Forum Ogrodnicze Oaza

Oczywiście pomyłka , powinny być ml.

Kgolebiowski wrote: Twoim sadzonkom wg mnie brakuje słońca, przestrzeni i trochę "papu".
Nie wiem w jakim rejonie Polski mieszkasz ale jak najszybciej je hartuj i wysadzaj w docelowe miejsce. Te kubki już są za małe na tą wielkość sadzonek. Korzenie nie mają miejsca oraz pojemność perlitu nie gromadzi odpowiedniej dla tych sadzonek dawki nawozów.

Kgolebiowski wrote:
Czy to znaczy, że wzbogacasz Plantę o siarczan magnezu ?

Perlitowe pomidorki wysadzone do gruntu w ilości 48 sztuk (16 odmian). Wysiane po 1 kwietnia, fertygowane pełną dawką nawozów. Urosły całkiem przyzwoite. 10 odmian pochodziło z AWN, wszystkie ładnie powschodziły. Dziękuję za wsparcie merytoryczne, chęć dzielenia się wiedzą i ogromną życzliwość . Dzięki Wam moja rodzina i znajomi objadali się w zeszłym roku pysznymi pomidorkami i nie mogli uwierzyć, że tyle ich było. Jesteście wspaniali

pomodoro wrote: W przepisie na koncentrat A na bazie MS dodaje się 25 gr siarczanu magnezu. Wydawało mi się że z Plantą robi się identycznie. Fertyguję pożywką z wodą destylowaną.

Niestety Planta ma bardzo dużo siarczanów, a Ty dokładasz jeszcze siarczanów z siarczanem magnezu. Nadmiar siarki jest szkodliwy dla roślin.

Moi ocaleńcy z zagłady zatrutą wodą śniegową

Malachitowa Szkatułka i Złoty Ożarowski, postanowiłam dać im szanse i wczoraj wysadziłam do foliaka. Mam nauczkę i nigdy więcej nie użyję wody śniegowej, w zimie to jeden z bardziej zatrutych terenów. Wczoraj również wysadziłam do foliaka papryki słodkie, też tą samą wodą potraktowane
. Na drugi sezon ponownie nastąpi próba hodowli w perlicie

Jakbym patrzył na swoje pomidory. Też używałem wody śniegowej. W mojej okolicy przed zimą zamontowali czujniki powietrza i w zimę praktycznie cały czas były komunikaty, żeby nie wychodzić z domu W tym roku spróbuję nałapać deszczówki ile się da i na niej w następnym roku prowadzić rozsady. Ze dwie sadzonki będę prowadził na wodzie destylowanej, żeby zobaczyć czy będą jakieś różnice w hodowli. Mam całą beczkę śniegówki, ale muszę ją wylać, wymyć dokładnie beczkę i do zimy zbierać deszczówkę. Trochę nie mam na to pomysłu, bo wszystkie rynny mam wprowadzone do ziemi. Najwyżej jak będzie szła jakaś burza, to porozstawiam po działce wiadra i miski. Może sąsiedzi nie będą się śmiać

Widziałam w sprzedaży łapacz wody do rynien. Rynnę spustową przecina się i w tym miejscu wstawia się to małe urządzenie. Wodę zbiera się do podstawionej beczki. Ma on tę zaletę, że po zapełnieniu beczki nadmiar wody spływa dalej do rynny. Droższą metodą będzie wkopanie w ziemię zbiornika.

Znalazłem coś takiego. Łatwiej zamontować, bo nie trzeba ciąć całej rynny. Podstawię pod to beczkę i będzie oki. www.naj-sklep.pl/prosperplast-ican-set-z...aquacan-icans1-34968

W przyszłym sezonie uprawowym trzeba będzie się baczniej przyjrzeć pH pożywek.

A czy płynem heliga można badać też pH wody? Bo kupowałem do badania ziemi, ale może i do wody się przyda.

Robiłeś oznaczenie tym kwasomierzem ?. Jeśli robiłeś, to się zastanów co tak naprawdę badasz ?. Do czego dodajesz odczynnik Helliga ?.

Dodaję do gleby.

