Forum Ogrodnicze Oaza

tija wrote:
O ile nie zmienią miejsca - nieraz chochliki je powyciągają. Czasem znikną, czasem się przemieszczą, a ostatnio wożę kompost i znajduję masę znaczników.

Jolu, znaczniki można recyklować, ja zmywam podpis spirytusem i używam ponownie. Masz zapas, jak się wydaje.
Też cenię sobie tę ich funkcje, "łapy precz od tego skrawka".

Tylko szkoda rektyfikowanego, używam do tego celu spirytusu technicznego lub acetonu, zależy jaki marker był użyty.

Rasowe znaczniki też odświeżam. Jednak w myśl idei recyklingu robię też dużo znaczników samodzielnie, wycinając plastikowe paski z różnych opakowań, których gospodarstwo domowe "produkuje" mnóstwo. I te samoróbki wyrzucam (oczywiście do odpadów segregowanych )
U mnie najpewniejszym znacznikiem jest zeszyt A4, w którym rysuję mapki z nasadzeniami. Potem latam z tym zeszytem po ogrodzie , w brylach na nosie, z długopisem w zębach i ustalam lokalizację nasadzeń. A sąsiedzi pukają się w czoło: co ta dziwaczka wyprawia

To jesteśmy w tym samym klubie Jolu , bryle na nosie, ołówek w zębach, a w ręce ja mam tablicę tekturową z zapiętymi kartkami. Ja bez okularów nic już nie przeczytam, nasion marchwi też nie wysieję.

Fafka wrote: Właśnie wożę i znajduję, nie kumam tego skąd się tam wzięły i to się ciągnie od lat i niczego nie nauczyło Odnośnie znaczników.. wykorzystałam stare rolety okienne znaczy, znaczniki z amelanium mam nie raz palucha skaleczyłam a co ciekawe, pisząc tego posta oświeciło mnie, że rogi można zaokrąglić Kiedyś je myłam zmywaczem do paznokci z różnym skutkiem a teraz sypie garść proszku do prania do miski, leje wodę, wkładam znaczniki i tak zostawiam do czasu aż sobie o nich przypomnę. Jak już je znajdę, wylewam wodę wlewam czystą, gąbką przecieram, po markerze ani znaku.

"Głupek" Scarlet Baby wygląda dziś tak:



Krótkie spadki poniżej zera i śnieg przyjął z wzruszeniem ramion; obok szykują się pąki jego braciszków.
A na serio pokazują kolorowe płatki inne z grupy Kaufmanna - Johann Strauss



Gdyby błysnęło słonko, ujawniłby kremowe wnętrze.

Wreszcie słońce go otworzyło.



Myślę, że niebawem ocieplenie dostarczy kolejnych uroczych widoków.

No i są, tulipany Kaufmanna 'Fashion'.



Bardzo je lubię. choć daleko im do "wysokich" odmian. Na tym samym miejscu utrzymują się wiele lat, bez wykopywania oczywiście. Ba, jeszcze ich przybywa. No i mają subtelny wdzięk.

Slicznosci tulipanki u mnie już powychodziły prawie wszystkie
Gro mam w doniczkach tak zostaną na jakiś czas .

Pierwszy Showwinner:



Ze wszystkich (znanych mi) tulipanów Kaufmanna najczystsza czerwień. Malutki, ale uroczy.

Botaniczne startują:

Turkestanica w donicy.


Polichroma są uciechą dla bzyczków.

Moje botaniczne z grupy Kaufmanna brylują, Scarlet Babies, cała drużyna



Pozamykały się, bo pochmurno.
Fashionki, zdjęcie niedzisiejsze, za to towarzystwo pootwierało kielichy:



I Glück

Około 200 km na wschód, tulipany botaniczne dopiero będą kwitły Zazwyczaj miałam 2 tygodnie opóźnienia w wegetacji roślin w porównaniu do Wrocławia. W tym roku Aniu, mam wrażenie, że to tylko parę dni.

To prawda, w tym roku kumulacja, również w górach wegetacja idzie trop w trop za nizinami.
Dobrze, że tym botanicznym tulipankom krótkotrwałe nawroty zimna kompletnie nie szkodzą.

Podtrzymuję, co napisałam wyżej. nocne -3 zniosły z godnością.
Odnalazły się - chyba po dwóch latach - Tete-a-Tete, T. humilis pulchella. To jest naprawdę "humilis", maluszek 5 cm wzrostu, główka wielkości pięciozłotówki.



Znaczy, może i pokazywały się w ubiegłych latach listki... Jak kwitną w tym roku dwa, myślę, że idzie ku dobremu.
Glück, odrobina słońca całkiem otworzyła złote wnętrze z cynobrową gwiazdką:



Scarlet Babies odwrotnie, szkarłatne z złotym gardełkiem



I absolutnie niezawodne Fashion, znalazłam je dodatkowo w dwóch miejscach, gdzie za nic nie pamiętam, bym wtykała jakieś cebulki tulipanów.

Fashion po nocy -9 wyglądały tak




Byłam pewna, że po nich, jednak nie - dziś wygladają tak, przepraszam za moje lenistwo - zdjęcie z okna.

Botaniczne w rozkwicie