Forum Ogrodnicze Oaza

więc to może być to, bo faktycznie raczej słabo dojrzałe zjadałem, zresztą na krzaku teraz też bardziej pomarańczowe niż czerwine wiszą, sugerowałem się tym że taki pomarańczowy wystarczy trącić i już na ziemię spada, wydawało mi się że ta cecha jest oznaką dojrzałości owocu
no cóż ... wydawało mi się

Moje pomidorki jeszcze dojrzewają w namiocie.Na razie jakichś zmian temperaturowych na minus nie zapowiadają.Jeden z większych owoców jakie miałem w tym sezonie to K-166 F-3 z wysadzonego w lipcu wilka.

Ja też jeszcze zbieram pomidory z tunelu.

Dziś były prawie same czerwone




parę dni temu więcej kolorowych

Dziś pozrywałam dojrzałe i zapalone owoce, ale sporo zielonych jeszcze na krzakach



Dziś zapowiadają w nocy zaledwie 3 stopnie, więc zapaliłam im znicze ....



.....co oczywiście nie znaczy, że chcę się z nimi pożegnać

Oberwałam prawie wszystko w gruncie.
Zostawiłam tylko zielone koktajlówki.
Nie wiem czy coś z nich będzie bo królowej coraz więcej na krzakach.
W tunelu jeszcze sporo zielonych ale nawet tuneli nie zamknęłam.
Muszą dać sobie radę.

Ja już do moich pomidorów nie zaglądam. Widok olbrzymich owoców wiszących na krzakach w takich ilościach w zestawieniu z odczytami temperatury jest dla mnie traumatyczny. Wcześniej zerwałam wszystkie owoce, które wykazywały jakiekolwiek oznaki, że zaczynają się zapalać. Niestety moje pomidory są spękane, powoduje to moja glina, a wraz z nią duże wahania wilgotności gleby (zaczynam obmyślać sadzenie na redlinach, tak jak Mietek Pomodoro). Popękane owoce zerwane zapalone lub zielone często zaczynają gnić zanim dojdą w dojrzewalni. Nie miałam sorbinianu potasu, wykąpałam je w Aspirynie , na wszelki wypadek, gdyby od tego zimna się zaziębiły.

We wtorek 14 września załamałam prawie wszystkie grona w sposób prezentowany na rosyjskim filmie wcześniej tu przeze mnie pokazany. Uważam, że gdybym tydzień wcześniej to zrobiła, gdy obserwowałam, że pomidory b. wolno dojrzewają pomimo ciepłej pogody, to byłabym o wiele bardziej zaawansowana w zbiorach. Po tej "operacji" prawie wszystkie owoce w załamanych gronach straciły żywo zielony kolor, jakby zbielały, a niektóre zaczęły się zapalać od strony ogonka. Jeśli sytuacja w przyszłości z przebiegiem dojrzewania się powtórzy, a ja będę jeszcze żyć i uprawiać pomidory, to z pewnością będę tak robić. Moja mama mawiała: "Gdyby człowiek był prorokiem, nie byłby borokiem".

Tym razem coś pozytywnego - Cherrola H prowadzona na jeden pęd pod szopką od wczesnej wiosny do jak długo się da. W tej chwili ma ca. 5 m, zaczynam ją wiązać za rogiem Owoce o wadze 10-20 g, zdarzają się większe, ale tylko gdy ogłowiłam, smak intensywnie pomidorowy, słodko-kwaśny z przewagą kwasu, skórka dość twarda, ale mnie to nie przeszkadza. Syn w tym roku jada tylko ją, jak stawia wodę na herbatę, to idzie po pomidory pod szopkę



Pojawiły się mączliki pod szopką na pomidorach, dlatego wiszą pułapki lepowe - nie cierpię tego owada

Powiedzcie mi czy takie pomidory nadaja sie do spozycia?

Ja takie wyrzucałam.

Ja wykrawam głęboko i kosztuję, czasem dobry, a czasem do wyrzucenia.

Edit: Gdybym miała wyrzucać popękane pomidory, to musiałabym zutylizować min 50% swoich zbiorów.Pleśń rozwija się po wierzchu. Choć owoce ze zdjęcia minerka są zdaje się z tunelu, bo wydaje mi się, że widoczny jest na nich rozwijający się grzyb sadzak, dla którego pożywką są odchody mączlików.

Po tym wątku widać jak bardzo jest u mnie opóźniony zbiór pomidorów, nikt tu już prawie nie pisze, większość ma zlikwidowane krzaki, a pierwsze dojrzałe owoce były u mnie niewiele później niż tu w wątku. Zrobił to ten zimny kawałek sierpnia i zbyt duża ilość deszczu w ciągu 48 godzin. Właściwie to jestem w środku sezonu . W zeszłym tygodniu obrałam ok. 20 kg zapalonych w 50%, a w niedzielę, gdy nastała zimnica obrałam wszystkie, które nosiły oznaki początku dojrzewania i było to kolejne 20 kg. To te, które wykąpałam w Aspirynie o czym pisałam.

