Romcia nafaszerowałam się przed wyjazdem połową domowej apteczki. Sudafed trochę mi pomógł, ale i tak smarkałam przez cały dzień

. Krokusy kwitną, choć teraz to ich za bardzo nie widać, bo w nocy padał u nas śnieg

.
Artamciu po pierwsze to mam w sumie dwie rabaty, które są pustawe

, a po drugie, to gdybyś mi te słowa tak wczoraj po cichutku za uchem szeptała, to może byłoby więcej

. A tak, to sama musiałam Panu Tomkowi powiedzieć, że "dziś może mnie jeszcze na coś namówić"

. Pan Tomek bardzo nie namawiał, ale za to dziewczyny świetnie go w tym wyręczały

.
Edytka cała przyjemność po mojej stronie

, dobrze mi się za Tobą jechało

. Bardzo udany był ten nasz szkółking, prawda? Tak sobie w domu pomyślałam, że jakbyśmy miały jechać razem, to ja biorę samochód męża

.
Kasiu ja jestem na takim etapie, że wszystkiego mam jeszcze za mało - no oprócz trawnika, bo jego mam za dużo

. Róż w sumie to wcale nie mam tak mało, bo pewnie wszystkich z 60

. Louis Odier zamówiłam trochę na przekór sobie, bo nie bardzo lubię ten tym kwiatu

, ale stwierdziłam, że może jak ją poobserwuję u siebie w ogrodzie, to się przekonam

.
..........................................................................................................................................................
Przepiękny
pierwszy dzień wiosny spędziłam, jak już wszyscy wiedzą, w przepięknym towarzystwie

. Pierwszy raz jechałam na Lubelszczyznę i nie było mgły, a samo to jest sukcesem

. Trasa jak marzenie, luźniutko, wspaniała pogoda.
Cały dzień w towarzystwie Martusi, Edytki, Uli i Eli

- było SUPER! Jak zwykle było wesoło

. Dziewczynki - dziękuję Wam bardzo, taki dzień był mi bardzo potrzebny

. Akumulatory naładowane

.
Odwiedziłyśmy kilka miejsc. Punkt zbiorczy pod Ogrodami Marzeń, a stamtąd wprost do Floribundy. Wiem, że Pan Tomek podczytuje, więc w tym miejscu serdecznie pozdrawiam

.
Następny punkt wycieczki, to szkółka Dębskich. Upolowałam tam piękne dwa krzaki lilaków

, ostróżkę i primulkę, na która namówiła mnie Ela

.
Sporo czasu spędziłyśmy u Kurowskich. Tradycyjnie kawusia

, zakupy i spacerek po ogrodzie pokazowym.
Pogoda była piękna, choć wiaterek dość zimny.
Jak się człowiek zakupami zmęczył, to musiał odpocząć
U Kurowskich kupiłam dwie azalie dla Pawła i berberysa zimozielonego dla siebie

.
Kolejnym punktem wycieczki była krótka wizyta u Majewskich. Wpadłyśmy tam tuż przed zamknięciem. Wypytałyśmy tylko o odmiany, których szukałyśmy i uciekłyśmy dalej. W drodze do słynnej już Złotej Rybki zajechałyśmy do "pomarańczowego"

ogrodniczego, gdzie Martusia wykupiła pół stołu bratków

.
Na koniec posiedziałyśmy przy pysznym obiedzie w Złotej Rybce. Można było spokojnie sobie porozmawiać i nacieszyć się ostatnimi wspólnymi chwilami.
W drodze powrotnej zajechałam jeszcze na krótką chwilę do Edytki.
Bardzo dziękuję Wam Dziewczyny za przemiły dzień

. W lepszym towarzystwie tego dnia spędzić nie mogłam.
A na koniec zobaczcie co mnie dziś rano wprawiło w osłupienie
Mam nadzieję, że szybko zniknie i w poniedziałek będzie można zacząć sadzić sobotnie łupy

.