Forum Ogrodnicze Oaza

Tak jest po każdym odratowaniu i ponownym wsadzeniu:



Cztery razy wsadzałam te begonie, piąty nie będę. Obawiam się o te a bardzo mi się podobają te pelargonie:







Z kilku pojemników wyrwał już i "przeżuł" rośliny.

Mirko, lilie - klękajcie , narody, bujne, dorodne, zdrowe! W tym roku na podobne widoki, choć w skromnej ilości, będę musiała czekać pewno przynajmniej do połowy lipca, gdy zakwitną "górskie" .Choć i tutaj niektóre oberwały - a to od poskrzypki, a to od ślimaka...dwie ja osobiście złamałam, w moim malutkim ogródeczku to poważna strata, nie śmiej się.

Dziecko wyrośnie,wiesz sama, jak to jest. Za chwilę żałujemy, że nie są młodziutkie, a potem oddałybyśmy wszystkie begonie świata, byle...

Pelargonia bardzo interesująca, niby nie mój kolor, a jednak. Co to za odmiana?

Wiem, wiem, cierpliwa jestem. Nie zliczę ile on już poniszczył, no cóż, to jest w pakiecie. Wczoraj byliśmy na dłuższym spacerze, bardzo ładnie chodzi przy nodze bez uczenia, nie szarpie, nie owija smyczy. Ale nauczył się żebrać, strasznie łakomy jest
Są takie kocie yumsy, kot ich nie lubi ale Baton by za nie życie oddał, siada i patrzy w oczy a każdym oku yums Więc dostaje je za dobre zachowanie i przy okazji pochwały. I uwielbia chlapać się w wodzie, ma takie swoje dość duże wiaderko z zawsze świeżą wodą, pcha tam cały łebek i wygląda komicznie. Chyba sprawimy mu jakąś wanienkę żeby mógł się pluskać w upał.

Pelargonia ryneczkowa więc nie wiem ale rośnie dobrze to chyba nie żadna primadonna z tych odmianowych co to strasznie kapryśne są ale wszyscy chcą je mieć. Aniu to Twoje dobre serce widzi w nich jakieś piękno, lilie są słabe i mizernego wzrostu a że poprzedniej jesieni były intensywnie dzielone i rozdawane to jest ich mało. No cóż, taki rok i trzeba przyjąć w pokorze. Jeśli popada w nocy to jutro spróbuję wejść w rabatę, wyciąć co tego wymaga i ogólnie rozpatrzeć się co i jak, pewnie co nieco trzeba będzie całkiem usunąć bo widziałam z daleka różnych wysuszeńców. Do tego kret zrył i nastawiał kopców co też mogło się przyczynić do wysychania skoro podryte zostały korzenie. Tak złego roku jeszcze nie miałam choć przecież susze się zawsze zdarzały.

Mimbla wrote:
Ha ha ha, "co ty wiesz o żebraniu", parafrazując znany cytat . Nie miałaś beagle = nie wiesz nic o psim łakomstwie. Siedzenie z glutami (pardon) kapiącymi na nowe spodnie ludzkiej części rodziny to tylko delikatna manifestacja. Rozdzierające jęki psa głodzonego (od 5 minut ). o"W obu naszych miejscach mamy kuchnio-jadalnię otwartą, więc jako izolacja wchodzi w grę tylko zamknięcie w sypialni.Biedne te nasze drzwi, ślady pazurów "do żywego" wymagałyby fachowego remontu - tylko po co, jak za moment będzie to samo... To już lepiej przyuczyć siedzenia opodal, w psim wyrku, i słuchać, jak się uskarża.
Z drugiej strony - tylko dzięki przysłowiowemu obżarstwu rasy udaje się spowodować, że beagle czasem zrobi coś, co podoba się człowiekowi - a nie łaciatemu (przepraszam, Cytra za jedzenie zrobi dosłownie wszystko, włącznie z chodzeniem przy nodze i czyszczeniem uszu ). Moja przyjaciółka (poznałyśmy się przez beagle) ma teraz springery i pyta,jak tu uczyć czegoś psa, co weźmie nagrodę do pyska- pomyśli - i splunie.

. Aniu sprawdziłam, pelargonia to najprawdopodobniej Survivor Rosalinda.

allegro.pl/oferta/pelargonia-pelna-zonal...KSu5ZP0aAuLIEALw_wcB

Dziękuję.

Ale co do oceny Twoich lilii pozwolę sobie zachować zdanie odrębne.

