Forum Ogrodnicze Oaza

A ja po latach niesamowitej odporności mam regres.
Na jesieni zaczęłam mieć problemy z zębami, nie z jednym tylko z czterema górnej szczęki.
Zęby zdrowe z wyglądu, i na dotyk i opuk, bez reakcji na zimne i gorące....
Zdjęcia niczego nie pokazały i tylko nocne kłucia nie pozwalające przespać nocy wskazywały na ropne zapalenie, no więc zalecenie dentysty, potężna dawka Clindamycyny.
Trochę przeszło a właściwie przeszło na 3 tygodnie ( przez tę 3 tygodnie leczyłam układ pokarmowy po tej Clindamycynie) A potem powrót nocnych kłuć w szczęce.
No i dentysta mówi: trzeba doleczyć Metronidazolem.
Owszem doleczyłam i tfu, tfu na razie nic nie boli.
Ale niesamowicie się osłabiłam.
Wytępiłam większość bakterii i na ich miejsce namnożyło się wirusów.
W czasie antybiotykoterapii 3 razy miałam katar, raz zapalenie zatok a często ból gardła.
Myślę, że to przyczyna czemu mnie ta grypa tak sponiewierała.

Co do poziomu D3 to ostatnie badanie u Endo pokazało 98, więc wysoki poziom nie jest panaceum na wszystko.

I tak, duże dawki D3 powinno się brać z K2 Mk7.
A mnie okuliści z Ligoty zalecają cały rok ADEK.

Żeby to było takie proste jak piszecie i zależało tylko od tego...gabinety świeciłyby pustkami. Niestety to takie proste nie jest. Beata należy do tych odpornych, a też ją poskładało, myślę, że czasem nie ma mocnych.

Ja na ten przykład nie mogę suplementowąć wit. D, chyba że chciałabym pobić rekord bezsenności. Najwyraźniej po lecie mam zapas w postaci kalcytriolu, który magazynuje się w tłuszczu, ale latem nie noszę słonecznych okularów i nie używam filtrów do opalania, a nogi i ręce mam po lecie czarne jak cygan. Mocne kości są dla mnie ważniejsze, niż zmarszczki, których dostaje się od słońca. I jeszcze jedno - trudno określić uniwersalną dawkę witaminy D, bo to sprawa bardzo indywidualna i każdy organizm jest inny, najlepiej zmierzyć.

Beatko antybiotyk i steryd...masakra dla odporności. Ale, to już wiesz Wszystko do odbudowania

Alu osobiście (choć choruje wg. lekarzy na nieuleczalne schorzenie) od lat (czyli od szpitala, chyba 5 lat temu) gabinetu nie odwiedziłam. Poziom D3 można i trzeba badać. A tak naprawdę to stres warunkuje jej poziom. A tego niestety nam wszystkim nie brakuje, stąd solidna suplementacja niestety niezbędna Słońce to niestety za mało. My, choć mieszkamy na wsi i całe dnie na słońcu, to po lecie mieliśmy po 15, 17 j D3. To dawki skrajne, bo stres zżera wit D niesamowicie szybko.

Mamma wrote: Niedobór K2 występuje b. rzadko natomiast niedobór D3 jest powszechny. Poza tym należy jeść dużo drobiu z supermarketów.

Tu nie chodzi Janusz o niedobór K2.
Tu chodzi o w uproszczeniu to, że duże dawki D3 wypłukują wapń i pozostawiają w tętnicach a K2 rozprowadza ją do kości i zębów oczyszczając tętnice.
Stąd tak ważna obecność ich obojga.

Tak jak napisała Beata K2 jest niezbędną witaminą w gospodarce wapniem, co jest ściśle związane z wit D.
Witaminy z grupy K produkują bakterie w naszych jelitach. Wszelkie antybiotykoterapie, NLPZ i sterydy niszczą naszą naturalną florę bakteryjną (te kurczaki o których piszesz również). Dlatego wcale jej w organizmie za dużo być nie musi.

Radzę badać regularnie wit D, bo te 4000j może być dużo za mało. Te normy w wielu krajach na świecie są znacznie wyższe. Każdy ma również inne zapotrzebowanie na wit D. dlatego ważne jest jej kontrolowanie. Z wiekiem i przebytymi chorobami potrzebujemy jej znacznie więcej niż normy ustalone dla ogółu populacji, bo to witamina (a właściwie hormon), która jest niezbędna do przeprowadzenia praktycznie wszystkich procesów w organizmie.

Dodam jeszcze, że ostatnio słuchałam lekarza, który opowiadał, że nie spotkał człowieka chorego na nowotwór, który miał wysoki poziom wit D.

Z kurczakami to był żart. Pytanie:
Czemu rosół z kury jest taki zdrowy?
Bo ma dużo antybiotyków.

