Forum Ogrodnicze Oaza

U mnie jeszcze są minusowe temperatury nocą, ale za tydzień już nie i wtedy zacznę cięcie, na razie są tylko pąki.

Przypominam sobie jak to się robi i znalazłam filmik, z przed roku, ale pomocna metoda na dziadka, syna i wnuczka, zawsze mam kłopot z parkowymi nowoczesnymi.

Marysiu, "góralskie" róże i u mnie śpią snem sprawiedliwych, trzy tygodnie do tyłu za Wrocławiem. Co najmniej.
Szkoda, że filmiku nie wstawiłaś wczoraj . cięłam "intuicyjnie" , poszły wszystkie uszkodzone pędy, a także "cieńsze od ołówka", jak mnie pouczono na początku mojej szorstkiej przyjaźni z angielkami.

Aniu - to dobrze cięłaś, bezpiecznie - klasycznie; filmik nadto pokazuje jak formować krzew, Pilgrym ma tyle pędów, że potrzebuje takiej instrukcji.

A ja czekam na kwietniowe pierwsze cieplejsze dnie. Teraz mrozy są jeszcze .Nic się
nie budzi do życia nawet te wiosenne zwiastuny .

Nie mogłam już czekać. Chyba, że ktoś by przekonał moje róże, by nie rosły:





To przypadkowo wybrane listki, wcale nie największe.

MARRY dzięki za filmik. Tak się rozpędziłam w oglądaniu, że jeszcze 4 obejrzałam z poradami p.Hyżego i zajęło mi to czas wczoraj do późnej nocy. A dzisiaj z głową pełną mądrości poleciałam do róż. Najpierw poodkrywałam z jedliny, rozgarnęłam kopczyki i dokonałam oględzin, co i jak będę cięła. Moje też już ruszyły, ale takich wielkich liści jak u Ani jeszcze nie mają, dopiero pączki. Może nie doczekam do kwitnienia forsycji, ale jeszcze dam im trochę czasu. Za to czuję się taka uzbrojona w wiedzę o cięciu, że jeszcze tylko bym chciała uzbroić się w sekator Felco i szła bym jak burza. Chwilowo mam jednak inne wydatki i Felco pozostanie w sferze planów, a musi wystarczyć jednoręczny Gerlach i dwuręczny Wolf Garten.
Dzisiaj też zaaplikowałam nawóz pod róże, a że trochę zostało, to resztę dostały powojniki i piwonie.

Patrząć na oferty sekatorów Felco można zgłupieć tyle tych modeli. Czy macie jakiś ulubiony? Bo widzę, że są już za trochę ponad stówkę, ale i dwukrotnie droższe. I bądź człowieku mądry, co wybrać.

Jolu Fafko – ja mam Felco 2 i jestem z niego bardzo, bardzo zadowolona. Używam go tylko do cięcia róż i innych drogocennych dla mnie krzewów - przez 1,5 roku jeszcze nie musiałam go ostrzyć, wciąż jest jak żyleta. Wiem, że Feclo 100 to podobny model, wyposażony dodatkowo w (odkręcaną) blaszkę utrzymującą w pionie gałązki po cięciu. Za swój zapłaciłam jakieś 1,5 roku temu ok. 200 zł (dużo) ale nie żałuję. Przeszłam przez te wszystkie lata mojego ogrodnictwa przez sterty fiskarsów, gardenów i różnych no-name'ów, i ten sekator jest naprawdę najlepszy. W zeszłym roku do codziennego cięcia kupiłam (w sklepie ze sprzętem ogrodniczym mieszczącym się w mojej miejscowości) jeszcze jeden, podobny do Felco sekator firmy Stihl (chyba był to model PG20) - i on też jest bardzo porządny, przy czym chyba 2 x tańszy niż Felco. Jedyna jego wada - blaszka blokująca czasem mi się przesuwa i blokuje cięcie podczas pracy. Szczegół, ale może wkurzać. Natomiast i tak jest on o niebo lepszy niż moje dotychczasowe Fiskarsy...

Anula dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Zainteresowałaś mnie zwłaszcza tym tańszym Stihlem. Parę dni biłam się z myślami i szukałam opinii w sieci. W końcu doszłam do takiego wniosku, że znowu kupię coś tańszego i oddalę od siebie wymarzonego Felco. I co zrobiłam? Ano kliknęłam w ofertę... Felco 2. Po prostu się cieszę.
To po niedzieli ciachamy róże, akurat miną te najzimniejsze noce.

Dziewczyny, a na czym polegają przewagi aż tak drogiego sekatora?
Przyznam, że całe życie obcinam drobne gałązki czymkolwiek , choć teraz mam trochę więcej róż, idzie mi to dość sprawnie. No ale na "miejskiej liście" 45 pozycji, pewnie przy dużych kolekcjach wszystko ma znaczenie.