Noo, słuchajcie ludzie, weszłam w rabatę i posprzątałam, jakaś nagroda się należy ale kto da?? W tyłek żarły mnie komary, meszki właziły do oczu, pot oczy zalewał.. Dobra, bla, bla W każdym razie nie jest tak tragicznie jak myślałam, ostatni deszcz bardzo im pomógł. Floksy brzydko podeschnięte od dołu nie są już ozdobne ale na czubku są jednak pąki. Dzięki suszy nawet zielsko nie za bardzo mogło sobie używać wiec pielenia nie ma bardzo dużo. Miałam nadzieję że może ślimactwo wyginie ale one cwane są, pochowały się pod ziemią a po deszczu wszystko wylazło. Może gdybym miała twardsze serce ale jakoś nie mogę ich rozdeptywać z zimną krwią. Hm, jaki człowiek jest hipokryta, granulki to bym im podsypała bez żadnych humanitarnych refleksji.
Jak usunęłam to i owo to zrobiło się na środku pustawo, może by iryski..



Zaczyna się czas lilii i liliowców, na razie nieśmiało:





















Niesamowite, pierwsza chryzantema z pąkami:



Co prawda ona sierpniowa jest ale to już? I tak samo o pełni lata przypomina to:



A ta, przesadzona wiosną jakoś nie poddała się suszy i nawet dobrze (jak na nią) rośnie:



To chyba Vanilla Fraise ale jak zakwitnie zapytam "wiedzących" czy na pewno.



















Imperial Damask:







Już prawie zginął i się odbudował, jeden z moich pierwszych liliowców sprzed trzydziestu lat. Amadeusz;



Słowik:





Spuszczona z oka June Rose zawiązała nasiona, nie wiem, wysiać czy sobie odpuścić bo krzyżowanie nieplanowane może dać nieciekawe potomstwo:





Kwitną wciąż róże ale to już w wątku różanym.

Jak to jest "nieśmiały początek", to ja pakuję manatki z moimi kilkoma kwitnącymi liliami na krzyż.

Pięęęęknie, no pięknie.

Masz Orange Electric - próbowałam bodaj trzy razy, kończyło się na jednym sezonie, maksymalnie ostańce w drugim.
Generalnie azjatki to tak średnio moja historia, dlatego trudno mi rozpoznawać, no chyba, że wyjątkowo mam. Czyli - jakiś turban ewentualnie. Te koralowe to Red Velvet czy coś innego?

Co do ślimaków, wyjątkowo wykazuję się brutalnością, bo przekraczają "cienką czerwoną linię", właśnie odkryłam, że zgryzają pierwsze pąki dalii, mimo granulek. Sekator i... szybka śmierć to dobra śmierć, jak mówią.

Czerwona lilia to Prunotto.

Kolejne liliowce przybywają ale będzie mało w tym roku, zaschły na niektórych już spore pąki. Co zrobisz, taki klimat. Staruszek który był jednym z pierwszych, Midwest Majesty:







Bardziej cytrynowy i jaśniejszy pająk Kindlylight:



Amadeusz jest w kilku miejscach bo jego siekierą nie zarąbiesz:



Maleństwo NN (Louise Mannelis??):



To jest taka "wielkość":



Beld Ruler, też staruszek:



Pierwszy kwiatek Jana Pawła:



Królewskie no cóż.. Lepiej nie mogły:





Za to Rosella`s Dream nawet nie zauważyła że susza:



Malutka Sweet Surrender:



Spore pąki mają drzewiaste ale to jeszcze chwilę. Danuta; to już naprawdę wszystko co mogła w tych warunkach:





Pozostałe żyją ale wyglądają beznadziejnie, mimo wszystko zdumiewa mnie wytrzymałość tych roślin.

Warzywnie; cukinie kwitną wyjątkowo obficie a pierwsze owocki długości 15 cm już wylądowały na talerzu:





Dynia Muscade de Provence ma trochę podobne liście, obok dużej dosiana malutka ta która nie chciała rosnąć. Ostatnio się namyśliła ale jest dużo do tyłu:



Jak widać rośnie pod morwą i dojrzałe owoce zasypują wszystko, muszę je stamtąd zabrać żeby nie gniły. Pierwszy kwiatek melona:



I pierwszy arbuz:



Pojawiły się też owocki na papryce, marnie to widziałam bo późno siałam ale daje radę:





Pierwszy maliniak, to Prezes:



Owocki:



Róże, Arabia rano i po południu:





Ulmer Münster:







Jeszcze nie wiem ale albo ją przeniosę albo dokupię jej koleżankę bo tu jej nie widać. Golden Gate:



I ostatni kwiatek Sophii:



Maleństwo wciąż kwitnie, to jedna z tych którym nie oblatują płatki tylko spadają całe kwiaty:



Sangerhauser:



Przycięte w porę ślepaki Jugendliebe robią to co powinny:



Wciąż kwitnie ogromnymi wiechami Laguna:







Nadchodzi czas kiedy trzeba się będzie zmierzyć z czyszczeniem ale jakoś mnie to "nie pociąga" wg słów Bogusi

I zdecydowanie, ten czas należy do Alexandry:

Róże

Wszystko uschło, nie ma co pokazać. Pierwszy deszcz od ostatniego razu był wczoraj i niczego nie podlał, musiałoby padać przez tydzień bez przerwy. Ale jednak dzięki niemu posadziłam irysy które dwa dni temu przysłał mi Robert.

