Forum Ogrodnicze Oaza

Jest pochmurno,jest mokro jest deszcz i wieje.Dodatkowo jest w miarę ciepło i nie ma śniegu.Mój kot również ma głęboko.... taką pogodę i odpoczywa w domu.Aktualnie termometr wskazuje 8,1*C na plusie.Rano było 4*.

Józiu, Twój przynajmniej jest już na salonach, a moja baryłka jeszcze z łóżka nie wylazła


Typowa jesień. Jest ciemno, pada deszcz i wieje. Wczoraj tak wiało, że połamało mi kwiatostany trawy pampasowej
Spokojnego dnia

Wczoraj padał śnieg, który szybko się topił . Dziś zostało straszne błotko , szaro buro i zimno . Moje koty tez wola leżeć na kanapie niż wychodzić na spacery .

Dzień dobry po południu
Pochmurno ,przejmujące zimno ,ale nie takie straszne .
Brak słońca to jest problem hm .
Wszystkim zdrówka niezależnie od procedur
Właśnie jeżdżą karetki po mieście a kierowcy jak ufo
ludki w kombinezonach
Niewygodny to ubiór tym bardziej jak jedzie
szybko na sygnale ,jedni zrobią przejazd inni nie
Z wczoraj

Tak było dużo kaczuszek ,że nie dało się ich w kadrze objąć .
Trzy razy w 3 częściach robiłam im foto
O ludziki koty na salonach Janinko

Wieczorem intensywnie padał śnieg.
Teraz zaledwie 1°,a po słonecznym poranku niebo szczelnie przykryte chmurami. Tylko patrzeć jak zacznie coś padać
A ja mogę dzisiaj zaszaleć i nawet z domu nie wyjdę
Trzymajcie się cieplutko

Bobka cudne widoki . Szczególnie to pierwsze zdjęcie . U mnie czasem na rzece przylatują łabędzie . W tym roku jakoś ich nie widziałam ale kaczki i owszem są stałymi mieszkańcami .

A dziękuję miło mi To akurat na dużym zalewie.
Tak nie ma jeszcze łabędzi i u nas .
Trzeba poczekać niebawem będą ,rób im foteczki .

Ależ pogoda , aż brzydkie słowa cisną się na usta.
Dziś wykastrowałam mojego najmłodszego znajdkę. Bidok dochodzi do siebie, taki zakręcony po tym usypianiu
Już sześć ogonków jest pod moją opieką. Jak tak dalej pójdzie będę jak Wioletta Villas
Ostatni miał z córką pojechać do Olsztyna, ale nie nadawał się do małego mieszkania. Brudził im wszędzie i nie miał gdzie się wyszaleć. Charakterny jest, zadziora co w pierwszym tygodniu u mnie rozgonił cztery dorosłe koty na cztery strony świata. A glut wiosenny jest.
Mój Mruczysław we wrześniu zaraz jak się przybłąkał :


Tak sypia z moją córcią

Lucysiu mówię te same słowa co Ty.
lucysia wrote:
Obecnie mam 7, ale jedna jest trzeci raz w tym roku przy nadziei. W sobotę ją i dwa młode z poprzedniego miotu udało mi się zatrzasnąć w domu. Młode eksplorują teren, ale kotka siedzi za szafą i stale na mnie warczy. Zdaje się, że na wsi koci problem jest dotkliwy, bo ludzie nie sterylizują i nie kastrują.

Raport pogodowy z dróg Katowic godz. 20:00.
7 stopni na plusie... niewielki wiatr po wcześniejszej lekkiej mżawce .
Przy okazji... Dziękuję Serdecznie wszystkim za życzenia z okazji Andrzejek, nawet jeśli nie byłem ich adresatem

Oj Jędrek, Jędrek. Wszyscy to wszyscy
Nawiasem mówiąc, mój tatko to też Jędruś, więc mam sentyment do tej formy imienia Andrzej

Ale Jędruś to hanys i boi się, że imieninowe życzenia nie dla niego

E tam - dobre życzenia zawsze można przyjąć, prawda?
Swoją drogą, ciekawi mnie, dlaczego chyba wyłącznie w Polsce tak się celebruje imieniny.
Z konfesją raczej nie ma to nic wspólnego, skoro w takich Włoszech obchodzi się "il compleanno", urodziny.
"W temacie pogody" nadal dość ciepło, +6 (teraz, nocą), wieje i czasem kropi.

