Forum Ogrodnicze Oaza

Przy rabatowej rózy w rogu altany chcę posadzić dla kontrastu
( wysokością ),róże smukłe o sztywnych łodygach wyprostowanych ,nie rosnące za szeroko , z jakiej grupy
powinnam szukać ?
Już znalazłam

Bobka zrobiło się tajemniczo . Pochwalisz się, jake odmiany wypatrzyłaś?

Wczoraj przesadziłam dwa kilkuletnie krzaki: budleję i jeżynę bezkolcową. Nie było ciężko, bo rosły w stosunkowo miękkiej ziemi a i systemy korzeniowe miały luźno zbudowane, więc wyciągnięcie z ziemi i przeniesienie nie stanowiło problemu. To nie to co rok temu, gdy żeby zrobić miejsce pod róże, musiałam przesadzić niewinnie wyglądające tawuły japońskie. Na powierzchni małe przycięte kulki, a pod ziemią ogromny zwięzły system korzeniowy i twarda glina.
A to różyczki, które dzięki zwolnionemu wtedy miejscu zagościły w ogrodzie:
'Aphrodite'


'Knirps', teraz kwiatków mało, ale śliczne, zdrowe, gęste listeczki ładnie pokrywają glebę



Inny maluch w donicy wznowił kwitnienie, 'Corazon'


Róża 'Heidi Klum' też w donicy w pewnym momencie dostała okrutnej CP, nie reagowała na opryski i wyłysiała do zera. Przesadziłam w grunt i proszę:


Daje mi to do myślenia nad sensem uprawy róż w pojemnikach

Ten sezon różany uważam za udany. Jeszcze kwitną zadowalająco. Może to zasługa gnojówki z pokrzyw, którą im zaaplikowałam trzykrotnie w sezonie.

Pnąca 'Hella' całkiem niczego sobie o tej porze


'Elmshorn'


'Souvenir de Baden-Baden'


'La Perla'

Mój nowy nabytek Baronowa Karolina dostała wreszcie swoje miejsce prawie pod nosem Niech mi rośnie ,pachnie i mam ją mieć na oku .

Jeszcze pąki ,jeszcze chwilkę pocieszą.

A niezawodna Pink Forest niestrudzenie kwitnie .

Moja stara dobra Schneewittchen

Też pod nosem
Okrywowe ,których nazwa wciąż mi ucieka,niestrudzenie też kwitnie .

Fafka a takie tam np Andre Le Notre ,Oh Happy Day ( te akurat chce pisadzić
w sąsiedztwie baronowej )Roald Dahl i parę
innych chodzi mi po głowie
Mężuś już nie reaguje ,jak wyjmuję płytki i wkładam róże
One zawsze będą moją miłością

To jest słuszna decyzja, dość mamy betonu wokół siebie na co dzień. Jaki pożytek z betonu, żaden, tylko nagrzewa się niemiłosiernie i tyle z niego "pożytku". Nie cierpię betonu, to już lepsze trawsko, przynajmniej jakieś mikro życie się w nim toczy i wodę wpija wgłąb ziemi, ja bym wszystko zamieniła na zielone , to by mniej wody do Bałtyku spływało.

Babcia Ala wrote:


Brawo Bogusia, betonowi mówimy nie, głosujemy za różami!

Brawo i Jola, , też bym poszła w tę stronę, wiem, mam źle w głowie, przycinane tawuły to nie moja historia, a takie róże, "jak z obrazka" -

Ja mam do przesadzenia jeszcze co najmniej dwie róże w górach, kupiłam odpowiednie podłoże na razie. Ale mało czujnie zostawiłam swoją ulubioną zabawkę w mieście i nie mam czym ściąć ostatniego drapakowatego świerka przy południowym płocie. Moze za tydzień.

I też się przyznam do zakupu Roalda, u Hyżego jest do odkupienia Dame Judy Dench, a jednej przecież nie zamówię.

Oj koleżanki ,koleżanki nie chwalcie za takie
decyzje mnie
Decyzja to słuszna a i może ,tylko kto to ogarnie .
Ja miałam uszczuplać "areał"kwiatowy hm ,ale do róż moja
obietnica się nie odnosiła
Róże mają szczególne miejsce w moim sercu a i brzozy.Dobrze ,że
ich jest w pobliżu sporo i dosadzać nie muszę.
Świadomie wybrałam działkę pod brzozami.
Powierzchnia przed domkiem z płytek ,to miejsce do
picia winka, kawki etc .
Każde jej uszczuplenie to mniej go .
Tłumaczę mężowi ,że trawnik jest przecież jeszcze .Teraz jest cisza
nie widzi co robię ,to i tłumaczyć nie muszę.
Kwitnie Hot Chocolate i ma dużo pąków jeszcze .

New Dawn ma sporo kwiatów ,ta kwitnie pomimo
CP ,nic sobie nie robi z choróbska.

Moja bezimienna miłość ,chociaż teraz przebłysk.
Miała chyba na imię Barbara coś hm .

Jest nadzieja ,że będzie jeszcze kolorowo .

Roald jest drogi u Hyżego .
Ale przecież miłość ceny nie ma

Łatka wrote:
Jakie to jest kupne podłoże do róż odpowiednie?
Chciałabym dosypać ziemi na odzyskanym kawałku pod "szalotkę". Kompostu gotowego jeszcze nie mam, a p.Hyży krytykował ziemię z worków, to już głupia jestem i nie wiem skąd tej ziemi nabrać.

I jeszcze jedno pytanie do szalotkowych opiekunek. Jakiej podpory wymaga ? Co i jak wysokie powinnam tam wkopać, żeby w przyszłości dama znalazła oparcie ?

