z nas odpowie sam sobie, czy dobrze zrobił pod koniec roku
pozdrawiam cieplutko

patrycja wrote: Ja mrożę przecier pomidorowy i bardzo sobie to chwalę. Pomidory przepuszczam przez maszynkę do pomidorów, przecier daję do woreczka strunowego i zamrażam. Wykorzystuję to potem na zupy pomidorowe i do zrobienia sosów. Jak dla mnie najwygodniejszy sposób przechowania na zimę. Nie zauważyłam, żeby ze smakiem było coś nie tak.

Ja myślę, że w tym roku już nie poszalejemy z uprawą, szczególnie, że zdominowała ją kwestia zarazy. Niektórzy niestety zakończyli sezon już.
Myślę, że warto jeszcze podyskutować w propozycjach i o tegorocznych odmianach. Ten rok koniecznie trzeba wydzielić, bo dużo się działo. Co do oddzielenia foli od gruntu to się zgadzam, że od nowego sezonu ma to sens. Terminy wysiewu, sadzenia, ogrzewanie, wietrzenie i problemy różne. W tym roku nie wyobrażam sobie dzielenia tego co pisaliśmy całe lato na dwie kupki, żeby jeszcze zachować sens wypowiedzi. Sezon 2017 koniecznie na dwa.

Dziewczynki. Ja mrożę przecier w słoiczkach po koncentrację i pomidorki w kawałkach w woreczkach. Takimi całą zimę przekładam gołąbki do pieczenia. Takie też wolę do leczo.

Adasiowa wrote: Dzisiaj znaczy się w sobotę z rana poszedł Mildex na donicowe i jedno poletko gruntowych,
drugie poletko z racji lenistwa, nie chciało mi się przykrywać selerów, bazylii i marchewki opryskałem
IF+KSM, dyniom się też dostało i Octopusom i cukinii.

Nie od dziś wiadomo, ze sieciowe kosmetyki nie ukatrupią ZZ i alternariozy. Niemniej każdy orze jak może. Biologia jest dobra do czasu, ważne żeby ten czas wychwycić. Tym bardziej, że robi się okresowo chłodno i deszczowo.

otojolka wrote:
Popieram z uwagą dodatkową. 3 frakcje: folia, grunt, pojemniki.

Tak , tak podział na dwa ułatwi sprawę .
Wątek o pomidorach w pojemnikach już jest.

Odwiedziłam wczoraj moje wiejskie pomidorki. Liści wiele im nie zostało, owoce mają piękne. Niestety wszystkie prawie zielone.

Jolu, to tak jak u mnie...dużo zielonych...
Mam nadzieję na słoneczko...

U mnie też ogrom zielonych. Znowu nasadziłam za dużo koktajlowych. Jeden plus - one już dojrzewają. Muszę im fotki pstryknąć.
Pogoda dość kapryśna w tym roku, na zmianę je zalewa i słońce świeci. Raz ciepło, raz zimno. Ale rok temu w lipcu je zalało (4 nawałnice w 2 tygodnie) a potem takie upały i susze. W 2013 za to o tej porze roku było mokro i tylko 6-7 stopni w nocy. Wtedy jeden oprysk pominięty i walczyłam z ZZ. Teraz już pilnuję, by nie powtórzyć błędu.

Ja dziś poczyniłam czystki na dwóch pomidorowych grządkach. Eksmisję dostały 32 krzaki. Do wyrwania pozostało mi jeszcze 2 razy tyle.



Rano grządka wyglądała tak - mocno zaawansowana ZZ:



I wśród tych wszystkich zdechlaków rósł sobie taki, o!



Koktajlówka, odmiana Cerise. Na tym zdjęciu z palikowym kumplem, zaatakowanym przez ZZ:



Ja już wcześniej pisałam o tym, że mam jeden krzaczek Cerise w szklarni zajętej przez ZZ i też ma się dobrze, ale nie spodziewałam się takiej zdrowotności również w gruncie! Na poniższych zdjęciach znajdują się samosiejki tej odmiany - z zeszłorocznej uprawy - nie były pryskane nawet "kosmetykami":





No i jeszcze ostatnie 2 zdjęcia. Po lewej Cerise rosnący w szklarni. Po prawej jego zaatakowany przez zarazę sąsiad.



Wygląda na to, że odmiana Cerise odznacza się wysoką tolerancją na zarazę. Wyrwanie 32 krzaków w szczycie sezonu nie było jakimś super doznaniem, ale to odkrycie mocno poprawiło mi humor