Forum Ogrodnicze Oaza

Bogusiu w czerwcu jak będą świeże truskawki, zapraszam
Jagódka ma rację, przepisy dokładne, wyszło idealnie a smakowało... nieziemsko Każde białko które mi zbywa, mrożę, oczywiście opisując ile białek jest w danym opakowaniu, jest to istotne bo nigdy nie pamiętam.

Ten drugi torcik zrobiłyśmy z odrobiną kakao, a masa z chałwą, też dobry.

A ja do połowy kwietnia na Mazowszu jestem, muszę rozsadę pomidorków i papryk wyprodukować

Jagódko tyle dobra w lodówce ?nie nie
Boczki i tak mam Ja jestem beztalencie ciastowe
Ewuniu no widzisz truskaweczki i te inne
Białka można mrozić?

Żona kupiła w Stokrotce takie cytrusy. Były sprzedawane jako cytryny ale ani kolor ani kształt ani cieniutka skórka pozbawiona albedo o tym nie świadczą chociaż kwaśne toto niemal jak cytryny. Owoc o wadze 122 g oddał 88 g soku a pozostałości to skórka o grubości milimetra i kilka pestek, w sumie 34 g. Spotkaliście się już z takimi "cytrynami" ?

To może być cytryna Meyera, trochę nie zgadza się kwasowość, bo te cytryny są bardziej słodkie.

Bogusiu białka nie tylko można ale trzeba mrozić, bo skąd je brać jak przyjdzie ochota na bezę?
U mnie białka zostają tylko po kruchym cieście.

Janusz nie pamiętam jak się te cytryny nazywały ale potocznie nazwaliśmy je mandarynkowe.
Zawsze pojawiały się na rynku w lutym.
Bardzo je lubiłam i za smak i za łatwość wyciskania soku.

Rozłożyła nas grypa, spałam od poniedziałku przez 26 godzin z przerwą na picie i siku.
U mnie objawy to ból głowy i temperatura pod 39 stopni.
Postawiłam sobie bańki na zatokach czołowych, katar ruszył i ból głowy przeszedł.
Niestety temperatura wciąż powyżej 38 stopni i kompletny brak sił.

Sławek dużo gorzej, wczoraj Mati zawiózł go do lekarki, zrobiła test - grypa typ A.
Przy jego chorych płucach szybko mu nie przejdzie.

Beatko, dużo zdrówka dla Was. U nas też coś się przyplątało i już 3 tygodnie trudno dojść do siebie.

Beatko, z grypą nie ma żartów, trzeba wyleżeć, żeby żadnych powikłań nie było.

Na odzyskanie sił najlepszy rosołek. Zdrowia dla Was, odzyskujcie siły, bo niedługo trzeba zacząć wysiewy

Beata jak masz kompot z agrestu albo zamrożony agrest to ugotuj, wlej ile możesz w siebie. Ja po 2 godzinach zaczęłam się pocić, to był początek końca tego świństwa. A gorączkę miałam stale przez kilka dni, już myślałam czy to nie zapalenie płuc.

Mam kompot, dzięki Alu, zaraz zejdę do piwnicy.

Ten wariant A grypy jest zakaźny .
Jak jedna osoba choruje ,pozostałe we wspólnym domu powinny brać też leki .
Tak postąpiła lekarka u znajomych ,gdzie ,dostała cała rodzina ,po zachorowaniu
dziecka w szkole.Rzeczywiscie wszyscy są zdrowi ,
oprócz malucha . Jest w tej chwili szok ,tyle zachorowań .
Chociaż wychodzi się na idiotę to
powinno się do sklepów wchodzić w masce .
Inni mogą myśleć co chcą .
Taki test wykonują teraz lekarze .

whitedame wrote:
Mam nadzieję, że pomoże. U mnie to stała pozycja w spiżarni, kilka kompotów z agrestu musi być, wszystkim serwuję - starym i młodocianym. Ponoć ma być z zielonego agrestu, ale czasem zielonego nie zdążę zaweckować, to czerwony zagotowuję i też działa. Nie wiem o co chodzi z tym agrestem, ale to metoda po babciach, więc może coś jest na rzeczy. U mnie wszyscy to mieliśmy, ale gorączkę miałam tylko ja.
Beata zdrowia życzę, niech agrest Tobie i Sławkowi też pomoże

Współczuję Zdrowiejcie jak najszybciej

Sok z tych cytryn-niecytryn jest trochę gorzkawy jak grapefruitowy.

Bogusia, chyba nie wszędzie tak jest.
Od wczoraj chora jest Marylka, całkowicie dotąd odizolowana i biorąca Gripex i Ibum.
A więc, jest to wirus mocno zaraźliwy.

W Radomiu na pulmonologii chorzy ponoć leżą na dostawkach w korytarzach. Młodszy syn wychodzi z zapalenia płuc, groził mu nawet szpital. Starszy zasmarkany od dwóch tygodni ale na razie się trzyma a młodszy wnuczek znowu przyniósł z przedszkola jakiegoś bakcyla i kombinuje jakby tu podzielić się nim z rodzicami.
Zdrowia wszystkim życzę.

Potwierdzam, wirus jest bardzo inwazyjny.

Póki co nie mam nawet kataru a chodzę w sweterku, rozpiętej kurtce i z gołą głową. Oczywiście jak nie wieje i nie pada. Zawsze wolałem trochę zmarznąć niż trochę się zgrzać. Od jesieni co dzień witamina D3 4000j.m., obowiązkowo cebula na kanapce i łyżeczka mikstury z kurkumy, pieprzu i czosnku. Od witaminy C też nie stronię.
P.s.
Agrest dodatnio wpływa na górne drogi oddechowe, odtruwa też organizm.

Nie pamiętam kiedy miałam jakąkolwiek infekcje
Jak tylko coś zaczyna się dziać (ale to naprawdę rzadkość) od razu Engystol i zakrapianie uszu wodą utlenioną, szybko załatwiają sprawę. No czasami jeszcze węgiel. A na co dzień, cebula, czosnek, kiszonki i ograniczanie cukrów do minimum.

Ale profilaktyka na co dzień najważniejsza. Janusz pamiętaj, że z D3 musi być K2.