Kawałek ziemi półtora metra na półtora (może jeden bok trochę dłuższy) to dla szalotki akurat, czy może dałoby się tam coś jeszcze wcisnąć ? Myślę, gdzie upchnąć 'Florę Danicę', która mi się w doniczce męczy od czasu uratowania spod zębów gryzoni.

Jolu, ja kupuję zwykle takie podłoże do róż z OBI, u mnie to mus, bo w górach mam jałową zwietrzelinę, a w mieście nieprzepuszczalną glinę. Trochę tę workową mieszam z rodzimą. A dziś to konkretnie nabyłam u ogrodnika w Cieplicach workowany kompost, uff, tani nie był, ale nie miałam innej możliwości.
Teraz odnośnie podpory. Moja róża jest raczej wysoka, niż szeroka i dość sztywna, jak na angielkę, tym niemniej ma takie dwie tyczki ze 180 cm (przed wbiciem), metalowe, z budowlanego marketu. Nie wygląda to przecudnie, ale jest skutecznym podparciem, mocuję boczne pędy, które zwłaszcza teraz potrafią być długie i wiotkie.
Jeśli chcesz zainwestować w jakiś piękny trejaż, wbity na stopach, to starczy taki wąski. 60 cm? Ale myślę, że przynajmniej pierwszych kilka lat nie będzie konieczny.
Co do przestrzeni, metr na metr starczy zupełnie. A w nogach można spokojnie coś dosadzić, FD kolorystycznie będzie w sam raz. Oczywiście to mój subiektywny pogląd.

Bogusiu, na ostatnim zdjęciu to może być Hommage a Barbara. Nad literką a jest znaczek, ale nie potrafię go wstawić.

Ewuniu dziękuję bardzo podobna ,być może to ona Dwa razy napisany post .
Przy próbie pobrania zaledwie 3 zdjęcia i przeniesienia
go z hostingu wyrzuca mnie stąd ,czy jest czas określony
na zakończenie tutaj wpisu i wklejenia zdjęć ?

Może teraz
Gentle Hermione
29 września i dzisiaj ,zdąży rozkwita jak będzie ciepło .

Amelia Renaissance
Też się szykuje .

Muszę dzielić wpisy

Wciąż wywala z forum

Genevieve Orsi
Jak cieszy ten pierwszy kwiat po wysadzeniu niedawno do gruntu .

To się nazywa kolor w NN
A ta kupiona wiosną i nie mogę dopasować nazwy ,czyżby pomyłka w sprzedaży .?
Oj chyba u mnie raczej ,muszę jeszcze raz poszukać dobrze w zakupach

A dzisiaj anulowałam zamówienie na kolejne cuda ,muszę się przespać z moją
logiką i chciejstwami .

Gentle Hermione
Dzisiaj po południu już wygląda tak

Już ją lubię A jak pachnie .
Słoneczko wydobyło z niej piękno .

Natomiast Amelia Renaissance jednym kwiatem
póki co .
Niebawem zakwitnie nieśmiało Chippendale

Zdjęcia na gorąco ze wsi ,a pogoda marzenie

Bogusiu, obie śliczne, Hermiona w moim rankingu stoi bardzo wysoko. Przesadziłam moją, dość brutalnie, ale w głębokim cieniu po prostu nie miała szans, zmieniała się w lianę. Pozostaje mi mieć nadzieję, że przeżyje tę operację i rozkwitnie wiosną lepiej, niż w ostatnich latach.
W tej chwili w górach kwitną mi tylko dwie róże, jedna skromnie, Anne Ancher:



A druga przepięknie, Sophia
Pojedynczy kwiat na półmetrowym pędzie, jak szklarniowy



Na drugim pędzie cała wiecha



i na trzecim kwiat i pąk:





Obie róże z serii Renaissance, ta złocista miód na moje serce.

A mnie Zosia nie kocha... i co zrobisz.

Mirko, nie to nie, jakiś nihilizm musi być

U mnie koniec uprawy róż w donicach. Decyzja zapadła i została wprowadzona w czyn. Nie będą mi się królewny męczyły, nie mogąc rozprostować nóżek. W pierwszym roku rosły dobrze, w następnym wyraźnie się męczyły, mimo że dostały większe pojemniki i czułą opiekę. Jedynie 'Corazon' nic sobie nie robi z donicy i wciąż wygląda pięknie. I tylko ona jeszcze nie przesadzona, ale to dlatego, że właśnie cudnie kwitnie i nie chciałabym tego przerwać manipulacjami.
'Corazon'


A tu 'Honeymilk' łapie oddech w gruncie, ale widać, że wyraźnie słabsza od poprzedniczki. Myślę, że w przyszłym sezonie odzyska wigor.


Trochę okroiłam trawnik i miejsce dla róż jak ta lala.

Do prac ziemnych zachęciło mnie pewne znalezisko. Właściwie to trafiłam na żyłę złota. Za szopami i garażami, na nieużywanej działce jest pagórek porośnięty pokrzywami (moje źródło materii na gnojówkę). Przypomniałam sobie, że ćwierć wieku temu była tam góra odpadków zielonych po dawnych użytkownikach działki. Skosiłam część pokrzyw. Wbiłam tam szpadel, a tu ziemia jak puch: mięciutka, o idealnej wilgotności. I tak rozwiązał się mój dylemat, skąd wziąć ziemię pod zakupioną "szalotkę". Pokrzywy łatwo usunęłam i przywiozłam sobie kilka taczek cudownego podłoża. Tym sposobem i doniczkowe róże załapały się na nowe miejscówki. Zapewne w przyszłym roku będą mi wyłaziły jakieś pokrzywki z tej ziemi, ale młoda pokrzywa to pryszcz do pielenia. Ważne, że nie było tam kłączy perzu, czy podagrycznika - bo to przeciwnicy ciężkiego kalibru.