A przy okazji zapytam, czy wierzchołki z korzonkami z wody trzeba jakoś hartować? Czy wystarczy wrzucić je bezpośrednio do ziemi i podlać wodą z pożywką?

Tak wyglądają w tym momencie niektóre okazy. Jedne mają większe korzenie, inne mniejsze ale ogólnie wszystkie żyją.

Wsadzaj bezpośrednio do gleby.

Fertygowana pożywką OAZA na wodzie z kranu/ analizowanej/ szczepionej octem 10 %

Może pamiętacie, jak w lutym br. przyniosłam do domu zwłoki hoi - doniczkowej roślinki pokojowej. Stan był agonalny, połowa korzeni zgniła, musiałam usunąć także niemal 70% liści.

Po trzech miesiącach reanimacji w perlicie hoja zdecydowała się na wypuszczenie nowych, młodych listków

I ja w końcu wsadziłam rośliny do ziemi. Trochę to trwało i z zazdrością spoglądam na wasze wyrośnięte rośliny, bo moje trochę wymęczone żywotem w pojemniczkach. Najmarniej wyglądają papryki.

Zadowolona jestem z sadzonek pomidorów w skrzyniach, ale wiem, że muszę czujnie obserwować te posadzone w nowej skrzyni. Muszą mi mówić, czego im brakuje, bo sama nie zgadnę a analizy gleby nie robiłam.




Te, które wsadziłam pod folie miały najdłuższą drogę na docelowe miejsce. Powód? Prozaiczny. Aczkolwiek doprowadzający mnie szału. Kret.
Nasz ogród lubią gryzonie. Kretów, nornic i karczowników zatrzęsienie. Z tego powodu zdecydowałam się na podwyższone grządki, bo rozłożenie siatki na krety jest wtedy proste. Pierwsze skrzynie siatki nie miały i w ubiegłym roku prowadziłam bardzo nierówną walkę w skrzyni z ogórkami. No poległam zupełnie. Codziennie rano upychałam w ziemię wysadzone ogórki, które oczywiście szczęśliwe nie były i odchorowywały. W tym roku postanowiłam założyć nowe skrzynie już z siatką na dzień dobry, a stare skrzynie poprawić. Niby nic ale umęczyłam się okrutnie. Wybrać ziemię z zapasem, rozłożyć siatkę i zasypać na nowo ziemią. I dwie takie zrobiłam. Było warto, bo zaraz po wysadzeniu perlitowych ogóreczków pojawił się kret. Kopiec przy kopcu wzdłuż krawędzi skrzyni. A ja ucieszona pokazałam mu środkowy palec, pewna że dałam mu radę. I tu dochodzimy do powodu, dlaczego nie wsadziłam pomidorów w szklarni. Od trzech tygodni mam zrytą ziemię pod tunelem codziennie. A często parę razy dziennie. Udeptuje kopce rano, za dwie godziny mam kolejne, nowe w innym miejscu. Pułapki, odstraszacz dźwiękowy, świece dymne, sierść psa, petardy, wodą, nawet(przebacz mi ziemio) Domestos. No trafił mi się mutant, ślepy z natury a dodatkowo głuchy. Pomidory w końcu wsadziłam, ale codziennie kilka z nich ląduje na wierzchu. Szpinaku, który rośnie pod ścianą tunelu mi nie żal- co przywiędnie mocno to wyrzucam, ale serce mi pęka, kiedy muszę ratować pomidorki.

Kilka pomidorów posadziłam w pojemnikach- pomysł był taki, że będą zwisać ze ściany drewutni. Na razie dziarsko pną się w górę



I pokażę jeszcze perlitowe ogórki- są to Krak, Izyd i Boston Pickling do kiszenia, a sałatkowy Suyo Long


Bardzo jestem zadowolona z perlitowej uprawy. Na pewno będę z wami w przyszłym roku, bo moje sadzonki wreszcie wyglądały jak te kupowane na rynku. A jaki porządek w domu! Mój mąż docenił pomysł Pomodoro i prosił, żeby przekazać niskie ukłony. Pamięta biedaczek pikowanie sprzed dwóch lat i wymianę wykładziny.