Forum Ogrodnicze Oaza

Andrzeju jak będziesz widział, że lilie nie zdążą zakwitnąć to zetnij i przynieś je do domu, przynajmniej zobaczysz kwiat w pełni rozwinięty w domowym cieple. Ja kiedyś już hodowałem w grudniu lilie w domu Kwitły na parapecie. Fajnie było

Znalazłem stare zdjęcia z 2016 roku. Ostały się jeno tylko lilie królewskie. Innych nie ma.

Gdzie one są ?

renons czemu te lilie tak późno zakwitły?

Robercie - dziękuję za radę... właśnie miałem o nią prosić po zapowiedzi przymrozków.
Ależ dałeś po oczach odmianami i kolorami...
Alicjo - późno, dlatego, że (skuszony ceną i opisem, że zakwitną jeszcze w tym roku) kupiłem i wsadzałem je dopiero na początku sierpnia.
Jestem w tym temacie całkowicie zielony... to dobrzy ludzie prowadzą mnie krok po kroku i podpowiadają.

Naoglądałam się Waszych zdjęć i kupiłam dziś lilię Purple Prince Chciałam ją wsadzić do ziemi w takim koszyczku (w najszerszym punkcie ma 9cm średnicy). Czy taki koszyk nie jest za mały? Na ile cebula lilii się rozrasta?

Andrzeju, prognoza pogody nieco bardziej optymistyczna niż kilka dni temu, dużego mrozu ma nie być. Sprawdź tu. Po prawej stronie prognoza na 14 dni. Może Twoje lilie dadzą radę, czego życzę, piękne są.

Doniczka 9 cm wystarczy. U mnie ta odmiana wyjątkowo nie chce przyrastać może tak ma ? Rzadko też jest w sumie w sprzedaży, mam podobną do niej, ale mniej kapryśna. A nie chce mi się jej przesadzać, niech siedzi tam gdzie siedzi. Ja też posadziłem trzy dni temu lilie OT w donicach. Miss Feya zobaczymy co z tego będzie, w tamtym roku była zbyt bogata mieszanka i zostały za płytko zakopane , śniegu dużo było i wyszła klęska, w tym roku się zmądrzyłem i posadziłem tak jak siedzą lilie obok , piach , rodzima gleba, donica głęboko , ale wystaje na to trocina i nawozy będzie łatwiej lać na wiosnę. Liczę na spektakularny sukces.

Sadzę do ziemi bez koszyczków i nic ich nie je

Widocznie nie masz w ogrodzie nornic.Kiedyś miałem dużo lilii. I pomyślałem, starczy i dla mnie i dla gryzoni. Przez jedną zimę, zjadły mi 15 arów lilii. Dla nornic starczyło cebul, dla mnie już nie.

A to ciekawe.
W górach nornic mnóstwo, jak szturchnę ziemię szpadlem, zawsze trafiam na korytarz. Zjadają cebule tulipanów, narcyzów, obawiam się, że to one wykończyły mi jeden wielki rododendron i podgryzły dwa inne prawie dwudziestoletnie. Jedyne, czego nie jedzą, to chyba lilie.
Inna odmiana? Inne upodobania kulinarne? Jestem po prostu w tym względzie szczęściarą?

Andrzeju,obawiam się, że dla pąków lilii jest po prostu za zimno, dlatego "stoją". Nie to, że przemarzły, tylko jak poucza chemia organiczna (strzępki wiadomości błąkają mi się jeszcze po czaszce), niska temperatura spowalnia procesy. Tak jest w przypadku moich roślin, pąki róż "hibernują" tygodniami, ale i rozwinięte trwają o wiele dłużej.

Alu, dzięki za dobre słowo Zobaczymy czy niemieckie prognozy lepsze od norweskich
Aniu, masz całkowitą rację z tą hibernacją... czyli ciąć i do wazonu jak radzi Robert?
Wszystkie czy co drugą?