Od lat nie jadamy. Mamy kolegę, który całe życie pracował na fermach drobiu. Głowa boli od opowieści...
U indyków, to wręcz stoją dodatkowe poidła z farmaceutykami. Czego one nie dostają...nawet leki uspokajające

Ostatnio czytam sporo o witaminie C.
Gdzieś jakiś błąd w fazie ewolucji spowodował, że nasz gatunek nie potrafi jej wytworzyć.
Ze ssaków tylko my i świnki morskie nie potrafią.
A tymczasem w jedzeniu kwasu ascorbinowego jak na lekarstwo.
Uprawia się odmiany słodkie z jak najmniejszą ilością kwasu .... bo ludzie tego żądają.
Brak witaminy C powoduje szkorbut, gnijące zęby, krwawe wybroczyny, obrzęki itp.
Niestety szkorbut w dzisiejszych czasach przybiera też inną, groźną formę:
Szkorbut neuropsychiatryczny
www.facebook.com/share/p/jVgKxooXGJNTFGsJ/

www.facebook.com/share/p/CQZB3cWX4HWo6R6w/

Trochę dziś lepiej świat wygląda.
Pozostała tylko słabość po jakimkolwiek wysiłku.

Po południu musimy iść do lekarza "do kontroli"
Myślę, że powoli wychodzimy z infekcji.

Na parapetach jakimś cudem wszystko rośnie bez nadzoru.



Pokurczowaty Curly Kaley jak zwykle odstaje od reszty:

Przy śniadaniu zjedliśmy ostatnią kromkę zapasowego chleba.

Mam kilka "pewnych" piekarni ale do wszystkich daleko.

Trzeba było wziąć się za pieczenie.

Wyrabianie i pieczenie chleba to zajęcie dla cierpliwych, lubię to robić, ale nie zawsze mam odpowiednio tyle czasu, żeby zarabiać, wyrastać, czekać, zarabiać itd.

Dziś nie było wyjścia.


Po 40 minutach











Smak: niebo w gębie.

Witaj Beatko.
Dobrze, że już u Ciebie lepiej.
Narobiłaś smaku tym chlebkiem, ja znów z prośbą o przepis. Mam ze dwa swoje, ale Twój chlebek wygląda smakowicie i chętnie spróbuję. Jak jestem na wsi, do sklepu daleko, to też często piekę
Ja dziś produkuję pierogi, cały dzień mi się zszedł, ale będzie na dłużej

CHLEB PSZENNO - ŻYTNI

Woda - 420 gr
Mąka pszenna typ 750 - 725 gr
Mąka żytnia typ 720 - 20 gr
Mąka żytnia typ 2000 - 20 gr
Zakwas żytni - 230 gr
Sól - 19 gr
Drożdże świeże - 15 gr

Mąki zmieszać, z wody odlać trochę do rozpuszczenia soli, do reszty wody odmierzyć zakwas i drożdże, dobrze wymieszać.

Wodę z zakwasem i drożdżami wlać do mąki i zacząć wyrabiać, 4 minuty wolno, 4 minuty szybko.
Musi wytworzyć się siatka glutenowa.
Wodę z solą wlewamy na końcu, bo sól dezaktywuje działanie drożdży.

Po wyrobieniu ciasto musi leżakować min 40 minut w temperaturze 29-30 stopni.

Ma podwoić objętość.

Na stolnicy posypanej mąką podzielić na dwa bochenki.

Zaczynamy zagniatać, zakładamy boki aby zamknąć powietrze, potem dłonią przeciągamy aby zrolować i zamykamy w kulkę.
Ponownie rozpłaszczamy, składamy i rolujemy.
Rozpłaszczyć po raz trzeci i zrolować w rulon, brzeg przylepić i wsadzić do omączonego koszyka złączeniem w górę.

Tak samo postąpić z drugim kawałkiem.
Nakryć ściereczką i zostawić znów na 40 minut.

Sprawdzić czy gotowe wbijając palec, jeśli dziurka nie odbije, pozostanie wgłębienie, to gotowe.
Piec nagrzewamy do 230 stopni, na dno dajemy miskę z wodą aby wytworzyć parę wodną.

Wykładamy bochenki na blachę, nacinamy żyletką, wkładamy do gorącego pieca, po 15 minutach zmniejszamy temperaturę do 200 stopni i pieczemy przez 35 - 40 minut.
Na końcu układamy na kratce w ciepłym piecu.

Smacznego!

Piękne bochenki

Kwitną hipki.

Ładne! To Twoja "produkcja", czy kupione cebule? Ja nie mam tyle cierpliwości (czas też jakby bardziej za mną, niż przede mną), lecz wiele osób bawi się w pszczółki i potem kilka lat "hoduje szczypior".

Kupne, wymieniane i darowane, szczypiorek też hoduję, choć w pszczółkę bawiła się Jagódka.

Aale mają dobrze u Ciebie