Forum Ogrodnicze Oaza

Propolis jest faktycznie farmakologicznym fenomenem, co potwierdzają informacje z podanego linku, ale przede wszystkim sami pszczelarze. Jest jednak stosunkowo drogi ... ale oczywiście bardzo dziękuję AB za pochylenie się nad problemem

Mamy na uwadze jeszcze sorbinian potasu oraz urotropinę. Nie ma jednak sensu póki co rozszerzać listę preparatów, bo niejednego może to przyprawić o ból głowy.

dokładnie, ja dopiero jak zaczęłam bełtać te preparaty to może po dwóch miesiącach zrobiłam to jak trzeba

No właśnie. Ludzie mają różne zdolności niekoniecznie w kierunku preparatyki chemicznej.

Mietku, miałabym propozycję, aby dla sorbinianu i urotropiny utworzyć osobne wątki, a w tym ( Ekologiczne ŚOR ) po prostu o nich wspomnieć i podlinkować do w/w. Ale oczywiście ostateczną decyzję zostawiam Tobie jako autorowi i pomysłodawcy.

Na razie myślę jak zjeść te wszystkie pomidory zebrane w końcówce sezonu

Szczęściarz Zawsze mógłbyś połączyć przyjemne z pożytecznym - dłubiąc przy okazji nasionka na straganiki ...za które z góry bardzo dziękuję.

Nadłubane nawet w nadmiarze. Czekam tylko na parę bardzo ładnych egzemplarzy K-37 pochodzących z perlitowej rozsady. W sobotę znów będę musiał przytaskać dwa pełne wiadra tych właśnie i Red Pear

Dłubania nigdy za wiele - nasion oczywiście
Chcesz powiedzieć, że masz jeszcze perlitowe K37 ??? I Red Pear ? Dwa wiadra ...masz stanowczo za dobrze. Ja już nie pamiętam smaku własnych pomidorków, choć Stupice z perlitu szybciutko dojrzewa, więc będzie wspomnieniem sezonu.

Perlitowe były, jak pamiętasz, wysadzane późno i dopiero teraz zaczynają dojrzewać , i to w komfortowych warunkach, bo na altankowej kanapie.

Ja też mogę pomarzyć o pomidorach, zazdroszczę wszystkim którzy mają jeszcze szanse pojeść swoje pomidorki. Ja na chwilę obecną na siłę wcinam rzodkiewkę i paprykę

Oczywiście, że pamiętam. K37/5 był wsadzony w perlit bodajże początkiem czerwca, a Stupice jako sadzonka wierzchołkowa dopiero w lipcu. Faktem jest jednak, że moje pomidorki nie miały kanapki do dyspozycji , tylko twardy segment ( cóż, żołnierski wychów ).
Ale przynajmniej mamy dobrą perspektywę na przyszły sezon; może nawet wysiew pomidorków w dwóch turach ?

Lubelszczyzna, Podkarpacie, południe Polski i Dolny Śląsk z powodzeniem można drugą turę wysiać w I dekadzie maja. Nie każde odmiany się jednak do tego nadają. K-37 jest do tego idealny . Ma gen twardości, pomidory wybarwiają się idealnie bez jakichś plam i do tego owoce są odporne na infekcje w przechowalni. Powiem Ci, że mniamniuśne pomidorki.

Masz rację - kiedyś Wielkopolska też mieściła się w przedziale najcieplejszych regionów, ale po tegorocznym lecie mam mieszane uczucia co do tego wyznacznika. Zresztą, zawsze mogę wysiać ze dwa krzaczki do donic z perlitem na parapecie i - uwaga! będzie tematycznie - stosować ekologiczny środek ochrony roślin, np. propionian wapnia. No, mamy załatwiony temat wątku ....
A wracając do dywagacji odmianowych - mogę sobie chyba wyobrazić smak K37, bo moje K37/5 były smaczne i będę je polecać każdemu w przyszłym sezonie jako "adasiowo - odporne", więc udające się zawsze i każdemu, a przy tym pyszne ( mniamuśne, znaczy się ).

A miałam ograniczyć liczbę odmian a takiego mi smaczka zrobiliście że znowu odpłynę z odmianami

Nie mam tymolu do HT i wkrótce musiałabym zamówić.Zastanawiam się,czy nie wystarczy PW i IF stosowane przemiennie.
PW musi być obowiązkowo,ponieważ zawsze mam szarą zgniliznę na podłużnych pomidorach.No i oczywiście jest rdza na gruszy.W zeszłym roku na gruszy musiałam użyć chemię,bo ekologia sobie nie poradziła. W tym może będzie lepiej,ponieważ sąsiedzi zza płotu mają wyciąć zarażony jałowiec.Nie robią tego z powodu rdzy,ale dlatego że kłuje jak zbierają jagody.

No mszyca zdecydowanie boi sie HT na tymolu. Ani PW , ani IF jej nie rusza. Po za tym IF jest dosyć drogie w częstym stosowaniu. .

U mnie mszyce tymolu się nie bały,ale miałam ich wyjątkową inwazję.Na początku opryskałam tylko niektóre skupiska,bo na gałązkach było mnóstwo larw biedronek.W końcu okazało się,że to były biedronki azjatyckie,które albo nie jedzą mszyc,lub sobie nie poradziły z nimi.Zawsze miałam zielone mszyce na jabłonce,a w zeszłym fioletowe i szare.Musiałam zastosować chemię.Za to na mirabelce wyjątkowo w zeszłym roku mszyc w ogóle nie było. Najwięcej mszyc było na końcówkach pędów,a te już obgryzły sarny.