Gdzieś kiedyś czytałem przy roślinach zimozielonych, że kiedy spada temperatura zostają zwolnione procesy życiowe, ale nadal chlorofil przemieszcza się w komórkach z tymże jest to powolny proces, mam wiciokrzewy zimozielone to widzę ten stan. Jest mróz lekko liście ścina, zwężają się, ale kiedy następuje odwilż one wracają do stanu pierwotnego. Zresztą rośliny zimozielone mają specjalny wosk na liściach/ są omszone także mają dodatkową tarczę, ochronę. Lilie nie mają żadnej ochrony to dzieci słońca. Kiedy następuje spadek temperatury dla nich jakby czas się zatrzymał. Kiedy ta temperatura trwa nadal one po prostu żółkną i zamierają. Padają czasem pędy czarno-zielone to można zaobserwować w przypadku lilii zbyt późno posadzone, ale także na wiosnę kiedy następuje wczesna/ bardzo dobra ciepła wiosna a w kwietniu/ maju przychodzi mróz. Jedna noc i jest po zabawie. Nie żebym narzekał, bo ja lubię po prostu lilie, lubię przy nich chodzić, obserwować, sadzić, zachwycać się, lecz czasami ktoś do mnie się trafi i jest pod wrażeniem nie zdając sobie zupełnie sprawy ile to trzeba pracy przy nich zrobić aby wyglądało to tak jak trzeba. A bo ty ciągle ten obornik wozisz, śmierdzi to wokół domu, buty brudne, taczka, ale jaki jest potem efekt ? Nie ma nic w życiu za darmo. Na wiosnę latanie żeby nie zmarzło, potem walka z poskrzypką. latem podwiązywanie, nawożenie nawozami w płynie, czasem pryskanie od grzyba , na jesieni łamanie przekwitłych pąków , skracanie pędów, , pielenie co rusz, potem sypanie dolomitu. Miejscami sypanie kompostu, obornika, raz na trzy, cztery lata przekopywanie i dzielenie lilii. Na wiosnę znowu to samo, aha jeszcze zimą zbieranie zwałów śniegu kiedy jest go za dużo i wywożenie. Tworzenie pryzm, podwyższonych miejsc żeby w miejscach nasadzeń nie zalegała woda. Coś omyliłem, o czymś nie wspomniałem ? Może coś jeszcze by się znalazło. A oczywiście walka bezsensowna z wirusem A tak poza tym to jest super ! Nie robi się nic. W moim ogrodzie praca idzie mi jak po grudzie na rabacie kilka kwiatów pełno perzu i kamienie , ale kocham te kwiaty i na żadne inne nie zamienię

Andrzej, może ściąć, bo je odciążysz i to co ewentualnie wyprodukują jeszcze liście, to pójdzie w cebulę? Ja laik jestem jeśli chodzi o lilie, miałam kilkadziesiąt lat temu, ale u mnie jest za ciężka gleba i cebulowe gniją, a co nie zgnije underground pożera.

Lilie posadzone donicach.


















Oraz sadzone na podwyższeniach.

Robercie a jakie lilie (w kolorach różu i fioletu) poleciłbyś dla osoby zupełnie początkującej i na dodatek z ekstremalnie gliniastą ziemią? Najlepiej też jakieś niższe odmiany, bo wieje u mnie niesamowicie. Kupioną wczoraj Purple Prince sadziłam akurat w małej rabatce pod szklarnią, gdzie wymieniłam rodzimą glebę na kupną, bardzo przepuszczalną ziemię na bazie torfu, no ale w pozostałych miejscach jestem w stanie tylko punktowo rozluźnić glebę.

Niektóre lilie/ w większości lilie azjatyckie np: Forever Susan bardzo dobrze się rozmnażają. Nie rosną może w bardzo dobrej ziemi, czasem trochę rzuci im się obornika czy kompostu, ale ziemia jest super zdrenowana żwirem.