Forum Ogrodnicze Oaza

Dziś poranek przywitał lekkim mrozem -1*C.W nocy trochę popadał śnieg.Aktualnie przy gruncie jest 0* a na wys.2m termometr pokazuje 3,8* na plusie.Powiewa b.delikatny wiaterek.Przed chwilą słońce próbowało wydostać się spod siwych gęstych chmur,jednak walkę przegrało.Znów jest szaro z lekką mgłą,smród dymu.Nawet kot ma to wszystko głęboko i sobie odpoczywa po bardzo krótkim spacerku.Ale jak fajnie poukładał sobie łapki od dołu tylna,przednia,tylna przednia.

-1st.bez słoneczka
Dobrze,że nie wieje.
Zabieliło się.
Obiadek i do pracy...a tym co odpoczywają to życzę ciepełka i zdrówka.

Obiektywnie - jest pięknie: śnieg, leciutko na plusie, słoneczko:


Psy wyciągnęły mnie na spacer, nawet staruszka (>12 l) Laki miała ochotę na coś więcej niż "szybkie w te i nazad":



Subiektywnie - nie wiem co powinnam zrobić pierwsze. Tyle tego się nazbierało.

No cóż - druga kawa i do pracy.



Spokojnego dnia.

Małgosiu, słońce najwyraźniej sobie ze mną pogrywa, jak jestem "tam", to raczy świecić nad Wrocławiem, jak się przemieszczę do miasta - ono idzie nad Karkonosze.
Znowu beznadziejnie, resztki śniegu rozdeptane i rozjeżdżone, niebo jak cynowa miska, temperatura leciutko poniżej zera i na dodatek wieje. Tak ślisko, że idąc z sukami dwa razy omal się nie wywaliłam.



Ale w kuchni znalazłam coś - ziarenko optymizmu...



I tego wszystkim życzę w tym stresującym okresie.

Termometr wskazuje 5 stopni poniżej zera.
Wiatr potęguje uczucie zimna. Jest już ciemno






Miłego wieczoru

-7 na termometrze, powietrze fatalne. Śniegu niewiele, opatuliłam co się dało.

Myślę, że Janka jest już usatysfakcjonowana temperaturą i myje zamrażarkę.

U mnie jak u Małgosi CHI od rana piękne słońce, bo po północy się wypogodziło i temperatura zaczęła bardziej spadać. Kapustę białą do kiszenia mam jeszcze na zagonie, bo sił nadal brak. Przypadał ją śnieg, okryłam dwoma wastwami zimowej włókniny, może przeżyła. Pewnie nocy z piątku na sobotę już nie przetrzyma, bo Niemiec zapowiada -11.
Janinka wstrzymaj się z rozmrażaniem zamrażarek do piątku lub soboty

U mnie na termometrze w ciągu dnia niby tak sobie bo tylko ok. -1 ale wiał paskudny wiatr. Ja bardzo marznę w stopy i dłonie więc dzisiaj wracając z piekarni kupiłam sobie trzy pary skarpet z domieszką wełny. Po powrocie do domu zaraz założyłam nowe skarpety ponieważ musiałam ponownie wyjść i od razu lepiej, nie odczuwałam już zimna. Trzeba jakoś dotrwać do końca roku a później już będzie coraz lepiej choćby z powodu wydłużającego się dnia, tylko ten PESEL .

Babcia Ala wrote: Tak zrobiłam To będzie chyba najzimniejsza noc.
Dzisiejsze niebo było całe zasnute, ale jednak to był jasny dzień. Gdzieś tam na tym zamglonym niebie widać było słońce. Wiatr był mocny, więc pewnie dlatego przez cały dzień było poniżej zera.
Dzień był jednak udany. Synowa niespodziewanie poprosiła o opiekę nad dziećmi Właściwie to nie wiem, kto był bardziej zachwycony, Kozy czy my
Udany dzień
Spokojnej nocy

Ela, krążenie obwodowe słabe, coś na poprawę krążenia by Ci się przydało. Na pracę serca b.dobry jest sok z głogu, do kupienia w sklepach ze zdrową żywnością bez cukru. Nie jest tani, ale tego nie pije się dużo, otwarty trzeba przechowywać w lodówce, jeszcze mi się nie zepsuł nim dopiłam, a jestem niesystematyczna.

Pewnie zaraz forumowe "wiedźmy" i "znachorki" coś doradzą na poprawę krążenia, prosimy.

Janka, też na Sisię, bo tak wołą na nią młodszy brat Michał, bo ona Marysia, mówimy Koza. Fajny dzień miałaś i miły, oderwałaś się od szarej rzeczywistości.

Alu teraz to może i krążenie ale ja zawsze od najmłodszych lat tak marzłam

Dodatkowo proponuję Też podnosi ciśnienie niezależnie od tego w czym pijemy.
Pogoda lekko mroźna z temperaturą momentami od 0 do-2*C.Tak było przez cały dzisiejszy dzionek.Dodatkowo wiał b.zimny wiatr.Słońce nie pokazało się nawet na sekundę.Nic też nie padało ani nie sypało.Dobrej nocki.

Józek, masz na myśli podwójne espresso? A może takie "ristretto"?

Elu, dokładnie tak samo, jak ja. Pamiętam horror zimowego wystawania po przystankach, palce jak miażdżone imadłem. Odkąd prawie 30 lat temu zaczęłam jeździć samochodem, nawet byle jakim, moje zimowe życie się zmieniło.
To kwestia ogólnej konstytucji, że tak powiem - my, niskociśnieniowcy, tak mamy (teraz mam lepiej, ciśnienie hm, w pewnym wieku "wystrzeliło" do przeciętnie 110/90).
To następny powód, dla którego nienawidzę późnej jesieni i początku zimy.

Nic tak szybko nie podnosi ciśnienia jak jedna filiżanka kawy... wylana na koszulę

Józiu nie to żebym była przeciwna i że nie znam smaków ale to już nie za bardzo mi podchodzi, zawsze mówię, że co miałam wypić to już wypiłam
Aniu też nie lubię późnej jesieni i początku zimy najbardziej z powodu krótkiego dnia bo kto to zniesie: do pracy i z pracy po ciemku. Teraz już mnie to nie dotyczy, śpię ile się da ale moja sunia domaga się spacerków bo musi obwąchać wszystko poza podwórkiem to przy okazji kupuję świeże pieczywo.

Aniu może być ale z domieszką dobrego koniaku pół na pół.

A fuj, kto to psuje dobrą kawę takim wstrętnym alkoholem.

Poza tym - może mam jakąś wadę wrodzoną, mnie alkohol ciśnienia kompletnie nie podnosi. A "strzał" prawdziwego espresso - owszem.

Wracając do pogody - dwa stopnie mrozu, księżyc przebłyskuje zza chmur.

Józiu po stanie wojennym ( jakoś się trzeba było ratować własnym sposobem ) smak i zapach koniaku mam do dzisiaj z głowy. U mnie teraz jest -3 i nadal wieje paskudny wiatr.