Ja nie jestem hanyska, jestem cysaroczka (nawiasem to nawet nie ślązaczka wg tych podziałów), o czym dowiedziałam się w wieku 18 lat będąc nad morzem, a uświadomiło mnie dwóch hanysów. Ja jakoś na te podziały nie zwracałam uwagi i nie sądziłam, że to nadal żywe. Przekonałam się o tym 10, może 12 lat temu będąc w Katowicach. Rozmawiamy swobodnie już po wykonanej pracy i opowiadam jak to z Cieszyna musiałam odbyć podróż samochodem w te i z powrotem z Cieszyna do Dąbrowy Górniczej. Do dojechałam bez problemów, nie pobłądziłam, trafiłam na miejsce. Jadę z powrotem i tylko raz był drogowskaz Katowice. Wyjechałam na jakąś szeroką trasę i myślę sobie, czy ja aby w dobrym kierunku jadę, ale nijak nie sprawdzisz, bo żadnych tablic, nawet dystansowych. Młoda Basia słuchając tej opowieści mówi, bo tam gorole mieszkają. Basia, ale tam jeździ tramwaj. No, żeby gorole czym miały do roboty jeździć.

Pogoda, wiatr głowę chce urwać i coś pokapuje, ogólnie nieciekawie. Cały czas się waham czy kupić jakieś cebulowe, których nie mam, bo zeżarte ze smakiem. Niemiec nie wróży dobrej pogody na prace ogródkowe

Hanysy, gorole, basztardy, zagłębioki, cysorzyce, sporo tego u nas Wydaje mi się, że teraz te podziały bardziej w dowcipach. No ale zawsze jest jakieś ale... póki nie znajdzie się ktoś, kto zaczyna jątrzyć. Tylko nie zaczynajmy proszę w tym wątku dyskusji o podziałach. No chyba że pogodowych.
Babcia Ala wrote: I po co zeżarłaś?
Z góry przepraszam za ten żart, wiem co to szkody
Co do pogody, to dokładnie tak, jak napisała Ala.

Ja to napisałam jako humoreskę. Ja mam w głębokim poważaniu kim jestem dla kogoś, ja to ja i koniec, bez względu na miejsce urodzenia i inne. Nie czuję się urażona jak mi ktoś mówi, że jestem cysaroczka, bo jestem, urodziłam się tu, a nie gdzie indziej. Moja synowa jest hanyska, o górniku nie powie inaczej tylko ryl, nie mamy z tym problemu, a gdyby, to przeflancujemy ją na cysaroczkę, bo się na cysarstwo sprowadziła

Na termometrze na ścianie prawie 6 stopni, ale wieje i Niemiec stale wróży ochłodzenie na najbliższe dwa tygodnie. Już nie podziałam nic na dworze, a zaległości z powodu niedyspozycji zdrowotnej mam dużo i to mnie martwi.

U nas też podziały. Obok nas jest Łowicz i okolice to księstwo. Żaden z księżaków od nas w dawnych czasach nie wziął żony bo podobno leniwe
Teraz już to się zaciera, ale starsi tak jak i wszędzie, pamiętają i nie dają zapomnieć.

To ja mam najgorzej (albo najlepiej).
Autochtonów to już w czasach mojego dzieciństwa można było policzyć na palcach (w Karkonoszach odrobinę inaczej, ale tylko odrobinę), wszyscy pomieszani z wszystkimi.
Moja ukochana babcia urodzona w Łomży, dziadek - Wielkopolanin, mieszkali w Warszawie przed wojną. Z drugiej strony - Zagłębie, ale mieszkali w Gdyni do 1939. Ojciec we Wrocławiu od września 1944 (tak!), mama - na studiach od 1948.
Ale może skoro moja wnuczka urodziła się tu jako trzecie pokolenie - jesteśmy wrocławianami po prostu?
Zastanawiam się absolutnie nie dlatego, że podobają mi się jakieś podziały - ale bardzo, bardzo przemawia do mnie idea "małej ojczyzny" (po polsku to niezgrabnie brzmi), lokalnego patriotyzmu, służącego nie dokumentowaniu własnej wyższości, lecz pielęgnowaniu i zachowywaniu cennych wartości , ducha miejsca, tradycji materialnych i niematerialnych. Znam to zjawisko z Niemiec i z Włoch - a u nas jakoś tej troski o dobro wspólne mi brakuje.

Ojej... ale się "wynurzyłam" nie na temat.
A dziś - o cudzie - świeci słońce!



Wieje dość mocno, ale wiatr nie jest przeszywający, taki fenowy, bym powiedziała. W cieniu +7, w słońcu - wiosennie.