Forum Ogrodnicze Oaza

Lilie z donic przenoszę do gruntu ,w donicach
trzeba być i podlewać systematycznie ,w gruncie deszczyk się trafi
czasami

Moje lilie ledwo ledwo wyłażą z ziemi, a poskrzypki pełno

U mnie "rosną w oczach", ale wczoraj w słońcu było prawie 30, a one przy foliaczku mają patelnię:

Bez tulipanów ciężko ufocic.
Poskrzypkę, też złapałam. Muszę tak ustawić donice, aby był do nich dostęp. A i zaczęłam podlewać...

Trzeba zapytać pomodoro,może jakieś połączenie różnych mg ,azotu etc by pomogło na poskrxypka. O muszę sprawdzić u mnie już liście są nad ziemią ,nie wpadła bym na to ,ze juź są te piękne chrząszczyki

Na poskrzypkę to najlepszy dobry refleks, ewentualnie plus dobre okulary.
Też wyłapuję pojedyncze, ale gorsze straty wyrządziły chyba spadki temperatury początkiem tygodnia.
To nie wygląda dobrze:

Na poskrzypkę najskuteczniejszy jest właśnie szybki refleks Dzisiaj towarzysz generał / czyli ja/ poszedł na wojnę. Pierwszy szkodnik upolowany. Swoją drogą to, że są szybkie to fakt, ale ten wyraczasty kolor rzuca się stanowczo w oczy. Tak się zastanawiam czy ma to jakiegoś naturalnego wroga, ale chyba żaden ptak nie ma tego paskudztwa w swoim jadłospisie.
Dwa lata temu kupiłem na wyprzedaży lilie. Zmarzły w tamtym roku. W tym roku ładnie wypuściły i znowu zmarzły w tym samym miejscu. Nie wiem jak to możliwe przecież są dalej niż inne, są bardziej jakby to powiedzieć w głębi ogrodu. Złośliwość natury ? Szkoda, najbardziej ciekawią mnie kwiaty które uratuję od zasuszenia w sklepie.
Stanowisko trąbkowych sadzonych w tamtym roku jeszcze śpi, z jednej strony to dobrze, bo być może ominie ich te zimno. Z drugiej strony jakby wyszły to znak, że wszystko jest w porządku. Na razie swoich nie nawożę niczym , jest zwyczajnie za zimno i azot uleci w powietrze. Część i tak dobrze się ma, nawet bardzo dobrze ponieważ były sadzone w samym oborniku.

Jest sucho i zimno, a to nie najlepsze warunki dla wzrostu lilii. Wypuszczają pędy, niektóre jeszcze śpią w szczególności w donicach. Pierwsze wystartowały martagony, następnie lilie OT. Lilia złotogłów też wypuściła lilie, ale kolejny sezon będzie pewnie bez kwiatów....
Zastanawiam się czasem nad prostotą i geniuszem kwiatów. Skąd wiedzą które mają wzejść. Wschodzą tak jak powinny, systematycznie i to jest tajemnicze i fascynujące. Tajemnica życia. Pomyślicie, że o pierdołach myślę być może ale ja już tak mam

Pogoda płata figle eh .Ja jutro nawożę róże pierwszy raz bo bidule jakieś ,nie ma ciepełka ,dosadzam lilie do gruntu z donic ,niech się dzieje co chce .Szalwię najwyżej
rzucę na nią agro przed przymrozkami.Dalie czekają wciąż .

Robert a ja ub roku zbierałam poskrzypka z lilii ,a jedną zostawiłam i na te
z których zbierałam ,przestały przybywać a zjadły tę którą im zostawiłam
Ciekawa rzecz ona i tak zakwitla ,tylko prawie bez liści .