Miruś

Mirko, nie wierzę, że wszystko uschło. O ile przerwa w wizytach w Oazie nie wynikła z wakacyjnego wyjazdu, albo - co nie daj Boże - z pogorszenia zdrowia, z pewnością nie pozwoliłaś na "umarcie". Coś tam pewnie "wypadnie", ale widzisz, już sadzisz nowe.
Fakt, prosto nie jest. Ja latam jak pendolino miedzy jednym ogrodem a drugim - a to 120 km od furtki do furtki. I woda z licznika, niestety.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i czekam na wiadomości. Nawet te niekoniecznie pokazujące ogród w rozkwicie.

Mirko napisz jakie irysy dostałaś, one lubią suszę. Czy myślałaś o jakimś systemowym rozwianiu ? Jestem na tym etapie, bo chyba deszczu co rok będzie tak samo mało a z ogrodu, póki mam jako takie siły, nie zrezygnuję.
U mnie jest mauzer i studnia z wodą gruntową, jak na razie rzadko odkręcam kran, a w ogóle woda ma zdrożeć.
Rozmyślam o studni głębinowej.

A może będziemy pokazywać nasze schnące rośliny. Ja już mam - z tamtego roku uschnięta sosna, jeszcze nie wykopana.

Nie wiem czy przesadzam; parę zdjęć. Krasawica Moskwy ale tej to się należało:



Parę piwonii;







"Odporne" liliowce:















I takie różne inne;































Nowo posadzone iryski;



Parę róż;







Bzowy żywopłot:



Moje powojniki:







I trochę na szerszym planie;







Miałam rację co do irysów, nic nie przetrwa a one przetrwają.

Wylałam już tyle wody na tą rabatę, rachunek za wodę już śni mi się po nocach (ja nie mam rozdzielnych liczników na wodę i na ścieki). Całkiem głupio ci moi przodkowie wybrali miejsce do życia, tu zawsze susza.

Mirko, my wcale nie uważamy, że przesadzasz. Po prostu zastanawiamy się, co się z Tobą dzieje.
Bardzo współczuję sytuacji, ból z rachunkiem nie jest mi obcy. W mieście mam przynajmniej rozdzielone liczniki, od kilku lat. Na wsi nie, a woda tam jest prawie w cenie mineralnej, gmina dopłaca do rachunków zameldowanym, mnie nie.
Jestem pewna, że większość roślin przeżyje. Nie będę się wypowiadać o tym, na czym znam się mało co, ale powojniki obetnij do ziemi - odbiją, jak tylko zrobi się bardziej mokro.

Fakt, mam ułamek Twojej powierzchni, pewno jest mi łatwiej...

Parę lat temu już byłam bliska rezygnacji z ogrodu ozdobnego, co się odwlecze to nie uciecze?? Aniu myślałam o tym żeby obciąć powojniki i chyba tak zrobię, potem podleję i wola boska. Może zgubiła mnie zachłanność albo skaza kolekcjonerska, jakbym miała dziesięć piwonii a nie siedemdziesiąt to może by nie były teraz w stanie agonalnym. I to samo z różami.
Marysiu to te iryski;

wiki.irises.org/Sdb/SdbPeppito

wiki.irises.org/Sdb/SdbSmerfetka

wiki.irises.org/Sdb/SdbCloudHunter

wiki.irises.org/Sdb/SdbPeppa

wiki.irises.org/Sdb/SdbWazniak

wiki.irises.org/Sdb/SdbLasuch

Irys sdb Barbidur, nie ma zdjęcia ale jest ciemno czerwony

wiki.irises.org/Sdb/SdbNidoran

wiki.irises.org/Sdb/SdbJeansElf

+ trzy bonusy;

wiki.irises.org/Sdb/SdbPastylka

wiki.irises.org/Sdb/SdbBathyscaphe

wiki.irises.org/Sdb/SdbUnwritten

I dwa TB; Edge of Happiness:

wiki.irises.org/TbAthruE/TbEdgeOfHappiness

I Włoszka:

wiki.irises.org/TbUthruZ/TbWloszka