Mam i ja swojego gagatka Shirley Amish Rose, ma w tym roku prawie wszystkie owoce takie jak na zdjęciu, tylko jeden owoc nadawał się na nasiona, nie wiem co mu tak nie podeszło, obok rośnie Chlebosolnyj i on takich przypadłości nie ma.

gagatek Shirley Amish Rose we własnej osobie, zebrany w zeszłym tygodniu



A tu moja dojrzewalnia, górna skrzynka to pozostałość z pierwszego zeszło tygodniowego zbioru, reszta przerobiona lub w trakcie, poniżej w dwóch skrzynkach niedzielny zbiór,




a tu widać jak owoce pomidorów w gruncie u mnie pękają


Miewam też i takie owoce, które z zewnątrz wyglądają bardzo dobrze, a po rozkrojeniu, tak jak na poniższym zdjęciu. Moja teoria jest taka, że nasiona wewnątrz owocu wiszącego na krzaku skiełkowały i zaczęły się psuć. Najpierw było długo chłodno, a potem zrobiło się ciepło. Być może ktoś ma inny pomysł, co to za przypadłość.

Alu, to że pomidor jest popękany w niczym go nie dyskwalifikuje. U mnie większość tak wyglądała. Sierpniowe opady powodowały, że z dnia na dzień pomidory pękały
Wyrzucałam tylko takie, na których pojawiała się pleśń, albo plamy gnilne.

Alu ja mam tunele, a większość gron jest ciągle zielona. Nic jeszcze nie likwidowałam, mimo niskich temperatur, nie daję żadnych zniczy ani farelek.
W ubiegłym sezonie zrywałam i dojrzewałam w domu, ale to nie był dobry pomysł. Sporo owoców ostatecznie wyrzuciłam, popsuły się bo nie dałam rady ich przerobić na czas.
W tym roku mam o 30% mniej krzaków i wyszłam założenia, że co ma być to będzie.

Celina, trochę można pomóc temu przeznaczeniu w dobrą stronę. Tu opisałam co zrobiłam forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/5...21?start=1674#776555. A potem 21 IX napisałam:
"We wtorek 14 września załamałam prawie wszystkie grona w sposób prezentowany na rosyjskim filmie wcześniej tu przeze mnie pokazany. Uważam, że gdybym tydzień wcześniej to zrobiła, gdy obserwowałam, że pomidory b. wolno dojrzewają pomimo ciepłej pogody, to byłabym o wiele bardziej zaawansowana w zbiorach. Po tej "operacji" prawie wszystkie owoce w załamanych gronach straciły żywo zielony kolor, jakby zbielały, a niektóre zaczęły się zapalać od strony ogonka."
Dodatkowo oberwałam wszystkie owoce mniejsze niż duuuży orzech. Na prawdę widzę, że to pomogło, teraz czekam na te 3 dni ciepła i cieplejsze noce jak na zbawienie. Celina to jest rada od serca, pozałamuj wszystkie grona, w których owoce są wyrośnięte. Mnie pierwsze załamywane grono trzasło, wisiało na takim wąskim skrawku, więc go podwiązałam. U mnie to trzeba robić z czuciem, nie tak jak on na tym filmie, moje pomidory mają najwyraźniej jakieś braki i późno już, chłody i deszcze zrobiły swoje, robiłam to dwoma rękami, drugą asekurowałam, stopniowo zwiększałam nacisk, bo wtedy czułam czy zrobi trach, czy się załamie tak jak jemu. Warto, warto to zrobić.

Babcia Ala wrote: No u mnie jest mocno opóźniony. Ale bez problemu przetrwały te zimne noce i mam nadzieję, że spokojnie sporo jeszcze dojrzeje podczas zapowiadanego ocieplenia. Dziś zerwałam kolejne zapalone, ale jeszcze dużo zostało na krzakach.





Kolejna porcja dojrzałych została przerobiona.

Dużo nam Kasiu zostało na krzakach, a owoce pomidorów w tym roku wielkie, a ja je mam w gruncie . Żal, wielki żal byłby gdyby np. zmarzły lub padły z zimna, tym bardziej, że ZZ jest, ale na poziomie niskim. Na Twoich też nie widać królowej Zdjęcia z dzisiejszego popołudnia, każde pokazuje inny fragment pomidorowego zagonu.

U mnie też jeszcze sporo na krzakach 5, 6 czasem 7 grona a ja nawet tuneli nie zamykam na noc.
I powolutku dojrzewają.
Całość zerwę przed zapowiadanym przymrozkiem.
Będą powoli dojrzewać w kartonach.
Babciu Alu oberwij te z niższych gron, wydaje mi się, że u Ciebie wiszą jeszcze 3 grona.

minerek wrote:
Tych na których są koncentryczne plamy alternariozy ja bym nie jadła.
Tam gdzie są tylko zmiany i mikrospękania od róźnic temperatur można jeść.

Z tego co wiem to pleśń rozwija się wgłąb zmiany tak, że siatka grzybni zarasta cały produkt.
Obrazowo to wygląda tak jak przedstawia się górę lodową: na wierzchu widać tylko szczyt góry.
Kasiu Whitedame masz rację. Tam gdzie tylko są spękania to można odkroić i zjeść ale takie nadgnite to ryzyko