Dzień Dobry

- czy Ktoś tu tęsknił?

... jakoś nie widzę lasu rąk

... a no tak przecież normalni ludzie o tej porze śpią

.
Pawełku ten rodek, to faktycznie wczesna odmiana 'Christmas Cheer'. Tak jak mówiłam wczoraj, do tej pory zawsze jego pąki przemarzały, ale po tej łagodnej zimie w końcu mogłam zobaczyć jak kwitnie

.
Aguniu w końcu doczekaliśmy się cudownego słoneczka, przepięknej pogody i ... mega zakwasów po pracy w ogrodzie

. Cały piątek tyrałam, a w sobotę rano nie miałam siły wstać z łóżka

. Jakie to szczęście, że na wczorajszy dzień miałam o wiele lżejsze (i jeszcze przyjemniejsze) ogrodowe zadania

.
Martuś bocian w końcu dotarł i do nas

. Aż się uśmiechnęłam do monitora, jak zobaczyłam go przez kamerkę internetową
Pamiętasz jak się cieszyłam, że mam pustą poczekalnię? ... już nie mam

. Po wizycie u Pawła zastawiona po brzegi

.
Romcia już ja wiem, że to Twoje delektowanie się ciszą, to raczej była cisza przed burzą

. Czy dorciowa rabatka już całkiem "zdewastowana"?
Marta ja nie ogarniam tych bocianów. Po co one w ogóle ruszają się z tych ciepłych krajów... skoro mogłyby tam siedzieć cały czas?

Jedyny powód jaki mi przychodzi do głowy, to przynoszenie dzieci

... no ale przecież moglibyśmy sobie poradzić przy pomocy kapusty

.
Kosmetyczne plany na zrywanie trawy są przy miejscu na basen. Muszę to w końcu doprowadzić do kultury, bo co roku planuję, a nadal prowizorka

.
Elu już i do mnie boćki dotarły

... całe szczęście bez trzeciego syna

. Spalanie świątecznego obżarstwa mi nie potrzebne, ale konieczny jest powrót do formy, bo kondycja makabrycznie zła

. Jeden dzień popracowałam i ruszyć się rano nie mogłam

.
..........................................................................................................................................................
Nie wiem co tam u mnie w ogrodzie się wczoraj działo - bo dzień spędziłam w innym ogrodzie

. Piękniejszym, bujniejszym i zdecydowanie godnym pozazdroszczenia

. Przy pięknej pogodzie, przy śpiewie ptaków i przy zapachach z grilla

, a co najważniejsze w niezwykle miłym towarzystwie Pawła

.
Pogodę mieliśmy bajeczną

. Pierwszy raz w tym roku spacerowałam w krótkim rękawku

, słoneczko przypiekało, a ja ładowałam baterie

... a potem ładowałam samochód

.
Paweł oddałby wszystko, chciał każdą roślinkę dzielić. Jakby się dało, to i pół oczka by mi spakował

. Rozbroił mnie przy jednej kępie (już nie pamiętam czego), którą chciał dzielić na cztery i mi oddać 3/4, a sobie zostawić 1/4

. Nawet się śmiałam, że te proporcje bardzo mi pasują

. Cały bagażnik w moim aucie był zapełniony i jeszcze kilka roślin trafiło za fotel kierowcy.
Dostałam masę pięknych roślin: rozchodniki, iryski, trawy, jaśminowca, pęcherznicę, słoneczniczka... i już z tego wszystkiego nie wiem, co, bo tyle tego, że nie sposób spamiętać

. I żeby nie było taczkę bez koła też dostałam

.
Sami zobaczcie ile skarbów
Nawet Kokosika chciał oddać, ale po pierwsze Kokos nie dał się podzielić na cztery

, a po drugie, ten pies jest tak mega spokojny, że stwierdziłam, że nie będzie pasował do mojego turbodoładowanego Piorunka
Ach i żebyście już mi na maxa zazdrościli, to jeszcze Wam powiem, że nawet grillowaliśmy

. Były kiełbaski i kaszaneczka

, a na deser ciacho

.
Ogród Pawła pięknie już się obudził po zimie. Tulipany botaniczne kwitły. Hiacynty uwodziły zapachami. Wszystko przepięknie uprzątnięte... aż mi się wstyd zrobiło, bo u mnie jeszcze taki bajzel

.
Cudny widoczek - choć Paweł przy robieniu tej fotki marudził, że trawy nie pokazuj, to nie ładne, tamto wydeptane ... no ale sami zobaczcie, czyż nie pieknie?

Zresztą u Pawła wszystko jest piękne!
I jeszcze rzut oka na roślinki skalniakowe... zdjęcie tego nie oddaje, bo to tylko fotka robiona telefonem

, ale ten zakątek tak cudnie wygląda, że musiałam sobie uwiecznić... żeby zmałpować

.
Pawełku dziękuję Ci za wspaniale spędzoną sobotę

. Nie sposób się nudzić w Twoim towarzystwie. Ogród masz przepiękny! Zazdroszczę Ci go okrutnie

. Dziękuję za wszystkie dary

. Będę to sadzić chyba ze trzy tygodnie

.
Wielkie dzięki

.