Nic mnie bardziej nie wkurza niż kiepskie narzędzia, począwszy od grabi, poprzez piły i sekatory, a skończywszy na mułowatym komputerze , komputer ma być szybszy ode mnie, nie mam czasu czekać, aż on się namyśli. Może masz Aniu dobry sekator starej daty i nie masz porównania co to znaczy "sekator szmelc". Ja dostaję furii podczas prac z kiepskim sprzętem. W końcu na to wszystko wydajemy pieniądze, na które ciężko pracujemy lub pracowaliśmy.

Aniu ja lubię rzeczy trwałe. Te tańsze sekatory zwykle na początku użytkowania działają przyzwoicie, a z upływem czasu jest coraz gorzej. Tak jak Alę wkurzają mnie słabe narzędzia. Myślisz, że masz sprzęt, bierzesz się za robotę, a tu kicha: coś szwankuje, albo wogóle nie działa. Sekator, który nie docina, albo miażdży gałązki, to zmora. W końcu niemałe pieniądze wydajemy na rośliny, ich wartość materialna i emocjonalna z każdym rokiem pielęgnacji wzrasta. I szkoda byłoby zamordować roślinę przez nieprawidłowo wykonany zabieg. W końcu cięcie to taka chirurgiczna opreracja na roślinie, gdzie powstają wrota dla różnych infekcji. Im te wrota mniejsze, tym lepiej. Zmiażdżone, poszarpane tkanki gorzej się goją. Na początku możemy nie zdawać sobie sprawy, że zaszkodziliśmy roślinie, problemy zdrowotne pojawiają się po czasie i nawet nie skojarzymy ich z nieprawidłowo wykonanym cięciem.
Zaletą markowego sprzętu są lepsze materiały, z których je wykonano oraz możliwość przywrócenia ich świetności, gdy są wypracowane poprez różne regulacje, ostrzenie a w końcu nawet wymianę niektórych części. Produkty tańsze to przeważnie jednorazówki. Mnie te tanie sekatory służą zwykle jeden sezon, potem to już tylko z nazwy są sekatorami.

Nie no, dziewczyny, ja sama jestem "starej daty" , więc jednorazówek bardzo nie lubię, z wielu powodów. I doceniam dobre narzędzia, z tym, że trochę kalkuluję stosunek ceny do trwałości. To raz. Dwa, że normalnie nie mogę sobie pozwolić na wiele urządzeń, nie tylko ze względów finansowych. Nie dotyczy to może drobnych narzedzi, jak sekator, ale koło takiego areatora/wertykulatora chodzę, zastanawiam się, w końcu biorę w zbolałe ręce taki na kiju - i "czeszę" trawnik. Bo mechaniczny grzmot gdzieś trzeba trzymać, a przydatny raz lub dwa razy w roku. I raczej nie na powierzchni z dołkami/górkami.

Wracając do sekatorów, mam tę przykrą przypadłość, że pracując w ogrodzie co jakiś czas odkładam narzędzie i rozstąp-się -ziemio, bywa, że znajduję po kilku dniach, albo i po ulewnym deszczu, A w tak zwanym miedzyczasie muszę czymś się posłużyć, więc mam sekatory trzy, Fiskarsy właśnie.

Jak to się nazywa ten profesor wrocławskiego uniwersytetu, co mi kradnie pamięć???

Czytam i się uśmiecham .Kupowałam drogie sekatory i tanie i jak lipa to lipa .
Teraz kupuję tylko tanie ,bo jak ten drogi rozpadł mi się w garści kiedyś po kilku razach cięcia cienkich gałązek a nie baobabów w końcu
to mam wsie reklamowane firmy drogaśne w nosie .
Trafił mi się za to ze 3 sezony temu taniutki za coś 19 złotych i jest .
Na szczęście się nie rozpada .
Nie zawsze firmowe to wieczne ,Ale tam też trafi się perełka
w całej produkcji .
Podsumowanie : 10 szt po 19 zł na przestrzeni
iluś lat i finito ,zamiast jednego drogiego i nie
dającego żadnej gwarancji długiego istnienia .

Borówek wysokich taniochą nie przytniesz, mają twardsze pędy niż róże, a ja do borówek, drzewek i porzeczek też potrzebuję sekatora, nie tylko do róż.

Bobka wrote:
Czy ten drogi był z firmy Felco? Pytam, bo taki zamówiłam i bardzo bym się zmartwiła, gdyby padł cień na mój wybór.

Jestem odporna na mody i topowe marki. Sekator uzywam często i wybrałam taki, o których mówią zawodowi ogrodnicy, że używają i dobry. Skoro oni, wykonujący tysiące cięć, chwalą, to przydomowej ogrodniczce powinien posłużyć długo.

Babcia Ala wrote:
Nie mam takich krzewów bym musiała walczyć
I jeszcze długo nie będzie Alu jeśli wogole .
Przecież to raptem parę lat mam ten zakątek .

Fafka wrote:
Jolu nie pamiętam marki ,bo to może zakup ze 4 sezony temu .Byl drogi ,gdzieś zalega w garażu nieprzydatny .

Wiesz Bogusiu, młody to może gwoździe zjeść i nic mu nie będzie, a my starsze panie po czterdziestce , to już powinnyśmy ręce i nadgarstki oszczędzać, bo nie da się wymienić na nowy model