Forum Ogrodnicze Oaza

Wczoraj penetrowałem lasy Kasi Mymysteryy w poszukiwaniu Zielonki.
...Nie wiem, niektórzy chyba mnie znali, bo słyszałem - Jaaaaceeeek!!!!-

Aniu, jak już by Ci się tak barrrdzo chciało zjeść jakiegoś grzyba, to temu zdejmij skórkę z kapelusza i możesz go przyrządzić. Ogólnie jest jadalny, ale to podobno (nie jadłem) nic specjalnego.
Odpisuję dopiero teraz, bo do tej pory walczyliśmy z małżonką z ryżymi rydzami
Przedwczorajsze poszły do kiszenia i dzisiaj, pomimo wstrętnych warunków pogodowych, namówiłem Ż na wspólny wypad w góry, po te mniejsze do marynowania.
Tym razem cel - lasek rydzowy, który corocznie zaopatruje nas w dużo "rudzielców".


Najpierw jednak Salamandry. Dzisiaj widziałem najwięcej osobników jak tutaj chodzę. Deszcze, mgły ruszyły je na przedzimowe spacery.
Nareszcie jedna z nich pokazała mi gdzie mieszkają. Nie są to tylko, jak myślałem kamienie przy potokach, a norki wydrążone pod korzeniami jodeł.




To dlatego widuję je często przyczepione do drzew



Są piękne. One i muchomory czerwone są wyjątkową ozdobą naszych lasów



Bardzo ucieszył mnie widok maluteńkiej salamanderki. To jest wiadomość, że rozmnażają się i mają szansę na przeżycie





Zobaczyłem ją ok. 400 m od potoku, w którym zgodnie z naturą prawdopodobnie przyszła na świat i przywędrowała taki kawał pod górę


Wracając do grzybów. Żeby dotrzeć do rydzów, musimy przejść przez las prawdziwkowy.
Pokazują się pierwsze sztuki



W miejscu, którym kiedyś pokazywałem potrójne prawdziwki, dzisiaj znajduję znów taki "trójnik"






Po raz kolejny dylemat - pozostać przy prawdziwkach, czy je pominąc i skoncentrować się na rydzach?
Opcja dwa, w końcu po nie przyjechaliśmy dzisiaj.
Docieramy na miejsce. Pojawiają się pierwsze młodziutkie rydze, czyli już są, niedawno wyszły ze ściółki



Im dalej, jest ich więcej. Zaczyna się zbieranie na kupki i później kupki lądują w koszykach.



Leje deszcz, siadła mgła.



Kończymy, mamy dość. Jeszcze kawał do auta.
Wizyta u znajomych, segregacja





Jeszcze muszę oprawić sarnę

Grzybki już wyczyszczone, jak zwykle, kilka większych na patelnię, trochę do Krakowa, reszta młodziutkich do marynowania



Lecę działać