Ja swoje róże tylko popodcinałem i porządnie dziś zlałem wodą. Wypuszczają gdzieniegdzie. Rozebrałem starą szopkę to zrobiło się mnóstwo miejsca. Nie posądźcie mnie o sabotaż ! Rozwalała się, a to , że zostało dużo po niej miejsca do nasadzenia to efekt uboczny Lilie też tam będą. Marzy mi się rabatka, ale nie wiem czy mi się uda kupić tyle lilii w dobrej cenie

Mnie to coś bierze Bogusiu jak widzę to małe chrząszcze. Dzisiaj podlewałem lilie, bo rosną wokół orzecha włoskiego i tak spoglądam i co moje patrzałki widzą ? Siedzi gnojek jakiś taki niemrawy, ale przylazł nażreć się za przeproszeniem i jeszcze napaskudzić. Myślałem, że ucieknie, ale wprawę się już jakąś ma muszę być tylko bez rękawic. W rękawicach nie mam takiego czucia. Dziwi mnie natomiast fakt, że te szkodniki nie wszystkie chyba lilie zjadają ? A może to moje takie błędne myślenie. Muszę jutro zrobić obchód i sprawdzić czy więcej nie ma. Byłem dzisiaj na targowisku i ani jednego stanowiska z liliami, dziwne. Za wcześnie ? Za późno ? Zawsze były

Jeszcze nie ma czerwonych ,a choinki są... Las liliowy








W tamtym roku tę co zeżarły kwiaty podlałam decisem i w tym roku to samo Opuchlaki,karczownik ,ślimaki i poskrzypka zaraza i zmora ogrodników ....Mam ulubioną lilię i gdyby tę ruszyły Chwaściorów nic nie rusza....a uważać trzeba by dzieciaczków nie wyplewić ...
Robert zawsze mnie rozbawiasz do łez .....ogrodnik to musi mieć charakter...Niestety miecze i dalie jeszcze nie posadzone.Zapowiadają deszcz i temperatura taka sobie a jeszcze te zimne ogrodniki ...Tulipany te co zakwitły pozamykały się na noc ,a niektóre wcale się nie śpieszą otwierać kielichów,choć dziś świeciło słonko .....jednym słowem ; mogło być gorzej i niech będzie co jest

Jak Was refleks przy poskrzypkach zawiedzie lub zdążą naznosić jaj, z których wylęgną się te obrzydliwe larwy, to polecam roztwór 1 litr H2O + 1 łyżka stołowa sody oczyszczonej + kilka kropli oliwy. Oprysk dobrze jest wykonać przy pochmurnej pogodzie, bo może dojść do poparzenia liści przy dużej operacji słonecznej. Skuteczność prawie 100%, uratowałam tak któregoś roku czosnek przed zagładą.

Alu, naprawdę zwykła soda, w tym stężeniu wytruje Czerwone Złe? Toż to jest jak karaluch...
Robercie, Ty się nie spiesz do obsadzania miejsca po szopce - jakże cennego. Przypuszczam, że w tym roku, podobnie jak w zeszłym, z wiadomego powodu produkcja i dystrybucja ogrodnicza jest silnie zaburzona. Przecież również ci, co handlują w sieci, gdzieś się muszą zaopatrywać. A obserwuję, jak zamykają się małe szkółki, we Wrocławiu dwie, w których zaopatrywałam się od 20 lat, niekoniecznie w lilie.
Jako że natura nie cierpi próżni, ta luka zapewne niebawem się wypełni.

Perełko, niektóre Twoje lilie też chyba liznął chłód.

Herbatnik wrote:
Robercie - w pewnym sensie tak. Musisz je przesadzi, albo osłonić czymś w rodzaju parawanu, bo rosną na drodze języka lodowego. Ja to tak nazywam, nie wiem czy jest fachowa nazwa.

Opiszę - może komuś się przyda.
Kiedyś mieszkałam nad Bobrem i byłam w szoku jak "to działa". Zimne powietrze idzie po ziemi. Jak natrafi na przeszkodę, to idzie dalej. Jęzor lodowy szedł od wody, wzdłuż płotu ze sztachetek, ominął zamkniętą bramę (też sztachetki),a dalej poszedł asfaltem wzdłuż płotu i wlazł przez otwartą furtkę na teren posesji, rozłażąc się jak lawa... Łatwo było zobaczyć, bo zostawał szron na trawie czy asfalcie.

Zaciekawiło mnie to, więc zaczęłam obserwować. "Zimno" idzie po ziemi, jakakolwiek przeszkoda, np wiadro, i omija.

Jak już przeprowadziłam się na swoje, rośliny ukorzeniały się w donicach, a ja obserwowałam jęzory mrozu. Wszystko było fajnie, tylko kornik załatwił 200 letnie świerki i w 2019 r zmieniła się cyrkulacja zimna. Ofiarą padła morelka w ubiegłym roku, a w tym roku sięgnęło hiacynty w pierwszej z brzegu doniczce.

