Tak, mydło ma odczyn alkaliczny, ale w tym moim oprysku był i silenie zakwaszający kwas borowy i aspiryny.
Mydła jako takiego nie było dużo, bo utarte niecałe 100 gram,
rozpuszczone w jakichś powiedzmy pół litrze wody i z tego wzięte 200 ml.
Wyjaśnię od razu, że kupiłam na słynnym portalu aukcyjnym, mydło szare, potasowe, prawdziwe z Ukrainy.
Ponieważ lubie eksperymentować, to dodałam.
Miałam nadzieję, że opady będą skromne i będzie się to wszystko na liściach lepiej trzymać, to raz,
a dwa, że miałam na uwadze również przędziorki.
Ponieważ mam dużo pryskania staram się robić opryski wielokierunkowe.
Teraz pod wieczór pryskałam PW + HT + olej czosnkowy + te nawozowe dodatki trochę warzyw
i doszłam do rabarbaru. Jak mu się przyjrzałam okazało się, że ma zmasakrowane liście, uschnięte i podziurawione.
Zaczęłam go pryskać i dopiero wtedy zobaczyłam przyczynę. Masakryczne siedlisko pluskwiaków.
Najprawdopodobniej Wtyk straszyk.
Jak dostały solidną porcję tego oprysku, to najmłodsze osobniki padły. Nie wiem, czy tylko chwilowo, czy skutecznie na amen.
Zostawiłam kilka w pojemniku i jutro zobaczę w jakim są stanie. Resztę wytłukłam
Olej czosnkowy który mam, raczej nie ma wiele wspólnego z preparatami zawierającymi czosnek.
To jest olej zawierający 80% czosnku wyciśniętego oczywiście.
Myślę, że można samemu zrobić go, zalewając ząbki np z jednej główki odrobiną oleju,
zmiażdżyć dopiero zalane ząbki, żeby olejki lotne nie uciekały to po to ten olej,
zalać odrobiną wody i on z tym olejem dobrze rozprowadza się w ludwiku.
Zwracam uwagę, że ja daję tego oleju czosnkowego 8 ml na 15 litrów.