Poskrzypka tłukę. Nie zapomnę, jak zobaczyłam pierwszego to zakładałam rękawiczkę, bo się brzydziłam. A jak drugi zaczą wiać to rękawiczka poszła precz. I tak zostało...

W tym roku poskrzypek jeszcze się nie pokazał - ja też stosuję oprysk z sody i to paskudztwo nie czyni u mnie większych szkód. Dla mnie najgorsze są nornice. Potrafią nawet wyżreć dziury w plastikowych koszyczkach i dobrać się do cebulek , a wszelkie metody odstraszania i "wyproszenia" z ogrodu nie przynoszą skutku

Robert po głowie po poskrzypka
Ja natychmiast zrobię roztwór z przepisu
Ali .Dziś sprawdzałam ,nie na jeszcze na liliach ufff

gazela wrote:
Małgosiu wygryzione dziury w koszykach plastikowych to najprawdopodobniej karczownik, też mam to stworzenie. Sieje spustoszenie w moim ogrodzie, zeżarł nawet 4 wyższe niż 1 m sosny. Współczuję, doszłam do tego, że pod cebulowe trzeba dać solidną siatkę metalową, a że nie mam siatki, to nie mam cebulowych, prawie wszystkie zeżarł karczownik, do tego żurawki, róże, drzewka owocowe, rokitnik, krzewy, niczym nie pogardzi. Ja nie znalazłam na niego sposobu.

Aniu Łatko, Małgosia mnie wyręczyła z przekonywania

Uzupełniłaś Małgosiu moje wiadomości na temat mrozu. Wielokrotnie widziałem tą mgłę snującą się po ziemi. Kiedyś była to Buka która przywędrowała z magicznej Doliny Muminków autorstwa Pani Tove Jansson. Mróz którym niczym szal ściele się po ziemi, który opatula wszystko co spotka na swojej drodze i daje pocałunek ......który kończy wszystko....., ale że omija przeszkody to nie wiedziałem, ale przeczytawszy to co napisałaś ma to sens. Przecież to w sumie proste jak budowa cepa. Wszystko jest proste jak się wytłumaczy, inaczej to teoria kwantowa. I takiż oto ostry cień mgły nawiedził mnie kilkukrotnie.

Co do karczowników jeżeli jest to gryzoń z rodziny gryzoniowatych to najlepszym sposobem/ oprócz tych humanitarnych typu pułapka podobna na krety, że go łapiesz i wyrzucasz do ogródka znienawidzonego sąsiada tylko to może nie poskutkować, bo ten znienawidzony jest zawsze przeważnie tuż za płotem i jest duże prawdopodobieństwo, że przywędruje znowu do nas ze zdwojoną siłą. Czytając o tym gryzoniu potrafi się szybko mnożyć/ co w przypadku kreta- kret wychodzi na plus, bo jest go mało. To w tym wypadku/ przypadku pomoże tylko czworonożny przyjaciel. Innego sposobu moim zdaniem nie ma. Firma mrau mrau mryk i nie ma karczownika w mig albo firma chau chau.
Swoją drogą jeżeli mowa o przyjaciołach. Bardzo przeżyłem wczorajszy artykuł mówiący o psie który zamieszkał na cmentarzu. Tęskni za przyjacielem. Mój przyśnił mi się dziś. Ucieszyłem się. Potem umarł ponownie tak jak na jawie tak było i we śnie. Czasem życie mimo tylu plusów jest po prostu do D. Siedzę teraz taki rozbity tak ten dzbanek po wiejskiej zabawie któren to wisiał na płocie z którego sztachet nawyrywano.

Wracając do lilii. Upolowałem wczoraj trzy poskrzypki. Z zainteresowaniem posłuchałem tego piszczenia które ma różne o dziwo natężenia. Dzisiaj z rana / tak też sądziłem i prawidłowo z dniem 1 maja A.D/ jest lekka wyprzedaż w Lily G. także skromne zakupy zrobione. Są jeszcze martagony po 4.99 arabian knight . Fata Morgana po 3.49 . Niektórzy powinni być usatysfakcjonowani. Interesująca jest odmiana lilii azjatyckiej Cascavle/ śmiało może rozmiarem robić za lilię OT. A teraz lecę przekopać zagonek pod warzywo, chociaż mi się nie chce. Zrobię fotki tu i tam